Pielgrzymi zmierzający szlakiem św. Jakuba do Santiago de Compostela. Pielgrzymi zmierzający szlakiem św. Jakuba do Santiago de Compostela. 4uphoto_Valeria De Mattei / Shutterstock
Środowisko

Raj włóczykijów

Via Francigena – pradawny szlak pielgrzymkowy wiodący z północnej Europy do Rzymu. Na zdjęciu jego fragment w Toskanii.Feel good studio/Shutterstock Via Francigena – pradawny szlak pielgrzymkowy wiodący z północnej Europy do Rzymu. Na zdjęciu jego fragment w Toskanii.
Schody na Szczeliniec Wielki w Górach Stołowych liczą ponad 200 lat.Fotokon/Shutterstock Schody na Szczeliniec Wielki w Górach Stołowych liczą ponad 200 lat.
W 1908 r. Towarzystwo Tatrzańskie zbudowało nad Morskim Okiem tzw. Nowe Schronisko. Stoi tam do dziś. Fotografia wykonana kilka lat po powstaniu schroniska.Biblioteka Narodowa w Warszawie W 1908 r. Towarzystwo Tatrzańskie zbudowało nad Morskim Okiem tzw. Nowe Schronisko. Stoi tam do dziś. Fotografia wykonana kilka lat po powstaniu schroniska.
Szlak turystyczny na wierzchołku masywu Babiej Góry.Tatyana Aksenova/Shutterstock Szlak turystyczny na wierzchołku masywu Babiej Góry.
Kamienne schody do latarni morskiej South Stack na walijskiej wyspie Anglesey. Są częścią liczącego 1400 km szlaku poprowadzonego wzdłuż wybrzeża całej Walii, malowniczego Wales Coastal Path.Daniel_Kay/Shutterstock Kamienne schody do latarni morskiej South Stack na walijskiej wyspie Anglesey. Są częścią liczącego 1400 km szlaku poprowadzonego wzdłuż wybrzeża całej Walii, malowniczego Wales Coastal Path.
Gdyby chcieć przemierzyć wszystkie piesze szlaki turystyczne na świecie, życia by nie starczyło, nawet bardzo długiego. Tylko w Polsce ich łączna długość wynosi dziś ok. 50 tys. km, czyli o jedną czwartą więcej, niż wynosi długość równika. Dobry piechur, pokonujący 30 km dziennie, potrzebowałby ponad półtora tysiąca dni na ich przejście.

Szlaki turystyczne z prawdziwego zdarzenia – oznakowane, specjalnie przygotowane, z drogowskazami i miejscami na biwak – pojawiły się dopiero wraz z rozwojem turystyki masowej, czyli jakieś 150 lat temu. Wcześniej nikt sobie nie zawracał głowy ułatwianiem życia ludziom, którzy włóczyli się po polach, lasach i górach wyłącznie po to, aby podziwiać piękno przyrody i przy okazji trochę się zmęczyć. Nie znaczy to jednak, że ludzie wcześniej nie wytyczali ścieżek i pieszych traktów. Chodzili nimi na targi, do pracy, na cmentarze, a przede wszystkim do miejsc kultu – tych najbliższych i tych odległych o setki kilometrów, do których wędrówka, zwana pielgrzymką, trwała często kilka tygodni. W Europie takimi ścieżkami, których przebieg nie zmieniał się przez setki lat, maszerowano co niedziela do kościołów. W Irlandii, Wielkiej Brytanii czy Holandii (gdzie nazywane są kerkenpad, co znaczy „ścieżka kościelna”) wiele z nich zachowało się w terenie, często wraz z przełazami umożliwiającymi pokonanie przeszkód terenowych, na przykład płotu czy rowu melioracyjnego. Wiele współczesnych szlaków turystycznych poprowadzono tymi prastarymi drogami pieszymi (w Anglii i Walii mogą nimi wędrować wszyscy, nawet jeśli wiodą przez grunty prywatne – gwarantuje to prawo zwane right of way).

Najdłuższe piesze podróże odbywali w dawnych czasach pielgrzymi. W Europie już w X w. zaczęto pielgrzymować do miasta Santiago de Compostela w północno-wschodniej Hiszpanii, gdzie znajduje się grób ze szczątkami św. Jakuba Większego, jednego z dwunastu apostołów. W XII w. Droga św. Jakuba, wydłużona i zaczynająca się w kilku miastach Francji, stała się popularna wśród wiernych z całego kontynentu. Ten, kto dotarł do celu, na pamiątkę zabierał muszlę popularnego małża przegrzebka. Dziś właśnie ona, zwana muszlą św. Jakuba, oraz żółte strzałki wskazują drogę do celu ok. 300 tys. ludzi, co roku ruszającym na Camino de Santiago, jak po hiszpańsku nazywa się ten prastary szlak pielgrzymkowy, który chyba można śmiało uznać również za jeden z dwóch najstarszych szlaków turystycznych w Europie.

Drugim jest Via Francigena, jak nazwali ją Włosi, czyli Droga Frankońska. Już w VIII w. pielgrzymowano nią z północnej Europy do grobu św. Piotra w Rzymie, pokonując po drodze Alpy. Od końca XI w. jej początek liczy się od wspaniałej katedry romańskiej w Canterbury w południowej Anglii, co oznacza, że ma ok. 1700 km długości. Na jej pokonanie trzeba trzech miesięcy, choć rekordzistom wystarczą dwa. W przeciwieństwie do Drogi św. Jakuba, która od ćwierć wieku przeżywa renesans, Via Francigena dopiero kilka lat temu zaczęła zyskiwać na popularności. Jeszcze nie tak dawno wiedzieli o niej jedynie badacze średniowiecza, ale powoli i tu pojawiają się pielgrzymi (wędrowcy?). Szacuje się, że jest ich co roku mniej więcej półtora tysiąca. Niewiele w porównaniu z Camino de Santiago, które jednak jest o połowę krótsze, jeśli za punkt startu uznać granicę francusko-hiszpańską (choć równie długie, gdy szlak liczyć od Le-Puy-en-Velay w Masywie Centralnym, skąd jednak wyrusza niewiele osób). Wędrowców zaczęło przybywać od momentu, gdy Via Francigena została uznana za jeden z Europejskich Szlaków Kulturowych, a we Francji i Włoszech oraz w Unii Europejskiej znalazły się fundusze na jej odnowienie. Zaczęto ją poprawiać, znakować oraz wspierać tanią infrastrukturę noclegową. Uczyniono tak z jeszcze jednego, bardzo przyziemnego powodu – analizy ekonomiczne jedna po drugiej pokazują, że dobrze utrzymany i oznakowany szlak turystyczny daje zarobić tym, którzy mieszkają w jego pobliżu. Wraz z pieszymi turystami wędrują też ich pieniądze.

Na początku były Alpy

Kiedy dokładnie to się zaczęło? Gdzie wytyczono pierwszy szlak turystyczny, dokonując historycznego przełomu? Tak, historycznego, ponieważ od tej chwili także zwykli ludzie mogli podążyć tam, gdzie wcześniej docierali tylko nieliczni wędrowcy, którym trudności terenowe nie były straszne. Wedle znawców tematu ów przełom dokonał się w Alpach pomiędzy 1850 a 1860 rokiem. Przez całe tysiąclecia to rozległe pasmo górskie dzielące na pół Europę traktowano jak przeszkodę terenową, którą należało jak najszybciej pokonać. Jedynymi podróżnymi zatrzymującymi się tu na trochę dłużej byli kupcy, pielgrzymi oraz nieliczni „naturaliści”, doceniający i dokumentujący rozmaite walory przyrodnicze tej krainy – szczyty górskie, wąwozy, jeziora, wodospady, lodowce i temu podobne osobliwości.

Moda na Alpy, i w ogóle na góry, zaczęła się dzięki poetom i malarzom romantycznym, docierającym z całej Europy przede wszystkim do Szwajcarii i podziwiającym zapierające dech w piersiach i sentymentalne krajobrazy, które stawały się dla nich natchnieniem. Wkrótce pojawiły się pierwsze schroniska, np. na Rigi, szczycie górującym nad Jeziorem Czterech Kantonów i słynącym ze wspaniałej panoramy. „Płakałem na Righi. Rozczulała mnie cichość i małość chat, rozsianych po górach i dolinach między zwierciadełkami kilkunastu jezior. Gdyby nie było na świecie poezji, to ta sama myśl, że człowiek, który chodząc po ziemi, zebrał tyle jasnych i zachwycających obrazów, urodziłaby ją” – pisał Juliusz Słowacki w 1835 r. w liście do swojej matki. Nasz wieszcz wiele razy przebywał w Alpach, zresztą byli w nich również Adam Mickiewicz i Zygmunt Krasiński. Przepiękne opisy alpejskich wspaniałości ściągnęły amatorów górskich wędrówek i poszukiwaczy mocniejszych wrażeń. Zaczęły się wspinaczki na główne alpejskie szczyty, a ponieważ chętnych na takie eskapady przybywało, w połowie XIX w. zaczęto stawiać kolejne schroniska i wytyczać drogi do nich, znakując je na różne sposoby. Wszystkim tym, a także wieloma innymi rzeczami (np. wydawaniem map i przewodników oraz budowaniem kolejek górskich) zajmowały się organizacje powoływane do życia przez miłośników gór, takie jak angielski Alpine Club, utworzony w 1857 r., austriacki Alpenverein (1862 r.) czy włoski Club Alpino Italiano (1863 r.).

Im więcej szlaków turystycznych wytyczano, tym więcej chętnych przybywało w góry. Pojawiali się na nich nie tylko ludzie zdrowi, ale też kuracjusze z coraz liczniej powstających uzdrowisk. W XIX w. odkryto bowiem, że świeże powietrze wysokogórskie ma dobroczynny wpływ na płuca. Wycieczki te miały więc pomagać w pokonaniu gruźlicy. A ponieważ nie mogły być zbyt męczące dla pacjentów, którymi często były dzieci, wokół górskich miejscowości (np. Davos, gdzie rozgrywa się akcja „Czarodziejskiej góry” Tomasza Manna) powstały sieci łatwych do pokonania szlaków. Na początku XX w. najpierw na te łatwiejsze szlaki, a potem coraz trudniejsze wyruszą rzesze ludzi docierających pociągami i samochodami. Liczba entuzjastów turystyki, w tym wędrówek po szlakach, zacznie rosnąć w błyskawicznym tempie, podobnie jak same szlaki.

A może jednak Góry Stołowe

Zbudowane z wielkich płyt piaskowców, liczących 80–100 mln lat, Góry Stołowe są unikatem geologicznym na skalę europejską. Choć same skały pamiętają czasy dinozaurów, to góry powstały znacznie później, ok. 30 mln lat temu, gdy płaska powierzchnia zaczęła być wynoszona przez siły tektoniczne działające wewnątrz globu. Góry rosły ku niebu, aż osiągnęły obecną maksymalną wysokość mniej więcej 900 m n.p.m. W tym samym czasie jednak wietrzenie i erozja niszczyły piaskowiec, tworząc wspaniałe labirynty i setki fantastycznych form skalnych, wieńczących najwyższe szczyty – Szczeliniec Wielki, Skalniak i Szczeliniec Mały. Stały się one atrakcją turystyczną już w XVIII w. W 1790 r. na Szczelińcu był niemiecki poeta Johann Wolfgang Goethe, w 1800 r. miejsce to zwiedził John Quincy Adams, późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych. Wybrał się tam król pruski Fryderyk Wilhelm II. Od 1804 r. zaczęto pobierać od odwiedzających opłaty za wstęp, które przeznaczono na budowę ścieżek i punktów widokowych. Zajmował się tym Franz Pebel, sołtys wsi Karłów, leżącej w Górach Stołowych. Jego staraniem w 1814 r. zbudowano schody na szczyt (jest ich 665), z których turyści korzystają do dziś. Z zapisów w księdze pamiątkowej wynika, że w latach 1813–1851 wdrapało się po nich 60 tys. osób. Od 1846 r. mogli przenocować w zbudowanym przez Pebla schronisku górskim.

Znacznie później wytyczono pierwsze szlaki turystyczne w polskiej części Karpat. Zajmowało się tym Galicyjskie Towarzystwo Tatrzańskie, powstałe w 1873 r. W statucie organizacji napisano, że jej celem jest m.in. „umiejętne badanie Karpat, a w szczególności Tatr i Pienin” oraz „zachęcanie do ich zwiedzania i ułatwianie przystępu do nich i pobytu tamże turystom”. Natychmiast po powstaniu towarzystwo zajęło się budową schronisk tatrzańskich: nad Morskim Okiem, w Dolinie Roztoki i Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Pierwsze z nich zaczęło działać w 1874 r., dwa pozostałe – w 1876 r. Jednak dopiero ponad dekadę później, w 1887 r., Walery Eljasz Radzikowski wyznaczył czerwonymi paskami malowanymi na drzewach, głazach i skałach szlak turystyczny z Zakopanego (dokładnie z Jaszczurówki) do Morskiego Oka przez Psią Trawkę i Polanę Waksmundzką. Zbudowano też ścieżkę na Czerwony Wierch, dzięki czemu – jak zauważono w sprawozdaniu – „szanowne turystki bez większego zmęczenia i w krótszym niż przedtem czasie mogą dotrzeć do celu”. A w latach 1903–1906 zbudowano i oznakowano (także na czerwono) trasę dla amatorów silniejszych wrażeń, czyli wysokogórską Orlą Perć, dostępną teoretycznie dla każdego, ale w praktyce jedynie dla doświadczonego, sprawnego fizycznie i niemającego lęku wysokości turysty. Nieco wcześniej działacze Towarzystwa Tatrzańskiego wyznaczyli też ścieżki i wykonali kilkadziesiąt drogowskazów i tablic szczytowych w Czarnohorze – najwyższym paśmie Zewnętrznych Karpat Wschodnich.

Niższe pasma karpackie doczekały się szlaków jeszcze później. Reguła „im niżej, tym później” wygląda na dość uniwersalną. Turystyka piesza narodziła się w górach i ze znacznym opóźnieniem dotarła na niziny. W Beskidach Zachodnich szlaki zaczęto wytyczać w ostatniej dekadzie XIX w., przy tym uczyniła to organizacja turystyczna Beskidenverein (BV) założona przez Niemców z Moraw i Śląska Austriackiego. To ona poprowadziła w 1894 r. pierwszy szlak na Babią Górę i wybudowała tam schronisko. W ciągu dekady utworzyła ok. 200 km szlaków i zbudowała wiele schronisk (m.in. na Klimczoku i Szyndzielni). Szlaki znakowano kolorowym paskiem pośrodku oraz białymi paskami od góry i dołu, dzięki czemu całość była lepiej widoczna po zmroku. Pomysł został przejęty przez inne organizacje, w tym przez Towarzystwo Tatrzańskie, które w pierwszej dekadzie XX w. wytyczyło pierwsze szlaki w Beskidzie Sądeckim oraz w masywie Babiej Góry (zbudowano tam schronisko na polanie Markowe Szczawiny). Mniej więcej w tym samym czasie niemieckie Towarzystwo Karkonoskie (Riesengebirgsverein) zbudowało szlak na Śnieżkę, najwyższy szczyt Sudetów.

W chwili odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. łączna długość szlaków turystycznych na naszych terenach nie przekraczała 300 km. Wszystkie znajdowały się w górach. Dwie dekady później, w 1938 r., było takich szlaków już 4700 km. Opiekowało się nimi Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Perłą w koronie stał się znakowany na czerwono Główny Szlak Beskidzki, który wytyczano przez ponad 10 lat. Ciągnął się od Beskidu Śląskiego na zachodzie po Czarnohorę na wschodzie i liczył ok. 850 km. Wspaniała długodystansowa droga dla wytrwałych piechurów. Dłuższy popas można było sobie urządzić w połowie, w Siankach u źródeł Sanu, które przed wojną były modnym letniskiem z pensjonatami i schroniskiem, a dziś można znaleźć tam tylko zarośnięte fundamenty domów.

Na dobrze, a co z nizinami i wyżynami polskimi? Kiedy tam pojawiły się szlaki? Dopiero pod koniec lat 20. XX w. Opóźnienie w stosunku do terenów górskich wynosiło zatem pół wieku. Pierwsze znakowane trasy stworzono w Puszczy Kampinoskiej oraz w jej pobliżu. Jeden z nich prowadził do Żelazowej Woli. Zajęło się tym Polskie Towarzystwo Krajoznawcze, organizacja założona w Warszawie w 1906 r. To ona w latach 30. poprowadziła setki kilometrów szlaków przez Mazowsze, Wyżynę Krakowsko-Częstochowską, Góry Świętokrzyskie, Suwalszczyznę czy Pojezierze Brodnickie.

Druga połowa XX w. to już era masowej turystyki pieszej – na świecie i w Polsce. Pod koniec lat 70. łączna długość wszystkich szlaków pieszych w Polsce przekroczyła 20 tys. km, z czego blisko 16 tys. km wiodło po nizinach. Dwie dekady później było to już 35 tys. km, a dziś jest takich szlaków ok. 50 tys. km (jedna piąta to szlaki górskie). Dodajmy do tego co najmniej 20 tys. km szlaków rowerowych, co najmniej 5–6 tys. km konnych oraz nie mniej niż tysiąc kilometrów kajakowych. Dokładnych danych nikt nie zna, bo specjalistyczne szlaki powstają w większości żywiołowo, z inicjatywy samorządów lokalnych. Nie wszyscy zapewne wiedzą, że stworzony w ostatniej dekadzie Łódzki Szlak Konny o długości blisko 2000 km jest najdłuższą taką trasą w Europie.

Wędrówka bez granic

Nowinką z ostatnich dekad są znakowane szlaki piesze i rowerowe przekraczające granice państw. Jednym z nich jest Via Alpina – trasa alpejska o długości ok. 2600 km (plus odcinki dojściowe o łącznej długości mniej więcej 2000 km), wiodąca przez osiem krajów, zaczynająca się w Monako i kończąca w Trieście. To jeden z najtrudniejszych szlaków w Europie, choć nie najdłuższy. Rekord kontynentu należy do włoskiej trasy Sentiero Italia o długości 6166 km, która wiedzie przez włoskie Alpy, a potem przez Apeniny, Sycylię i Sardynię. Jest to prawdopodobnie najdłuższy jednolicie oznakowany szlak trekkingowy na świecie. Dłuższe od niego są jedynie takie olbrzymy jak Great Western Loop (11 064 km), wiodący wokół Gór Skalistych, American Discovery Trail (10 944 km), przecinający z zachodu na wschód kontynentalną część Stanów Zjednoczonych, czy też największy z nich kanadyjski Great Trail (24 tys. km), poprowadzony przez całą Kanadę, od Atlantyku do Pacyfiku, a dodatkowo docierający jeszcze nad Ocean Arktyczny. Nie są to jednak pojedyncze szlaki, lecz ich kombinacje.

Chętnych do wielodniowych włóczęg przybywa z roku na rok. Trekking stał się modny. Aby się o tym przekonać, wystarczy latem pojechać pod Mont Blanc i zobaczyć, ilu piechurów wyrusza na Tour du Mont Blanc (TMB), pętlę o długości 170 km wokół najwyższej góry Alp, albo na szlak Kongsleden (440 km), poprowadzony przez szwedzką Laponię. Skoro popyt rośnie, nic dziwnego, że przybywa takich długodystansowych dróg. W Himalajach powstaje Great Himalaya Trail, który ma się zaczynać w Birmie i kończyć w Pakistanie; będzie miał 4500 km. Nową Zelandię z północy na południe można przejść Te Araroa Trail o długości 3 tys. km. Wiele bardzo długich szlaków trekkingowych powstało w Japonii. Bliżej nas, w Wielkiej Brytanii, w 2012 r. otwarto Wales Coast Path o długości 1400 km, wiodącą wzdłuż walijskiej części wybrzeża wyspy. Zainteresowanie okazało się tak wielkie, że Anglicy chcą zbudować ścieżkę wokół całego swojego wybrzeża – miałaby 4500 km długości.

Inną propozycją dla włóczykijów są europejskie piesze trasy długodystansowe (E-paths), łączące co najmniej trzy kraje i wykorzystujące już istniejące szlaki. Do tej pory wyznaczono przebieg 12 – zajmuje się tym Europejskie Stowarzyszenie Turystyki Wędrownej – ale nie wszystkie odcinki zostały już oznakowane. Przez Polskę wiodą cztery: wybrzeżem Bałtyku (E9 z Portugalii do Estonii), przez zachodnią i północno-wschodnią część kraju (E11 z Holandii do granicy polsko-litewskiej) oraz wzdłuż pasm górskich na południu (E3 z Portugalii do Bułgarii przez Sudety i częściowo Karpaty oraz E8 z Wielkiej Brytanii do Turcji przez Bieszczady). Podobnie inna organizacja – Europejska Federacja Cyklistów – zaplanowała sieć europejskich szlaków rowerowych o łącznej długości 70 tys. km, z czego dwie trzecie już ukończono. Kilka z nich przebiega przez Polskę (choć tylko niektóre odcinki są gotowe), więc gdyby ktoś nie chciał przejść Europy pieszo, zawsze może ją przejechać rowerem.

Andrzej Hołdys
dziennikarz popularyzujący nauki o Ziemi, współpracownik „Wiedzy i Życia”

***

Korzystałem m.in. z książki „Szlaki turystyczne. Od pomysłu do realizacji” pod red. Andrzeja Stasiaka, Jolanty Śledzińskiej i Bogdana Włodarczyka, wydanej w 2014 r. przez Wydawnictwo PTTK „Kraj”.

***

Najdłuższe jednolicie oznakowane szlaki trekkingowe na świecie:

Sentiero Italia Włochy 6166 km

Continental Divide USA 5000 km

Tōhoku Nature Trail Japonia 4374 km

Pacific Crest USA 4265 km

Appalachian Trail USA 3500 km

Te Araroa Nowa Zelandia 3048 km

***

Najdłuższe piesze szlaki turystyczne w Polsce

Główny Szlak Beskidzki
(Ustroń–Wołosate) – 500 km

Niebieski szlak karpacki
(Rzeszów–Grybów) – 450 km

Główny Szlak Sudecki
(Świeradów-Zdrój–Prudnik) – 440 km

Szlak Nadmorski
(Świnoujście–Żarnowiec) – 378 km

Niebieski szlak sudecki
(Szklarska Poręba–Pasterka) – 368 km

Wiedza i Życie 7/2019 (1015) z dnia 01.07.2019; Geografia; s. 34

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną