iurii / Shutterstock
Technologia

Jak uzależniliśmy się od minerałów?

Miedziany Człowiek – mumia górnika sprzed ponad tysiąca lat, znaleziona w chilijskiej kopalni miedzi Chuquicamata.The American Museum journal/Wikimedia Commons/Wikipedia Miedziany Człowiek – mumia górnika sprzed ponad tysiąca lat, znaleziona w chilijskiej kopalni miedzi Chuquicamata.
Neolityczna kopalnia krzemienia pasiastego w Krzemionkach Opatowskich. Wydobycie zaczęto tu 6 tys. lat temu. Trwało ponad 2 tys. lat.Dominika Zarzycka/Shutterstock Neolityczna kopalnia krzemienia pasiastego w Krzemionkach Opatowskich. Wydobycie zaczęto tu 6 tys. lat temu. Trwało ponad 2 tys. lat.
Krzemień pasiasty jest dziś wykorzystywany do wyrobu biżuterii.wiktord/Shutterstock Krzemień pasiasty jest dziś wykorzystywany do wyrobu biżuterii.
Odkrywkowa kopalnia Ngwenya w Suazi uważana jest za najstarszą na świecie. Już 40 tys. lat temu pozyskiwano tu rudę hematytową do produkcji ochry – czerwonego barwnika.Felix Lipov/Shutterstock Odkrywkowa kopalnia Ngwenya w Suazi uważana jest za najstarszą na świecie. Już 40 tys. lat temu pozyskiwano tu rudę hematytową do produkcji ochry – czerwonego barwnika.
Złoto znalezione w kopalni Skouriotissa na Cyprze.Phawat/Shutterstock Złoto znalezione w kopalni Skouriotissa na Cyprze.
Wejście do starożytnej kopalni miedzi i złota w dolinie Timna w Izraelu.Boris Vetshev/Shutterstock Wejście do starożytnej kopalni miedzi i złota w dolinie Timna w Izraelu.
Dawna kopalnia odkrywkowa diamentów Kimberley w RPA. Dziurę o głębokości 200 m wykopano kilofami i łopatami. Dziś na jej dnie znajduje się jezioro.Vladislav Gajic/Shutterstock Dawna kopalnia odkrywkowa diamentów Kimberley w RPA. Dziurę o głębokości 200 m wykopano kilofami i łopatami. Dziś na jej dnie znajduje się jezioro.
Tunel w kopalni żelaza w Kirunie.Sunshine Seeds/Shutterstock Tunel w kopalni żelaza w Kirunie.
Górnicy z kopalni platyny w RPA nawiercają otwory pod ładunki wybuchowe.Sopotnicki/Shutterstock Górnicy z kopalni platyny w RPA nawiercają otwory pod ładunki wybuchowe.
Podziemne tunele w kopalni soli w Bochni, gdzie wydobycie rozpoczęto w XIII w.marketlan/Shutterstock Podziemne tunele w kopalni soli w Bochni, gdzie wydobycie rozpoczęto w XIII w.
Historia ludzkości jest ściśle związana z wykorzystaniem surowców znajdujących się w skorupie ziemskiej. Najpierw zbieraliśmy tylko to, co leżało na jej powierzchni, potem zaczęliśmy ryć w ziemi coraz głębiej i głębiej. Staliśmy się górnikami.

W 1899 r. w kopalni miedzi Chuquicamata na północy Chile dokonano niezwykłego, choć trochę makabrycznego odkrycia. Podczas prac górniczych znaleziono mumię mężczyzny, który pracował w tym samym miejscu 13 stuleci wcześniej. Jego ciało zachowało się w doskonałym stanie dzięki temu, że zostało przesycone siarczanem miedzi – sól je zaimpregnowała. Uległo więc wtórnej mineralizacji, a skóra przeobraziła się w metaliczną skorupę ciemnozielonej barwy. Młody mężczyzna zginął prawdopodobnie w wyniku zawalenia się stropu tunelu, w którym przebywał, ale badania wykazały, że bezpośrednią przyczyną śmierci nie było zmiażdżenie przez skały, lecz uduszenie z powodu braku tlenu. Ułożenie ciała wskazywało, że ów Miedziany Człowiek (ang. Copper Man), jak nazwano mumię, do końca próbował wygrzebać się spod zwału. Nie udało się mu. W 1901 r. mumia pojechała do Buffalo na Wystawę Panamerykańską. Tam zobaczył ją i odkupił od Chilijczyków bankier J.P. Morgan, który następnie podarował ją Amerykańskiemu Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku, gdzie doskonale zachowane szczątki najstarszego znanego nam górnika można oglądać do dziś.

Miedziany Człowiek nie był oczywiście pierwszym górnikiem w dziejach ludzkości. Kopalnictwo jest zajęciem równie starym jak rolnictwo, a zdaniem niektórych znacznie starszym, jeśli za najstarszą kopalnię świata uznać wyrobisko Ngwenya, znajdujące się w północno-zachodniej części Królestwa Eswatini, lepiej znanego jako Suazi. Datowania metodą radiowęglową wykazały, że już ok. 40 tys. lat temu ludzie pozyskiwali w tym miejscu rudę hematytową. Oczywiście nie wytapiali z niej żelaza, ale produkowali czerwoną ochrę, wykorzystywaną jako kosmetyk oraz barwnik. Używano go powszechnie podczas rozmaitych rytuałów, a także malowano nim rysunki na skałach. W okresie paleolitu Ngwenya była zapewne sporym ośrodkiem górniczym o znaczeniu regionalnym. I z pewnością nie była jedyna.

Jedną z głównych trosk naszych paleolitycznych przodków było oczywiście zdobycie surowca do produkcji broni i narzędzi. Ludzie stopniowo nabywali wprawę w obróbce czertu, krzemienia, obsydianu i innych kamieni o jednorodnej budowie, która pozwalała na uzyskanie coraz bardziej zaawansowanych techniczne i misternych wyrobów. W latach 80. XX w. archeolodzy odkryli w dolinie Nilu w południowym Egipcie dwa stanowiska, gdzie już ponad 30 tys. lat temu wydobywano na dużą skalę czert – twardą skałę krzemionkową podobną do krzemienia. W jednym z miejsc zwanym Nazlet Safaha wydobycie cennego kamienia prowadzone było na powierzchni ok. 3000 m2. Prehistoryczni ludzie wybierali surowiec z wysokiego tarasu rzecznego – w tym celu kopali rowy o maksymalnej głębokości 1,7 m i szerokości 1–2 m. Jedna trzecia tego aluwialnego złoża (powstałego z osadów naniesionych przez rzekę) została całkowicie wyeksploatowana. Można powiedzieć, że była to pierwsza w dziejach kopalnia odkrywkowa.

Pod ziemię po krzemień

Popyt na narzędzia kamienne wzrósł jeszcze bardziej w neolicie, czyli młodszej epoce kamiennej, która zaczęła się 10–11 tys. lat temu, po ostatnim zlodowaceniu i wraz z pojawieniem się rolnictwa oraz pierwszych stałych osad. Szczególnym wzięciem cieszył się krzemień wydobywany w wielkich ośrodkach górniczych, które zajmowały obszar dziesiątek, a nawet setek hektarów. Duża liczba takich kopalń powstała w Europie jakieś 6–7 tys. lat temu. Jedna z największych znajdowała się na terenie dzisiejszej Polski – w Krzemionkach Opatowskich.

Neolityczni mieszkańcy Krzemionek byli już górnikami pełną gębą (choć nie wiemy, czy mieli swoją Barbórkę). Surowiec pozyskiwali ze strefy o długości ok. 4,5 km i średniej szerokości 100 m. Na tym polu, zajmującym w sumie ok. 80 ha, wydrążono ponad 4 tys. jam, nisz i szybów. Jamy były najpłytsze (1–2 m), nisze – głębsze (4–5 m) i poszerzone na spodzie, a szyby – najgłębsze (miały do 12 m szerokości i maksymalną głębokość 9 m). Od szybów odchodziły w różnych kierunkach poziome chodniki prowadzące do komór, w których pracowali górnicy. Najdłuższe chodniki liczyły jakieś 20 m. Niektóre podziemne wyrobiska miały powierzchnię kilkuset metrów kwadratowych. To już były prawdziwe kopalnie głębinowe. Pracowano w nich na klęczkach lub w pozycji leżącej, jako że warstwa skał wapiennych, zawierająca ławice krzemieni, ma mniej więcej metr grubości. Głównym narzędziem górniczym stał się kilof kamienny lub wykonany z poroża jelenia. Mimo dość prymitywnego sprzętu wydajność kopaczy była spora, a wydobyty tu surowiec od razu obrabiano w okolicznych warsztatach kamieniarskich.

Krzemionki Opatowskie funkcjonowały w latach 3900–1600 p.n.e. W szczycie swojej popularności, który przypadł na pierwszą połowę trzeciego tysiąclecia przed naszą erą, wyroby z wydobywanego tu krzemienia pasiastego docierały do miejsc odległych o 600 km. Ale nie było to jedyne takie miejsce w Polsce – archeolodzy ustalili lokalizację jeszcze jakichś 20 kopalń krzemieni. Niektóre z nich, jak kopalnie krzemienia czekoladowego w Orońsku koło Radomia, są znacznie starsze od Krzemionek. Liczą bowiem blisko 13 tys. lat, a zatem pochodzą jeszcze z paleolitu (starszej epoki kamiennej). W całej Europie doliczono się ponad 250 dawnych kopalń krzemienia. Coraz częściej jego głównym odbiorcą byli rolnicy. Pozostali oni wierni narzędziom kamiennym jeszcze długo po pojawieniu się nowej grupy surowców, które jednak w końcu wygrały i pozostały z nami do dziś. Mowa oczywiście o metalach, bez których trudno sobie wyobrazić współczesną cywilizację. To one dawały początek kolejnym rewolucjom technologicznym. Czas kamieni minął.

Nadchodzą metale

Zaczęło się od złota i miedzi. Oba metale występują bowiem w przyrodzie w stanie rodzimym, czyli pod postacią minerału składającego się niemal w stu procentach z danego pierwiastka. Nagromadzenia czystej miedzi lub złota (samorodki) o gładkiej błyszczącej powierzchni znajdowano często w górskich potokach i na początku były zapewne tylko ciekawostką. Jednak już w siódmym tysiącleciu przed naszą erą z zielonkawych grudek czystej miedzi zaczęto wyrabiać ozdoby i niewielkie narzędzia, a dwa tysiące lat później nauczono się uzyskiwać miedź także z jej rud, stosując bardzo proste metody wytopu, w których wykorzystywano węgiel drzewny. Dostarczał on niezbędnego ciepła oraz redukował związki miedzi do czystego metalu. Stało się to ok. 5000 lat p.n.e., a jednym z najstarszych znanych miejsc wytopu miedzi jest Pločnik w Serbii. Niewykluczone, że wcześniej w Anatolii opanowano też sztukę wytopu innego metalu – ołowiu, ale ponieważ był on zbyt miękki, nie nadawał się na narzędzia. Dopiero miedź przyniosła technologiczny przełom, a rosnące zapotrzebowanie na nią doprowadziło do rozwoju górnictwa.

Najstarsze znane kopalnie miedzi znajdowały się w dolinie Timna w południowym Izraelu. Kruszec wydobywano tu już w piątym tysiącleciu przed naszą erą nieprzerwanie aż do podbojów arabskich w VII w. n.e. Archeolodzy znaleźli w dolinie ok. 10 tys. wyrobisk i miejsc wytopu miedzi, a także pozostałości świątyń, warsztatów jubilerskich i rysunków naskalnych. Mniej więcej 4 tys. lat p.n.e. miedź zaczęto wydobywać także na Cyprze i przez kolejne 1,5 tys. lat wyspa była głównym dostawcą tego metalu. Łacińska nazwa miedzi cuprum oznacza „metal cypryjski”. W pobliżu współczesnej kopalni odkrywkowej Skouriotissa na północy Cypru znaleziono pozostałości prac górniczych sprzed 6 tys. lat. Można więc powiedzieć, że jest to najstarsza czynna kopalnia na świecie. Dzięki złożom miedzi starożytni Cypryjczycy byli przez 2 tys. lat potęgą ekonomiczną. Kupcy robili doskonałe interesy na handlu tym metalem. Na początku trzeciego tysiąclecia w Mezopotamii z importowanej z Cypru miedzi wyrabiano wazy, lustra, sztylety, motyki, sierpy, pługi i dziesiątki innych przedmiotów. Była tak cenna, że wielokrotnie poddawano ją recyklingowi.

Kto miał dostęp do złóż metali, ten zyskiwał bogactwo i władzę. Srebro wydobywane w kopalniach w pobliżu starożytnych Aten umożliwiło budowę floty, która pokonała Persów pod Salaminą w 480 r. p.n.e. Złoto z góry Pangajon w Tracji umożliwiło podboje Aleksandrowi Wielkiemu. Rzymianie skrupulatnie podporządkowywali sobie jedną po drugiej wszystkie krainy, w których znajdowały się złoża cennych kruszców. Skusiły ich kopalnie cyny w Wielkiej Brytanii, kopalnie miedzi na wspomnianym już Cyprze czy też złoto w północnej części Półwyspu Iberyjskiego. W tym ostatnim regionie pamiątką po nich jest kompleks kopalń odkrywkowych Las Médulas w dzisiejszej prowincji León. Rzymianie wydobywali tu złoto metodą, którą nazwali ruina montium. Polegała ona na tym, że górnicy drążyli tunele we wnętrzu gór, a następnie wpompowywali do nich mnóstwo wody doprowadzanej siedmioma akweduktami. Ciśnienie hydrauliczne rozrywało skały, z których wypłukiwano złoto. Kopalnie Las Médulas, największe w całym cesarstwie, funkcjonowały od II połowy I w. do końca III w. W ciągu tych mniej więcej 250 lat pozyskano z nich 1650 t złota. W najlepszych latach pracowało tu 60 tys. niewolników. Ich los był nie do pozazdroszczenia. Równie ważny ośrodek górniczy znajdował się nad rzeką Tinto w górach Sierra Morena na południu półwyspu. Już 1000 lat p.n.e. wydobywano tu miedź, a Rzymianie z tych samych rud nauczyli się uzyskiwać znaczne ilości złota i srebra.

Żądza złota

Wraz z upadkiem Rzymu w Europie niemal zanikło górnictwo. Jego odrodzenie nastąpiło dopiero wiele wieków później, głównie w środkowej i północnej części kontynentu. Strumień metali, przede wszystkim złota i srebra, który popłynął stamtąd na południe, zmienił porty śródziemnomorskie, takie jak Wenecja, w wielkie ośrodki handlowe. Odkrycie Ameryki doprowadziło do gwałtownego wzrostu bogactwa Hiszpanii, której skarbiec napełniał się złotem i srebrem z Nowego Świata. Metale z jednej strony pomagały finansować dzieła europejskiego renesansu, z drugiej – umożliwiły Hiszpanii prowadzenie wielu wojen. Tak samo było w przypadku Szwecji, która w XVII w. zaspokajała trzy czwarte zapotrzebowania Europy na miedź, a z pozyskanych funduszy finansowała liczne wojny, w tym z Polską, uzyskując status regionalnego mocarstwa.

W celu zdobycia cennych metali i kamieni szlachetnych nasi przodkowie gotowi byli mordować, wszczynać wojny oraz przemierzać najodleglejsze zakątki świata. Argonauci poszukiwali złotego runa, król Midas marzył, aby wszystko, czego się dotknie, zamieniało się w złoto, a faraonowie uparcie dążyli do podporządkowania sąsiedniej Nubii, skuszeni jej złotem (wykonano z niego m.in. ważącą 11 kg maskę pośmiertną Tutanchamona). Wystarczy spojrzeć na lokalizację współczesnych kopalń złota i innych metali, aby dojść do wniosku, że dla człowieka pożądającego cennych kruszców nie ma przeszkody, której nie zdoła pokonać.

Grasberg – największa pod względem wydobycia kopalnia złota na świecie – znajduje się w samym środku trudno dostępnych i wysokich Gór Śnieżnych w indonezyjskiej części wyspy Nowa Gwinea. Jej odkrywkowa część została ulokowana na wysokości ponad 4000 m n.p.m., powyżej górnej granicy lasu i tylko trochę poniżej linii wiecznego śniegu. W wyniku trwającej ponad 30 lat eksploatacji powstał tu dół o średnicy ponad kilometra i głębokości ponad pół kilometra. Rekordy głębokości biją z kolei południowoafrykańskie kopalnie złota Mponeng, TauTona i Savuka, w których wydobycie prowadzi się 4 km pod ziemią. Temperatura skał wynosi tam ponad 60°C, a dzięki wentylacji i schładzaniu udaje się obniżyć temperaturę powietrza w tunelach do mniej więcej 30°C. W planach jest pogłębienie kopalń o kolejne pół kilometra.

Z łopatą na diamenty

Z podobną wytrwałością i pomysłowością jak za złotem podążamy za diamentami. Powstają one głęboko w ziemi, a następnie wydostają się na powierzchnię kominami magmowymi, które po zastygnięciu zmieniają się w skałę zwaną kimberlitem. Takich kominów znaleziono na świecie ok. 1500, ale tylko 50–60 z nich zawiera diamenty w ilościach uzasadniających eksploatację. Najdłuższą historię ma wydobycie diamentów z kominów kimberlitowych w Republice Południowej Afryki. Diamentowa gorączka rozpoczęła się tam w II poł. XIX w. Dziesiątki tysięcy ludzi, korzystających wyłącznie z kilofów i szufli, dzień w dzień kruszyło i usuwało skałę w poszukiwaniu cennych kamieni. Wyrąbane w ten sposób dziury w ziemi, takie jak Kimberley (zwana też Big Hole), Jagersfontein i Bultfontein, mają głębokość ok. 200 m i powierzchnię kilkunastu hektarów. To największe kopalnie odkrywkowe stworzone wyłącznie rękami ludzi. Funkcjonowały tak przez kilka dekad, po czym na początku XX w. zostały zamknięte, a eksploatację kimberlitowych złóż kontynuowano metodami podziemnymi.

Dziś diamenty pozyskuje się wszędzie, gdzie tylko zdoła dotrzeć człowiek – niestraszne są nam siarczyste mrozy arktycznej Kanady (kopalnia Diavik na jeziorze Lac de Gras) i Syberii (Udacznyj w Jakucji), gorące i suche sawanny Botswany (kopalnia odkrywkowa Jwaneng, dostarczająca rocznie 10 mln karatów diamentów o wartości jubilerskiej) czy też równikowy tropikalny klimat północnej Australii (z Argyle pochodzi najwięcej diamentów na świecie, ale słabej jakości). W Namibii ludzie wyruszają nawet na morze, by z szelfu wyławiać diamenty, które trafiły tam wraz z osadami niesionymi przez rzeki spływające z obszarów diamentonośnych na lądzie.

Na koniec kilka innych górniczych rekordów. Najgłębsza kopalnia odkrywkowa na świecie znajduje się w amerykańskim stanie Utah. To Bingham Canyon Mine o głębokości ponad kilometra. Od 1906 r. wydobyto tu ok. 20 mln ton miedzi, a także sporo srebra i złota. Jednak pod względem rozmiarów (objętości wybranego materiału skalnego) jeszcze większa od niej jest kopalnia Miedzianego Człowieka, czyli Chuquicamata w Chile. Wydrążony tam w ciągu ponad stu lat dół zajmuje powierzchnię aż 12 km2 przy maksymalnej głębokości 850 m. W Europie największa taka dziura znajduje się za kołem polarnym w Szwecji. Kopalnia Aitik w pobliżu Gällivare ma jakieś 450 m głębokości, a osiągnie 600 m. Tu również wydobywa się miedź, srebro i złoto. Jeśli chodzi kopalnie głębinowe, to pierwszą dziesiątkę okupują te, w których wydobywa się złoto. Wszystkie mają głębokość ponad 3 km i siedem z nich znajduje się w RPA, a poza tym w USA, Indiach i Kanadzie. Dopiero na 11. miejscu znajduje się najgłębsza kopalnia metalu innego niż złoto. To zakład Kidd w stanie Ontario w Kanadzie, w którym pozyskuje się rudę miedzi. Maksymalna głębokość pobierania urobku wynosi tu 3100 m. Ciekawostką jest to, jeśli ktoś chciałby się znaleźć najbliżej środka Ziemi, to powinien zjechać właśnie na dno tej kopalni. To konsekwencja jej położenia na dużej szerokości geograficznej.

W Europie największą głębokość – 1850 m – osiągnął szyb nr 16 w nieczynnej dziś kopalni uranu w pobliżu czeskiego miasta Příbram. Rekord ten zostanie zapewne pobity w gigantycznej kopalni żelaza w szwedzkiej Kirunie. Znajdujące się tam złoże kończy się bowiem na głębokości ok. 2 km i Szwedzi stopniowo schodzą coraz niżej, aby się do niego dobrać. W tej chwili fedrują na poziomie 1365 m, a równocześnie, kosztem miliarda dolarów, przenoszą też całe centrum Kiruny, aby miasto nie ucierpiało z powodu przyszłych prac górniczych. Czego się nie robi dla wydobycia metalu.

Andrzej Hołdys

dziennikarz popularyzujący nauki o Ziemi, współpracownik „Wiedzy i Życia”

***

Energia odnawialna, metale – nie

Paradoks: szybki rozwój zielonej energetyki może doprowadzić do równie szybkiego wyczerpania się rozpoznanych już złóż metali rzadkich. Eksperci zgodnie podkreślają, że wraz z rozwojem energetyki odnawialnej wzrośnie zapotrzebowanie na większość pospolitych metali, ale szczególnie uzależnimy się od tych surowców, które na Ziemi są rzadkie. Przykład pierwszy z brzegu: turbiny wiatrowe. Na szczycie gigantycznych wież, wznoszących się na wysokość ponad 200 m i chwytających wiatr olbrzymimi łopatami, znajdują się generatory prądu, w których pracują potężne magnesy, zawierające setki kilogramów neodymu oraz sporą domieszkę innego pierwiastka ziem rzadkich – dysprozu. Podobne magnesy, rzecz jasna znacznie mniejsze, znajdują się w samochodach elektrycznych. Do ich wyprodukowania też potrzebne są dysproz, terb, prazeodym i lantan. Inne trudno dostępne na rynku substancje – gal, ind i tellur – stosuje się w cienkowarstwowych ogniwach fotowoltaicznych. Kolejnym przykładem są materiały nadprzewodzące, dzięki którym można by przesyłać energię elektryczną bez strat. Być może już za kilka dekad zaczniemy to robić. W skład takich materiałów również wchodzą metale, których zasoby na Ziemi są niewielkie. Eksperci obliczyli, że jeśli w 2050 r. turbiny wiatrowe i ogniwa słoneczne miałyby zaspokoić połowę potrzeb energetycznych globu, to produkcja stali, aluminium i miedzi powinna rosnąć w tempie ponad 10% rocznie.

Jak sobie poradzić z tą zieloną kwadraturą koła? Pierwsza strategia polega na projektowaniu technologii, dzięki którym można by zmniejszyć zużycie metali podczas produkcji turbin, samochodów elektrycznych czy ogniw słonecznych. Druga polega na unowocześnianiu wydobycia metali, aby jak najmniej surowca się marnowało. Trzecia, najważniejsza droga to recykling. Badacze wręcz uważają, że bez powszechnego odzyskiwania metali nie ma co marzyć o rozwoju zielonej energetyki w skali globu.

***

Metan i tąpnięcia

Na górników czyha wiele zagrożeń. Choć w nowoczesnych zakładach górniczych jest ich oczywiście mniej, to wciąż jest to zajęcie o podwyższonym ryzyku. Pożary, wdarcie się wody, zatrucia siarkowodorem, awaria instalacji elektrycznej, wreszcie tąpnięcia i wybuchy metanu – lista niebezpieczeństw jest długa. Szczególną grozę budzą trzy ostatnie, bo nie sposób nad nimi do końca zapanować. Wybuchy metanu w podziemnych kopalniach węgla odpowiadają za śmierć dziesiątek tysięcy górników. Ten bezbarwny i bezwonny gaz wypełnia pory skalne, z których łatwo ucieka. Przy stężeniu poniżej 5% zachowuje się obojętnie, powyżej 15% pali się spokojnym płomieniem (choć oczywiście jak każdy materiał palny może doprowadzić do pożaru, także w kopalni), natomiast przy stężeniu od 5 do 15% tworzy z powietrzem wybuchową mieszankę. W 1960 r. w wyniku eksplozji metanu w kopalni Laobaidong w chińskiej prowincji Shanxi zginęło 684 górników. Wcześniej zdarzały się katastrofy (m.in. we Francji w 1906 r., gdzie wraz z metanem eksplodował pył górniczy), w których ginęły nawet tysiące ludzi. Dziś do wybuchów metanu dochodzi rzadziej dzięki nowoczesnym urządzeniom wykrywającym zawczasu gaz, za to coraz częściej jest on w sposób kontrolowany pozyskiwany, stając się pożądanym źródłem energii.

Wciąż natomiast trudno jest zapanować nad tąpnięciami, czyli gwałtownymi wstrząsami warstw skalnych, w których prowadzone są roboty górnicze. Skały próbują przywrócić równowagę naruszoną w wyniku ich eksploatacji. Wtedy dochodzi do rozładowania powstałych naprężeń. Tąpnięcia zdarzają się regularnie w polskich kopalniach węgla i miedzi. 29 stycznia 2019 r. w kopalni miedzi Rudna na głębokości 770 m doszło do rekordowego pod względem siły tąpnięcia. W skali Richtera wstrząs miał magnitudę 4,8. Na szczęście żaden z 32 górników, którzy znajdowali się w strefie zagrożenia, nie zginął.

Wiedza i Życie 4/2019 (1012) z dnia 01.04.2019; Górnictwo; s. 40

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną