Jason Patrick Ross / Shutterstock
Człowiek

Ogniu, płoń!

materiały prasowe
Rozpalić ogień można na wiele sprytnych sposobów, niekoniecznie zapałkami, np. wykorzystując baterie i wełnę stalową, puszkę po napoju albo… mocz.

Jeśli jesteś na dłuższej wyprawie, zapewne masz ze sobą coś zasilanego bateriami, a także wełnę stalową do mycia patelni. Możesz skorzystać z dowolnego rodzaju baterii, a wełna stalowa spisze się dobrze, nawet gdy jest mokra. Polecamy płaską 9-woltową baterię, która ma oba bieguny po tej samej stronie. Połóż ją na wełnie, tak by miała kontakt z oboma biegunami jednocześnie, a uzyskasz żar do zajęcia hubki lub drobnej rozpałki. Dmuchaj na żar, a otrzymasz go więcej. Możesz także używać zwykłych baterii, także tych najmniejszych – AAA. Jeśli masz latarkę, wystarczy ustawić dwie baterie jedna za drugą (tak jakby były ułożone w latarce) i przeciągnąć wełnę stalową od bieguna dodatniego do ostatniego bieguna ujemnego. Wełna zacznie się żarzyć od bieguna ujemnego. Wełna stalowa z mydłem działa słabo, więc warto je wypłukać. Najlepiej, kiedy wełna jest bardzo drobna. Im drobniejsza, tym szybciej rozgrzeje się do temperatury żarzenia. Można do tego użyć nawet folii aluminiowej z opakowania gumy do żucia. Pamiętaj, że żarzące się elementy muszą stykać się z materiałem, który łatwo się zapala. W sytuacji podbramkowej możesz też użyć baterii z telefonu komórkowego lub aparatu fotograficznego. Zwykle na takiej baterii są trzy punkty styku, te dwa zewnętrzne to biegun ujemny i dodatni. Wykorzystujesz tu tę samą zasadę – żeby wytworzyć żar, przykładasz wełnę do obu biegunów.

Pompka ogniowa

Żar możesz też wytworzyć, wykorzystując tę samą technikę, jaką zastosowano w silniku tłokowym. Po angielsku nazywa się ona fire piston, co tłumaczy się jako „pompka ogniowa”. Mówi się, że Rudolf Diesel wynalazł silnik wysokoprężny zainspirowany taką właśnie pompką, którą oglądał w Azji. Zasada jej działania polega na szybkim i mocnym wciskaniu trzpienia do cylindra. Dzięki temu, że cylinder jest na końcu szczelny, powietrze szybko się spręża, a gdy cząsteczki powietrza zostaną silnie ściśnięte, nagrzewają się. Przy takim krótkim przekazaniu energii powstaje temperatura przekraczająca 400°C. Dzięki ciepłu w materiale znajdującym się w niewielkim otworze na tym końcu trzpienia, który wpycha się do cylindra, powstaje żar. Jednak materiał ten musi być łatwopalny, tak jak hubka z huby lub kłaczki bawełny. Żar można przenieść na większe materiały, takie jak kawałek kory brzozowej, i rozdmuchać, aż pojawi się ogień. Zaletą prawdziwego żaru jest to, że nie gaśnie. A im mocniej dmuchasz, tym staje się większy. To fantastyczna cecha; gdy trzeba rozpalić ogień, np. przy silnym wietrze, użycie zapałek może być trudne, bo płomienie zostają zdmuchnięte, zanim się rozwiną.

Iskry

Weź krzesiwo magnezowe. Uderzaj w nie lub pocieraj nożem albo innym stalowym przedmiotem z góry na dół w kierunku hubki, tak aby tworzące się iskry były jak najbliżej niej. Żeby uzyskać hubkę, zeskrob zewnętrzną warstwę kory brzozowej, która zapala się natychmiast, gdy wylądują na niej iskry. Jakość takich magnezowych prętów może być bardzo różna, sprawdź więc, czy masz niezawodny pręt.

Łuk ogniowy, świder ogniowy, pług i huba…

…czyli metody rozpalania ogniska przy zastosowania tarcia. Zrobienie tego za pomocą dwóch patyków jest możliwe, choć nie najłatwiejsze. Wymaga oczywiście sporej cierpliwości i bywa męczące ze względu na czasochłonność. Mając jednak odpowiednie materiały i wprawę, da się to zrobić w kilka minut. Zanim jednak ktoś dojdzie do takiej wprawy, cała operacja może zająć wiele godzin.

Teraz łuk ogniowy. Znajdź patyk z twardego drewna (dębu, buka, brzozy) o grubości 2–3 cm oraz płaskie podłoże z miękkiego drewna (sosna, świerk, olsza czy osika). Końce patyka zaostrz – jeden bardziej, a drugi mniej szpiczasto. Potem wykonaj w płaskim podłożu okrągłe wgłębienie, do którego idealnie będzie pasował mniej ostry koniec patyka. Chcąc uzyskać żar, pocieraj patykiem we wgłębieniu w podłożu. Jeśli z boku wgłębienia zrobisz nacięcie na wylot podłoża, to żar będzie mógł przez nie wypadać. Wystarczy tuż przy nim położyć drobny materiał łatwopalny. Nacięcie powinno być dość głębokie, ale nie dalej niż do środka wgłębienia. Teraz potrzebujesz jeszcze kawałka twardego drewna, którym możesz utrzymywać i przyciskać patyk w dół. Kładzie się go na górnym końcu zaostrzonego patyka. Powinno być ono bardziej szpiczaste, co zmniejszy opory. Chcemy, by w dolnym otworze występowało jak największe tarcie, patyk powinien więc tam być szerszy. Aby patyk się obracał, potrzebujesz sznurka lub linki, które mocuje się do dwóch końców innego patyka – tak jak cięciwę na łuku. Sznurek owija się następnie raz wokół patyka, dzięki czemu będzie się on obracał we wgłębieniu płaskiego i miękkiego podłoża. Pamiętaj, żeby przesuwając łuk i obracając patyk, mocno przyciskać go w dół. Po jakimś czasie zacznie stamtąd wypadać na hubkę czarny materiał. Pora wtedy przyspieszyć pocieranie, aby pojawił się żar. Gdy będzie się dymić nawet wtedy, kiedy przestaniesz kręcić patykiem, wystarczy zacząć ostrożnie dmuchać, aż pojawi się więcej dymu. Połóż żar na czymś, co łatwo się zapala, na przykład na suchej trawie lub rozdrobnionej korze brzozowej, i rozdmuchaj go, aż zapłonie ogień.

W przypadku świdra ogniowego obracasz patyk, używając własnych dłoni, a nie łuku. Trzymając patyk między dłońmi, przesuwaj nimi w przeciwną stronę. Zacznij od góry i naciskaj w dół, obracając jednocześnie patyk. Dłonie będą wtedy schodzić w dół i często trzeba będzie zmieniać chwyt. Tak musisz robić do chwili, aż powstanie żar. Lepszą wersją tej metody jest przygotowanie kawałka sznurka z pętlami na końcach. Sznurek należy złożyć na pół i środek umieścić w nacięciu wykonanym w górnej części patyka. Wtedy wystarczy włożyć kciuki do pętelek i wykonywać ten sam ruch obrotowy. Korzyść jest taka, że obciążając pętle, wywierasz nacisk w dół. Możesz wtedy obracać patyk bez żadnej przerwy.

Jeszcze inną możliwością jest pocieranie patykiem we wgłębieniu w płaskiej powierzchni, z hubką na końcu tego wgłębienia. Jest to metoda często używana w cieplejszych częściach świata, ale wymaga bardzo suchego i odpowiedniego materiału. Osiągnięcie dobrych efektów wymaga dokładnego umieszczenia dłoni.

Żar można też zrobić z suchej huby. Przyciskasz hubę do patyka, a jednocześnie przesuwasz ją w przód i w tył, aż rozgrzeje się na tyle, że zacznie się żarzyć. Wtedy żar pozostaje w hubie. Podmuchaj na niego, aż nieco się powiększy, wydłub nożem i umieść na łatwopalnym materiale. Dmuchaj dalej, aż pojawi się ogień.

Szkło powiększające i lód na rozpałkę

Szkło powiększające można wykorzystać do rozpalenia ognia wtedy, kiedy na niebie jest słońce i masz do dyspozycji hubkę lub inne suche drobne włókna, np. suchą trawę. Wystarczy ustawić szkło prostopadle do promieni słonecznych. W miejscu, w którym promienie słońca skupią się w jednym punkcie, będzie dostatecznie ciepło, by powstał ogień. Da się też użyć soczewek w lornetce lub obiektywie aparatu fotograficznego.

Do rozpalenia ogniska możesz użyć też lodu! Musisz tylko uformować go w szkło powiększające. Lód (tak jak szkło) załamuje promienie słoneczne, tak że skupiają się one w jednym punkcie. Energia koncentruje się wtedy i robi się na tyle ciepło, że może powstać ogień. Ukształtuj kawałek lodu tak, by wyglądał jak talerz (o grubości 2–3 cm), najgrubszy musi być w środku, po czym ma zwężać się stopniowo w stronę krawędzi. Oznacza to, że musi mieć kształt wypukły – oto najważniejsza zasada. Lód musi też być całkiem przezroczysty, żeby światło przechodziło przez niego bez przeszkód. Biały lód nie zadziała. Metoda ta ma ograniczoną praktyczną wartość, bo zimą słońce jest raczej słabe, ale może uda się wykorzystać ją jako sztuczkę na wiosennym przyjęciu?

Rozpalaj moczem lub puszką po napoju

Soczewkę można zrobić z bardzo wielu różnych materiałów. Wszystkie poniższe techniki opierają się na wodzie, ale możesz zastąpić ją moczem. Używając folii plastikowej wypełnionej wodą i uformowanej w kulę, możesz zrobić dobrą soczewkę. Musi być nieco spłaszczona, żeby promienie słońca zebrały się w jednym punkcie. Można też użyć żarówki wypełnionej wodą (najpierw trzeba dostać się do bańki) albo przezroczystych pojemników (szklanych lub plastikowych), jeśli mają kulisty kształt.

Denko puszki z napojem ma kształt zbliżony do paraboli. Wystarczy je wyszlifować drobną wełną stalową na tyle, żebyś widział w nim swoje odbicie. Ustaw puszkę pod kątem, tak by słońce trafiało na denko. Promienie zostaną odbite w skupionym stożku, który jest na tyle gorący, że wywoła żarzenie w suchym materiale. Trzymaj patyk z drobnym materiałem na końcu prosto nad denkiem, gdzie promień słońca jest najgorętszy. Z czasem pojawi się żar, który możesz wykorzystać do rozniecenia ognia.

***

Fragmenty pochodzą z książki Thomasa Svardala „Ogień. Pierwotna siła natury”, wydawnictwo Muza.

Wiedza i Życie 6/2018 (1002) z dnia 01.06.2018; Umiejętności praktyczne; s. 64

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną