Shutterstock
Opinie

Brudne sprawki czy nieskalanie

To brzydkie słowo. Tak brzydkie, że nawet trudno dociec jego etymologii. Może było w prasłowiańskim, może nie, pochodzenie ma w każdym razie niejasne. O brudzie pisze prof. Jerzy Bralczyk.

W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.


Oprócz polskiego jeszcze białoruski język ma brud, z polszczyzny wszelako zapożyczony. Oczywisty jest związek rzeczownika brud z czasownikiem brudzić, ale co było pierwsze? Podobny jest czasownik brukać, dawniej częstszy niż brudzić, ale wcale nie wcześniejszy. Temu przypisuje się jakieś związki z brukiem, który też wziął się nie bardzo wiadomo skąd (bo przecież nie od niemieckiego mostu). W poszukiwaniu pochodzenia próbowano także brudny z brzydkim łączyć, rdzeń breidos do bólu i przykrości się kiedyś podobno odnosił. Wszystko razem nieprzyjemne, ale to wcale nie powód, by te związki uznać za rzetelnie udokumentowane.

Dawniej częsty jeszcze w użyciu na oznaczenie powodowania nieczystości był czasownik kalać, który później jednak mimo swojego niedobrego znaczenia zaczął funkcjonować w tekstach bardziej podniosłych, oczywiście w zaprzeczeniach – niepokalany to już prawie liturgia. Znaczenie przenośne stało się tu bardziej naturalne od pierwotnie konkretnego. Wcześniejsze od kalać było zapomniane dziś kalić, a oba miały związek z również dziś obecnym rzeczownikiem kał, dawniej zresztą odnoszącym się do błota.

Dziś brudzimy się brudem, potem sami go, brudni, nosimy na sobie, a niekiedy, choć to określenie zbyt przesadne, obrastamy nim. Miewamy brudne ręce, brudną twarz, brudne ciało. Najczęściej ręce – i tu pojawia się metafora. Brudne ręce, brud na rękach – to złe czyny, którymi się zbrudziliśmy. O brudnych czynach słyszymy rzadziej, częściej o brudnych uczynkach, a jeszcze częściej – o brudnych sprawkach; raczej właśnie o sprawkach niż o sprawach, tu zdrobnienie służy, jak się zdaje, podkreślaniu nikczemności (w dawnym znaczeniu).

Nawet jeśli niczego złego jeszcze nie zrobiliśmy i ręce nasze czyste, możemy mieć brudne myśli. Te myśli najczęściej dotyczą sfery seksualnej, tak metaforycznie mówiło się często w Kościele o grzeszeniu myślą przeciw szóstemu przykazaniu. Kościół często i sugestywnie odwoływał się do przenośni zestawiającej czystość z brudem, słusznie uważając, że odraza estetyczna może powściągać nas przed myślami i czynami jawiącymi się nam jako brudne, nie tylko zresztą w sferze seksu.

Brud jest odrażający. Jedną z jego cech jest obrzydliwa kleistość: coś bardzo brudnego lepi się od brudu. W porównaniach pojawia się tak przez nas niesprawiedliwie traktowana świnia i właściwe jej miejsce: ktoś może być brudny jak świnia, gdzieś może być brudno jak w chlewie.

Jak to bywa z rzeczownikami odnoszącymi się do cech, i w przypadku brudu liczba mnoga jest, by tak rzec, niesymetryczna znaczeniowo. Brudy to albo zabrudzona odzież czy pościel (przechowuje się je często w brudniaku), albo metaforyczne ukrywane sprawy, o których mówi się, żeby dyskretnie prać je w domu. Uprane brudy właściwie powinny stać się w ten sposób czyste, co w sumie wydaje się niezbyt logiczne i dlatego tak się w ogóle nie mówi.

A jakoby tolerowaną miarą brudu jest tyle, ile za paznokciem – ale też tylko w przenośni. W fizycznej rzeczywistości brudne paznokcie mogą nas czasem kompromitować bardziej niż brudne sprawki, zazwyczaj przecież skuteczniej ukrywane.


Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Wiedza i Życie 10/2021 (1042) z dnia 01.10.2021; Na końcu języka; s. 70