Rezerwat
Reservare to po łacinie „ochronić”, „zachować”. To, co chcemy zachować, chronimy – bez tej ochrony mogłoby zniknąć lub zniszczeć. Podobnym czasownikiem jest conservare – konserwujemy, zabezpieczając przed zmianami. Konserwa się nie psuje, konserwatorzy zabezpieczają, konserwatyści nie chcą zmian (niektórzy konserwatyści mówią, że „ma być tak, jak jest, bo jest tak, jak ma być” – ale to dygresja). Servare to i „zachować”, i „wybawić”, a też „strzec” i „pilnować”, z kolei observare to po prostu „obserwować” – kiedyś to słowo znaczyło też u nas „przestrzegać” (na przykład mówiło się o obserwowaniu zasad grzeczności).
A rezerwa to coś w rodzaju zapasu, zostawiamy ją, żeby, jak się coś wydarzy, mogła się przydać. Więc chronimy to, nie używamy tego, niech bezpiecznie czeka. W szczególnym przypadku możemy mówić o rezerwie jako o ludziach. W sporcie to rezerwowi zawodnicy, w skrócie rezerwowi, siedzący często na specjalnej ławce rezerwowych, na razie nieuczestniczący w zawodach; w wojsku to rezerwiści, czyli żołnierze potencjalni, zwykle tacy, którzy właśnie do takiej rezerwy przeszli, ale w razie wojny… Na razie niewykorzystywani.
Ale rezerwa ma też odniesienie bardziej abstrakcyjne. To także możliwości, mówi się np. o posiadaniu wielkich rezerw – jako potencjału. Czasem tak się nieco eufemistycznie mówiło o tym, co ze szkodą nie zostało wykorzystane – w gospodarce niewykorzystane rezerwy nie oznaczają właściwie niczego pozytywnego, mogą odnosić się do niegospodarności, ale w pewien sposób takie mówienie może wskazywać na możliwość (dla niektórych potencjalną możliwość) wykorzystania takich możliwości.
A do tego rezerwa może oznaczać nasz specjalny stosunek do czegoś: to pewnego rodzaju ostrożność, powściągliwość. Podchodzimy do czegoś z rezerwą – mówimy, kiedy nie przejawiamy zbytniego entuzjazmu, kiedy zabezpieczamy się przed zbytnim zaangażowaniem.
I często zdarza nam się stosować rezerwację –rezerwujemy miejsca i bilety, a także rezerwujemy sobie różne prawa. Zastrzegając sobie np. w umowie prawo do czegoś, zabezpieczamy się przed tym, co może się zdarzyć.
Co wspólnego ma rezerwat z rezerwą i rezerwowaniem? Przyrostek -at często pojawia się w nazwach obszarów, miejsc i przestrzeni, czasem administracyjnie wydzielonych, jak powiat czy emirat, czasem związanych z jakąś funkcją, jak komisariat czy sekretariat. Rezerwat mógłby zatem być jakimś miejscem, pomieszczeniem czy terytorium chronionym, zabezpieczonym lub zabezpieczającym coś, co w nim jest.
I w tak nazwanym rezerwacie, czyli „obszarze chronionym”, jest to, co chcemy ochraniać, co zabezpieczamy przed zagrożeniami, wpływami, bo jest tego warte. To chroniony, strzeżony obszar – albo właściwie raczej miejsce tego, co jest chronione. Najczęściej mamy do czynienia z rezerwatami przyrody, rezerwatami flory, fauny. Mówimy o rezerwatach zieleni, o rezerwatach leśnych, o rezerwatach przyrodniczych. A także o rezerwatach bardziej konkretnych: rezerwatach łosi, żubrów czy jakichś specjalnych, a zagrożonych wyginięciem roślin. Kochamy przyrodę i nie chcemy, by się jej coś złego stało. Były też, ostatnio o nich mniej słychać, rezerwaty wypasowe i rolnicze – zabezpieczone administracyjnie przed użyciem niezgodnym z przeznaczeniem. Rezerwaty to miejsca chronione, ale gdy chcemy je chronić jeszcze bardziej, wprowadzamy kategorię ścisłości. Taki ścisły rezerwat to miejsce, do którego wejść mogą tylko ludzie specjalnie uprawnieni.
Rezerwat najczęściej jest traktowany jako miejsce zamknięte lub ograniczonego dostępu dla tych, co na zewnątrz. Ale granice rezerwatu są też dla tych, co wewnątrz. Mówi się przenośnie jako o zamkniętych w rezerwacie zarówno o tych, którzy mają ograniczone możliwości, jak i o tych, którzy nie są dostatecznie otwarci, są zamknięci przez własne ograniczenia. A dosłownie słowo rezerwat odnosi się do ludzi, których terytorium jest z różnych względów ograniczone – najczęstsze skojarzenia mamy tu z rdzennymi mieszkańcami Ameryki Północnej. W tym przypadku mniej myślimy o ochronie ludzi zamieszkujących rezerwaty – bardziej o ograniczeniu ich poruszania się.
I tu włącza się inne myślenie o rezerwacie: chroni, ale i ogranicza. I nasze skojarzenia z tym słowem są właściwie ambiwalentne. Możemy rezerwat traktować z rezerwą. Rezerwujemy sobie do tego prawo.