Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Jamie Chung
Człowiek

Te trudne dni. Tajemnice menstruacji

Głód przed miesiączką: winna insulina
Człowiek

Głód przed miesiączką: winna insulina

Wrażliwość mózgu na ten hormon zależy od fazy cyklu menstruacyjnego – dowodzą naukowcy.

Odwieczne tabu związane z menstruacją przyczyniło się do braku badań, jak działają cykle w organizmie kobiety, co ma poważne konsekwencje zdrowotne.

W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.


W roku 2007 Susan Brown doświadczyła odstręczającej mocy krwi menstruacyjnej. Badania nad płynami menstruacyjnymi mogą ujawniać informacje na temat zdrowia kobiety, dlatego chciała pozyskać dane przekrojowe, dotyczące większej grupy niż ochotniczki rekrutujące się spośród studentek University of Hawaii w Hilo, gdzie pracowała jako psycholog ewolucyjny. Członkowie zespołu Brown postawili stoisko nieopodal wejścia do Walmartu w centrum Hilo i wywiesili napis „Badania nad cyklem menstruacyjnym”. I czekali. Przez całe popołudnie kobiety i mężczyźni na widok napisu przemykali chyłkiem, unikając kontaktu wzrokowego.

Mniej więcej sześć miesięcy później Brown i jej współpracownica z Hilo, Lynn Morrison, przedstawiały wyniki swojego badania podczas dorocznego spotkania American Association of Physical Anthropologists. Kiedy Morrison opisywała przenoszenie próbek krwi menstruacyjnej korytarzem laboratorium w celu analizy poziomu hormonów i innych biomarkerów, przez salę przeszedł nerwowy chichot. „Słuchacze nie mieli nic przeciwko dyskutowaniu na temat kobiecego cyklu w sposób abstrakcyjny – tłumaczy Brown – ale czym innym jest poruszanie tematu samej krwi menstruacyjnej”.

Ta niechęć wpływa na stosunek kobiet do ich własnego ciała, a także na to, jak środowisko medyczne traktuje kobiety, kiedy dotkną ich problemy ze zdrowiem układu rozrodczego. „Nasze menstruacyjne tabu determinuje, jak prowadzone są te badania” – mówi Brown o badaniach naukowych dotyczących miesiączkowania.

Dopiero pod koniec lat 80. badacze zaczęli faktycznie mierzyć się z podstawowym pytaniem – dlaczego w ogóle istnieje cykl menstruacyjny.ShutterstockDopiero pod koniec lat 80. badacze zaczęli faktycznie mierzyć się z podstawowym pytaniem – dlaczego w ogóle istnieje cykl menstruacyjny.

Albo raczej, jak nie są prowadzone. Trudno zmierzyć kwoty wydawane na badania dotyczące okresu, eksperci zgadzają się jednak, co do tego, że jest to dziedzina niedofinansowana. „To taka sytuacja jak w przypadku dylematu, co było pierwsze, jajko czy kura – przy skąpych funduszach na badania niewiele wiadomo, jak mało jest tych badań” – mówi Elizabeth Yuko, bioetyk z Fordham University.

Tymczasem zaburzenia cyklu są zaskakująco częste. Kiedy naukowcy z Arabii Saudyjskiej w 2018 roku przeprowadzili badanie ankietowe z udziałem 738 studentek, stwierdzili, że 91% zgłosiło przynajmniej jeden problem dotyczący menstruacji: niektóre miesiączkowały nieregularnie albo nie miesiączkowały w ogóle, inne miały nadmiernie obfite i bolesne krwawienia. Różne badania wykazują, że aż jedna na pięć kobiet ma tak silne bóle menstruacyjne, że ogranicza to jej codzienną aktywność. Mniej więcej jedna na 16 kobiet na całym świecie cierpi z powodu endometriozy – choroby, w której krew i tkanki menstruacyjne migrują poza obręb macicy i tworzą bolesne zmiany w obrębie miednicy. Z kolei u jednej na 10 kobiet występuje zespół policystycznych jajników – zaburzenie hormonalne, które powoduje rozregulowanie cyklu menstruacyjnego i jest główną przyczyną niepłodności. „Można argumentować, że nasze zasoby powinniśmy przeznaczać na badania schorzeń zagrażających życiu – mówi Yuko. – Jednak takie twierdzenie można odrzucić, ponieważ nie mamy żadnych oporów, jeśli chodzi o finansowanie badań nad zaburzeniami erekcji”.

Menstruacja jest oczywiście kluczowa dla reprodukcji, a więc przeżycia człowieka. Jest to również jeden z procesów biologicznych, które czynią nas szczególnymi zwierzętami, ponieważ człowiek, szympans, nietoperz i ryjoskoczek rudawy należą do jedynych na ziemi gatunków, u których on występuje. Zdecydowana większość ssaków sygnalizuje płodność poprzez ruję – okres, kiedy samice przechodzą owulację i manifestują swoją gotowość seksualną obrzmieniem genitaliów, zmianami zachowania i zmianami zapachu ciała. Tymczasem ciało człowieka ukrywa ten kluczowy okres. Najbardziej widoczną oznaką naszej potencjalnej płodności jest krew menstruacyjna, która – jak na ironię – pojawia się wówczas, kiedy okres płodności się już skończy. Endometrium wyściełające macicę pogrubia się w trakcie cyklu menstruacyjnego w miarę wzrostu poziomu estrogenów. Jeśli żadna z komórek jajowych, uwalnianych podczas owulacji, nie połączy się z plemnikiem i nie ulegnie zagnieżdżeniu w tej wyściółce w postaci zapłodnionej zygoty, poziomy estrogenu i innego hormonu, nazywanego progesteronem, spadają, pobudzając macicę do złuszczenia pogrubionego endometrium i rozpoczęcia na nowo kolejnego cyklu.

Cykl menstruacyjnyGrafika Federica FragapaneCykl menstruacyjny

Tyle wiadomo, naukowcy wciąż jednak zmagają się z odpowiedzią na dość fundamentalne pytania: Dlaczego ten sam co u człowieka proces występuje u co najmniej sześciu gatunków nietoperzy, ale nie u małp? I czym właściwie dokładnie jest krew menstruacyjna? „Zdecydowanie różni się ona od zwykłej krwi – zauważa Brown. – Wiemy, że nie ulega krzepnięciu i zawiera mnóstwo składników immunologicznych, ale niewiele wiemy na temat ich funkcji”. Nie jest także jasne, dlaczego w tak dramatyczny sposób dochodzi do złuszczania tej biologicznej tkanki. Większość ssaków, u których występuje ruja, ponownie absorbuje wyściółkę endometrium po zakończeniu każdego cyklu. Jeszcze mniej wiadomo na temat tego, dlaczego tak wiele kobiet – według niektórych szacunków nawet do 80% – doświadcza bólu, wzdęć, zmęczenia, poirytowania i innych objawów bezpośrednio przed rozpoczęciem miesiączkowania. „Bardzo niewiele wiemy na temat menstruacji” – mówi Tomi-Ann Roberts, przewodnicząca Society for Menstrual Cycle Research i profesor psychologii w Colorado College. To zaś, co naukowcy wiedzą, często nie jest skutecznie przekazywane opinii publicznej. „Z tego względu nasz stosunek do menstruacji jest w przeważającej części negatywny. Ma to swoje realne konsekwencje w tym, jak możemy pojmować prawidłową menstruację, jak również związane z nią zaburzenia i dostępne możliwości terapeutyczne”.

Maskowanie menstruacji

Tabu to przyjmuje wiele różnych postaci. W roku 1920 węgierski pediatra, pracujący w Wiedniu, Béla Schick, opublikował serię anegdotycznych obserwacji: Kiedy prosił miesiączkującą kobietę o potrzymanie kwiatów, w ciągu paru minut kwiaty więdły. Kiedy porównywał ciasto na chleb, przygotowywane przez kilka kobiet, bochenek, który zrobiła kobieta w czasie miesiączki, urósł o 22% słabiej. Schick doszedł do wniosku, że krew menstruacyjna zawierała jakąś truciznę. Na początku lat 50. naukowcy z Harvard University pisali o „menotoksynach” i wstrzykiwali krew menstruacyjną zwierzętom, aby sprawdzać, jakie to będzie miało skutki. Część zwierząt zmarła, prawdopodobnie dlatego, że próbki krwi zawierały bakterie i inne zanieczyszczenia. Niewiele wynikło z tych badań pożytecznych danych, jednak stwierdzenie, że krew menstruacyjna wykazuje tajemnicze, a nawet niebezpieczne właściwości, przetrwało w piśmiennictwie naukowym i w naszym kulturowym wyobrażeniu.

Pod koniec lat 50. badania nad menstruacją skoncentrowały się niemal całkowicie na tematyce zapobiegania nieplanowanym ciążom, gdyż w tamtym okresie umieralność matek i niemowląt była niepokojąco wysoka, szczególnie w ubogich społecznościach. W roku 1923 Margaret Sanger, aktywistka, pielęgniarka i założycielka organizacji, która z czasem przekształciła się w Planned Parenthood (Planowane Rodzicielstwo), napisała, że „Kontrola urodzeń oznacza wolność dla kobiet i dla mężczyzn”. W roku 1951 spotkała się z fizjologiem, Gregorym Pincusem, który przeprowadził pierwsze zapłodnienie in vitro u królików. Sanger zapewniła finansowanie, dzięki czemu Pincus założył laboratorium, w którym badano preparaty na bazie syntetycznych wersji hormonów regulujących cykl miesiączkowy. Następnie we współpracy z Johnem Rockiem, ginekologiem-położnikiem z Bostonu, zaczęli próby kliniczne nad tym środkiem.

Po zbadaniu niemal 60 kobiet w Bostonie i okolicach Pincus i Rock pojechali do Portoryko, gdzie przeprowadzili pierwsze badanie na dużą skalę nad lekiem, który w 1960 roku amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zatwierdziła jako pierwszy doustny preparat antykoncepcyjny. W badaniu wzięło udział 265 portorykańskich kobiet, często ubogich, bez wymaganej dzisiaj „świadomej zgody”. 22% uczestniczek zrezygnowało z udziału w badaniu ze względu na występujące skutki uboczne, takie jak nudności, zawroty głowy, bóle głowy i wymioty. Dyrektor medyczny tego badania uważał, że tabletki „powodują zbyt wiele działań niepożądanych, aby mogły zostać ogólnie zaakceptowane”. Mimo to produkt trafił na rynek.

Oczywiście, pojawienie się tych pigułek świętowano jako ogromny przełom. „Była to pierwsza forma antykoncepcji niezależna od stosunku seksualnego, nad którą kobiety miały pełną kontrolę” – zauważa Elizabeth Kissling, profesor badań nad kobietami i społeczno-kulturową tożsamością płci („gender studies”) na Eastern Washington University. Nie sposób przecenić wolności, jaką pigułka oznaczała dla kobiet, których życie reprodukcyjne było wcześniej w znacznym stopniu pod kontrolą mężczyzn. Jednak wolność miała swoją cenę. Pod koniec lat 60. kobiety w całych Stanach Zjednoczonych zgłaszały takie same objawy, jak te udokumentowane w ramach portorykańskiego badania. Pomimo wprowadzanych w kolejnych dziesięcioleciach licznych zmian w składzie preparatu, skutki uboczne pozostawały problemem dla wielu kobiet przyjmujących te pigułki. Mogą one również zwiększać ryzyko raka piersi, zakrzepów krwi i udaru. W swojej misji, jaką było podarowanie kobietom wolności w zakresie reprodukcji, Sanger, Pincus i Rock zignorowali implikacje, jakie niesie ze sobą wyłączenie naturalnego cyklu ciała kobiety, tłumaczy Kissling. Innymi słowy, naukowcy nauczyli się przejmować kontrolę nad cyklem menstruacyjnym na długo wcześniej, zanim zaczęli próbować zrozumieć, dlaczego cykl ten funkcjonuje tak, a nie inaczej.

Dopiero pod koniec lat 80. badacze zaczęli faktycznie mierzyć się z podstawowym pytaniem – dlaczego w ogóle istnieje cykl menstruacyjny. Biolog ewolucyjna Beverly I. Strassmann napisała jako studentka artykuł o tym, jak maskowanie owulacji może przyczyniać się do nasilenia zachowań ojcowskich. Skoro okres płodności kobiety jest w znacznym stopniu niewidoczny, przyczynia się to do zjawiska określanego przez naukowców jako wiązanie się w pary: ludzki samiec inwestuje w mniejszą liczbę relacji seksualnych, a także chroni i pielęgnuje powstałe potomstwo, co jest metodą zapewnienia sobie ojcostwa. Strassmann, która obecnie jest profesorem antropologii na University of Michigan, chciała zbadać podejście ludzi do menstruacji, zbierając dane w społeczności, w której kobiety spędzały pięć nocy, kiedy miały miesiączkę, w oddzielnych chatach, zamiast z resztą swojego plemienia.

Pod koniec lat 50. badania nad menstruacją skoncentrowały się niemal całkowicie na tematyce zapobiegania nieplanowanym ciążom, gdyż w tamtym okresie umieralność matek i niemowląt była niepokojąco wysoka, szczególnie w ubogich społecznościach.ShutterstockPod koniec lat 50. badania nad menstruacją skoncentrowały się niemal całkowicie na tematyce zapobiegania nieplanowanym ciążom, gdyż w tamtym okresie umieralność matek i niemowląt była niepokojąco wysoka, szczególnie w ubogich społecznościach.

W roku 1986 Strassmann pojechała do Mali, aby prowadzić badania terenowe nad Dogonami – grupą etniczną rolników uprawiających proso, którzy pozostali wierni swoim tradycjom. Dogoni, którzy nadal praktykują swoją własną religię, wierzą, że obecność miesiączkującej kobiety naruszy świętość religijnych przedmiotów w ich rodzinnych osadach. Badacze nie brali wcześniej pod uwagę, że te wierzenia religijne były zakorzenione w jakimkolwiek planie reprodukcyjnym. Jednak Strassmann wysunęła hipotezę, że był to „kulturowy schemat zakotwiczony w religii, który bezpośrednio służył reprodukcji”. Chociaż badania nad współczesnymi rodzimymi społecznościami mogą dostarczyć jedynie wskazówek, co do tego, jak ludzie żyli tysiące lat temu, Strassmann miała nadzieję, że uda jej się wykazać, że funkcjonujące od dawna tabu związane z menstruacją powstały po to, by służyć ważnym celom ewolucyjnym.

Podczas pierwszych badań terenowych Strassmann przez niemal trzy lata badała wykorzystywanie chatek menstruacyjnych, pobierając próbki moczu od 93 kobiet w celu badania poziomu hormonów i potwierdzenia, że korzystanie z tych chatek korelowało faktycznie z ich cyklem menstruacyjnym. Określała także, jak szybko po wizycie w chatce kobiety zachodzą w ciążę. Chociaż pozornie praktyka ta miała na celu odseparowanie miesiączkujących kobiet, lokalizacja chatek powodowała, że były one dobrze widoczne spod ocieniającego daszku, pod którym przebywali mężczyźni z tej społeczności. W efekcie mąż kobiety i jego rodzina dobrze wiedzieli, czy jest ona w okresie płodnym, niezależnie, czy ona sama tego chciała, czy nie. (U kobiet okres płodny rozpoczyna się po fazie miesiączkowania.)

Również inne praktyki religijne, związane z menstruacją, takie jak rytuał oczyszczenia w środowisku ortodoksyjnych Żydów, polegający na udawaniu się miesiączkujących kobiet na kąpiel w mykwie, można powiązać z męską potrzebą obserwacji cyklu płodności kobiet i odpowiedniego planowania aktywności seksualnej. I choć pojawienie się pigułek antykoncepcyjnych oznaczało, że wiele kobiet może teraz kontrolować swoją rozrodczość, kwestionując zasadność takich praktyk, tabu ma się dobrze, mówi Roberts. „Wciąż uważamy menstruację za coś, co kobiety powinny ukrywać, a same się izolować”.

Ewolucja okresu

Chociaż badania Strassmann miały przede wszystkim na celu poznanie biologicznego podłoża tabu związanego z menstruacją, pozyskane przez nią dane były także źródłem ważnych informacji na temat samego procesu miesiączkowania. Chyba najczęściej cytowana jest jej publikacja z Current Anthropology z 1997 roku. Stwierdza w niej, że w historii ludzkości miesiączka była zjawiskiem raczej rzadkim. Wynika to z faktu, że w społecznościach, w których antykoncepcja jest niedostępna lub trudno dostępna, kobiety zwykle wcześniej zachodzą w ciążę, mają więcej dzieci i dłużej karmią piersią niż w społecznościach wykorzystujących na dużą skalę metody antykoncepcji. „Myślimy o miesiączce jako o zjawisku zachodzącym 12 razy w ciągu roku. Jednak jeśli kobieta jest w ciąży, a potem przez długi czas karmi piersią, na każde urodzone dziecko przypadają dwa lub trzy lata, w trakcie których nie miesiączkuje” – tłumaczy Strassmann. Z jej danych wynikało, że w latach 80. przeciętna Dogonka miesiączkowała w ciągu życia jedynie około 100 razy. Dla porównania przeciętna Amerykanka aż 400. Doświadczenia dogońskich kobiet są bliższe temu, co przeżywały wszystkie kobiety w historii ludzkości przed opracowaniem pigułek antykoncepcyjnych.

Rzadkie występowanie menstruacji w przeszłości tłumaczy, dlaczego ewolucja człowieka doprowadziła do zjawiska tak potencjalnie niekorzystnego, jak krwawienie – związane z utratą żelaza, białek i innych substancji odżywczych, a prawdopodobnie także przyciągające drapieżniki. Może to także pomóc w wyjaśnieniu, dlaczego menstruacja i tydzień ją poprzedzający mogą być tak nieprzyjemne dla wielu kobiet. Michael Gillings, profesor ewolucji molekularnej z Macquarie University w Australii, zainteresował się objawami, jakich kobiety doświadczają w okresie poprzedzającym menstruację (premenstrual symptoms, PMS), kiedy w piątej edycji Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders z 2013 roku pojawił się zespół przedmiesiączkowych zaburzeń dysforycznych (premenstrual dysphoric disorder, PMDD).

Cykl menstruacyjny

Ludzie są jednym z bardzo niewielu gatunków, które miesiączkują. Cykl menstruacyjny rozpoczyna się w mózgu, skąd wysyłane są sygnały do przysadki mózgowej, pobudzające ją do produkcji hormonów, które stymulują jajniki. W jajnikach znajdują się pęcherzyki zawierające komórki jajowe. Podczas owulacji pęcherzyk uwalnia komórkę jajową. Jajniki również wydzielają hormony, dzięki którym macica przygotowuje się do przyjęcia zarodka, co ma miejsce wówczas, kiedy komórka jajowa zostanie zapłodniona przez spermę. Jeśli nie dojdzie do zagnieżdżenia zarodka, wyściółka macicy ulega złuszczeniu i cykl zaczyna się od początku.

PMDD definiuje się jako wysoką drażliwość, depresję lub stany lękowe w ciągu jednego–dwóch tygodni przed menstruacją. Objawy ulegają złagodzeniu od dwóch do trzech dni po rozpoczęciu miesiączkowania. Jednak Gillings, podobnie jak wielu innych feministycznych badaczy, sprzeciwia się traktowaniu wahań nastroju jako zaburzenia. „Występowanie takich objawów zgłasza nawet 80% kobiet. To oznacza, że PMS jest normą, nie zaburzeniem psychicznym – mówi. – Dlatego musimy zadać sobie pytanie, czy w jakimś okresie w historii występowanie takich objawów mogło być korzystne?”. W roku 2014 opublikował w czasopiśmie Evolutionary Applications artykuł, w którym dowodził, że PMS był korzystny ze względu na dobór naturalny, ponieważ prowadził do napięć w obrębie par, co mogło przyczyniać się do zrywania związków między kobietami a bezpłodnymi mężczyznami. „Trudno udowodnić tego rodzaju hipotezę” – zaznacza. Zaś w mediach pojawiły się odpowiedzi, w których uznano go za nieczułego na cierpienia kobiet. „Palono moje wizerunki na pięciu kontynentach” – mówi. Niektórzy naukowcy sprzeciwiają się twierdzeniu Gillinga, że PMS jest wytworem ewolucji – uznając, że jego korzenie mają raczej charakter kulturowy niż biologiczny, ponieważ w różnych częściach świata objawia się on w różny sposób. Roberts uważa, że zjawisko to wynika głównie z menstruacyjnego tabu i z prób zaprzeczania emocjom, jakich doświadczają kobiety.

Naukowcy są także podzieleni, co do tego, czy samo krwawienie służy jakiemuś ewolucyjnemu celowi. „Zawsze wydawała mi się pozbawiona sensu ta utrata krwi. U innych zwierząt dochodzi do jej ponownego wchłaniania”, mówi Brown. Wielu biologów ewolucyjnych uważa obecnie, że podstawową cechą cyklu menstruacyjnego nie jest samo krwawienie, ale raczej zdolność macicy do pogrubiania swojej wyściółki w celu przygotowania do zagnieżdżenia zarodka, a następnie eliminacja endometrium, jeśli nie jest potrzebne. „Zdrowe endometrium wymaga stałego wsparcia metabolicznego, dlatego ciało kobiety mniej kosztuje jego złuszczenie i odbudowa w każdym cyklu niż próba utrzymania go w stanie ciągłej gotowości do zagnieżdżenia zarodka”, tłumaczy Strassmann. Krążenie u człowieka powoduje, że nasze endometrium jest wyjątkowo mocno ukrwione. „Nasza fizjologia nie pozwala na reabsorpcję, dlatego znaczna część krwi jest wydalana w procesie menstruacji” – mówi. Krwawienie samo w sobie może zatem stanowić raczej nieistotny produkt uboczny ewolucji niż korzyść.

PMDD definiuje się jako wysoką drażliwość, depresję lub stany lękowe w ciągu jednego–dwóch tygodni przed menstruacją. Objawy ulegają złagodzeniu od dwóch do trzech dni po rozpoczęciu miesiączkowania.ShutterstockPMDD definiuje się jako wysoką drażliwość, depresję lub stany lękowe w ciągu jednego–dwóch tygodni przed menstruacją. Objawy ulegają złagodzeniu od dwóch do trzech dni po rozpoczęciu miesiączkowania.

Świat bez menstruacji?

Skoro utrata krwi menstruacyjnej nie daje żadnej jednoznacznej korzyści zdrowotnej ani ewolucyjnej i skoro w przeszłości nie dochodziło do niej wcale aż tak często, to dlaczego obecnie, po opracowaniu tabletek antykoncepcyjnych kobiety nadal miesiączkują? Odpowiedź brzmi: nie wszystkie. W styczniu Royal College of Obstetricians and Gynecologists w Londynie opublikował nowe wytyczne, w których zatwierdzono pomijanie tabletek z placebo w cyklu antykoncepcji w celu zmniejszenia częstości menstruacji albo jej całkowitej eliminacji.

Te formalne zalecenia to nowość, ale w praktyce nie jest to nic nowego. Lekarze, media oraz kobiety sfrustrowane bólem, wahaniami nastroju i niedogodnościami związanymi z menstruacją od dawna wykorzystują medyczne metody zahamowania miesiączkowania. Przemysł farmaceutyczny także to zauważył i zwrócił się do Strassmann – pierwszej badaczki, która badała i określiła ilościowo częstość miesiączkowania u kobiet – z prośbą o przedstawienie zgromadzonych przez nią danych. Producenci leków oferują różne wersje pigułek i innych metod antykoncepcji, opracowywanych w taki sposób, aby kobiety mogły częściej omijać miesiączkę albo wręcz w ogóle nie miesiączkować,

Brak comiesięcznego okresu niedyspozycji może oznaczać uniknięcie ograniczającego życiowo bólu, przedłużającego się obfitego krwawienia, migren i innych dolegliwości, które mogą w znacznym stopniu pogarszać jakość życia kobiet. Około 25% kobiet w wieku rozrodczym i dziewcząt, mierzących się dodatkowo z silnym bólem miesiączkowym, może być w większym stopniu narażone na rozwój innych przewlekłych dolegliwości bólowych. „Podejrzewamy, że doświadczany cyklicznie co miesiąc ból menstruacyjny w jakiś sposób wpływa na to, jak niektóre kobiety reagują na wszelkiego rodzaju ból” – tłumaczy Laura Payne, która kieruje badaniami nad bólem w ramach programu pediatrycznego w David Geffen School of Medicine na University of California w Los Angeles.

Zdaniem wielu lekarzy, prowadzących pacjentki, które doświadczają problemów związanych z menstruacją, „pigułki antykoncepcyjne to niemal panaceum w dziedzinie zdrowia kobiet”, mówi Jonathan Schaffir, profesor kontraktowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii na Ohio State University. Czy jednak tak jest faktycznie? „Pigułki antykoncepcyjne nie leczą tych problemów – mówi Kissling. – To sposób na to, aby odmówić ich leczenia”. Na przykład w przypadku endometriozy od początku rozwoju choroby do diagnozy może minąć nawet ponad dekada. Częściowo wynika to z faktu, że lekarze szybko decydują się przepisywać leki nastolatkom zgłaszającym silne bóle, nie podejmując próby zdiagnozowania, co leży u ich podłoża, mówi endokrynolog Jerilynn Prior z University of British Columbia. A o ile niektóre pigułki antykoncepcyjne mogą maskować objawy, o tyle inne mogą je nasilać. „Można całymi latami zmieniać jeden preparat na inny, nie doznając ulgi”, zauważa Kissling, która opublikowała artykuł dotyczący tego, jak ostatecznie kobiety, sfrustrowane ograniczoną ofertą swoich lekarzy, „leczą się nawzajem”, z lepszym lub gorszym skutkiem, na forach internetowych, gdzie dzielą się informacjami na temat leków z zakresu medycyny alternatywnej i innymi rozwiązaniami.

Aplikacje na telefon, takie jak Clue (na zdjęciu), pomagają kobietom śledzić cykl menstruacyjny.Jamie ChungAplikacje na telefon, takie jak Clue (na zdjęciu), pomagają kobietom śledzić cykl menstruacyjny.

Strassmann i wielu innych ekspertów podchodzi ze sceptycyzmem do skutków zdrowotnych wywołanego medycznie zahamowania menstruacji, które może narażać kobiety na ekspozycję na wyższe poziomy hormonów niż występujące w przeszłości w trakcie ewolucji lub nawet obecnie w przypadku regularnych cykli miesiączkowych u kobiet stosujących pigułki antykoncepcyjne. „To prawda, że comiesięczna menstruacja nie jest konieczna – mówi. – Jednak przyjmowanie większych dawek progestagenu w celu pominięcia miesiączki to inna sytuacja niż u naszych przodków 500 czy 1000 lat temu”. Badania wykazują, że przyjmowanie pigułek antykoncepcyjnych zmniejsza ryzyko raka endometrium i raka jajnika, natomiast nieznacznie zwiększa ryzyko raka piersi, udaru i zakrzepów krwi.

W roku 2017 Strassmann wraz ze współpracownikami opublikowali w czasopiśmie Evolution, Medicine & Public Health wyniki pracy, w której oceniano różnice w ekspozycji na syntetyczne hormony w zależności od rodzaju stosowanych pigułek antykoncepcyjnych. „Wiemy, że Amerykanki doświadczają w ciągu życia większej liczby menstruacji niż Dogonki, ponieważ wcześniej zaczynają miesiączkować i mają mniej dzieci. Wiemy również, że większa liczba menstruacji wiąże się z wyższym ryzykiem raka piersi” – tłumaczy, zwracając uwagę na to, że istnienie tej zależności wydaje się prawdopodobne ze względu na dodatkową ekspozycję na działanie hormonów, związaną z tymi dodatkowymi cyklami miesiączkowymi. „Nie wiemy jednak do końca, jak to się dzieje, że dodatkowa ekspozycja na hormony związana z długoterminowym przyjmowaniem pigułek antykoncepcyjnych, powoduje, że ryzyko to należy dodatkowo podnieść do kwadratu”. Po przeanalizowaniu danych pochodzących z 12 badań oraz informacji z ulotek dołączonych do opakowań pigułek antykoncepcyjnych zespół Strassmann doszedł do wniosku, że niektóre rodzaje tych preparatów powodują u kobiet czterokrotnie większą ekspozycję na progestagen (syntetyczną formę progesteronu, zawartą w pigułkach) niż naturalna ekspozycja na progesteron, związana z cyklem menstruacyjnym.

Nikt nie wie na pewno, co będzie oznaczać dla kobiet długoterminowa ekspozycja na syntetyczne hormony, wykorzystywane do powstrzymywania w nieskończoność menstruacji. Ta luka w wiedzy prowokuje jeszcze większe zaniepokojenie naszą niewiedzą w temacie menstruacji. Gdyby Rock i Pincus, rozpoczynając swoje badania, wiedzieli więcej na temat ewolucji i celów, jakim służy menstruacja, czy mogłoby to wpłynąć na prace nad opracowaniem pigułek antykoncepcyjnych? Czy kobiety miałyby dzisiaj więcej bardziej wybiórczych metod kontroli bólu menstruacyjnego i innych towarzyszących mu zaburzeń?

W tym najnowszym wcieleniu menstruacyjnego tabu eliminacja menstruacji zamiast badania jej złożoności może prowadzić do konsekwencji zdrowotnych, jakich nie obserwowaliśmy nigdy wcześniej, mówi Prior. „Dane dotyczące pigułek antykoncepcyjnych gromadziliśmy na podstawie pokoleń kobiet, które przestrzegały 28-dniowego cyklu, a ponadto stosowały je przez dużo krótszy okres niż ma to miejsce dzisiaj – mówi Kissling. – To, co dziś obserwujemy – kobiety stosujące preparaty antykoncepcyjne w celu długoterminowej eliminacji menstruacji – to największy, niekontrolowany eksperyment medyczny na kobietach w historii”.

Dlaczego dziewczynki zaczynają miesiączkować tak wcześnie?

Kobiety coraz wcześniej stają się płodne, co ma niepokojące konsekwencje dla ich zdrowia.

Na trzy tygodnie przed ósmymi urodzinami, będąc w szkole, Josie dostała okres. Magen, jej matka, w drodze po córkę podjechała do drogerii. W alejce z tamponami znalazła półkę z podpaskami typu „tween” (dla dziewczynek w wieku od 8 do 12 lat), z zapewnieniem, że są one „dostosowane do mniejszych ciał”. Pamięta, że zastanawiała się, „jak to możliwe, że taki produkt w ogóle istnieje?”.

Magen była zdruzgotana, że jej siedmioletnia córka miesiączkuje. Nie była jednak kompletnie zaskoczona. Kiedy Josie miała sześć lat, matka zauważyła, że zmienia się zapach jej ciała. Zanim skończyła siedem, pojawiły się zaskórniki na nosie, trzaskanie drzwiami i późne chodzenie spać. W czasie wakacji przed drugą klasą zaczęły pączkować jej piersi. „To było traumatyczne dla nas obu”, mówi Magen.

Magen pokazała Josie, jak zakładać na bieliznę podpaskę, po czym zadzwoniła do pediatry, spodziewając się skierowania na jakieś badania hormonalne. Tymczasem, jak wspomina Magen, lekarz powiedział „Tak, to się zdarza. Prawdopodobnie na razie nie będą to regularne cykle, ale widać wyraźnie, że w wieku ośmiu lat przechodzi dojrzewanie”.

Jak wynika z najnowszych danych z badania National Health and Nutrition Examination Survey, prowadzonego przez Centers for Disease Control and Prevention, średni wiek menarche, czyli pierwszej miesiączki, wynosi teraz w Stanach 12 lat. Jest to więc mniej niż 100 lat temu, kiedy było to lat 14, i o sześć miesięcy mniej niż 20 czy 30 lat temu. Jednak dojrzewanie nie zaczyna się z chwilą pierwszej menstruacji. Zwykle wcześniej zaczyna się rozwój piersi, nazywany thelarche, tak jak to było w przypadku Josie. „Obserwujemy obecnie, że thelarche ma miejsce od 18 miesięcy do dwóch lat wcześniej niż kilkadziesiąt lat temu” – mówi Frank Biro, który zajmuje się problemami dojrzewania w Cincinnati Children’s Hospital Medical Center. W jego badaniu, którego wyniki ukazały się w 2013 roku w czasopiśmie Pediatrics, średni wiek, w którym dochodzi do wzrostu piersi, wyniósł 8,8 roku w przypadku dziewcząt afroamerykańskich, 9,3 roku dla dziewcząt latynoskich oraz 9,7 roku dla dziewcząt rasy białej i Amerykanek pochodzenia azjatyckiego.

„Wiek, w którym dochodzi do rozwoju piersi, wyraźnie się obniżył, jednocześnie w dół poszybował wiek menarche. Oba te zjawiska są niepokojące” – mówi. Istnieje popularne, choć błędne przekonanie, że menarche oznacza rozpoczęcie owulacji. W rzeczywistości większość dziewczynek zaczyna mieć regularnie owulację nie wcześniej niż rok–dwa lata od czasu wystąpienia pierwszej menstruacji. To dlatego pierwsze miesiączki mogą być mało obfite i nieregularne. Menarche jest wywoływana przez zmiany w poziomie estrogenu u dziewczynek. Najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem wcześniejszego występowania miesiączki i rozwoju piersi jest fakt, że dziewczynki zwykle ważą teraz więcej niż w poprzednim pokoleniu – a ten wyższy odsetek tkanki tłuszczowej w organizmie skutkuje wcześniejszą aktywacją przysadki mózgowej, która produkuje hormony odpowiadające za dojrzewanie.

W badaniu Biro wyższy wskaźnik masy ciała (body mass index, BMI) był najsilniejszym predyktorem wcześniejszego wzrostu piersi we wszystkich grupach rasowych, choć zależność ta miała charakter korelacji, nie była relacją przyczynowo-skutkową. „Musimy zadać sobie pytanie, dlaczego rośnie BMI? – mówi. – Prawdopodobnie część układanki stanowią zmniejszona aktywność fizyczna i bardziej kaloryczna dieta. Myślę jednak, że kolejnym czynnikiem o kluczowym znaczeniu jest ogromna ekspozycja środowiskowa na związki endokrynnie czynne (endocrine-disrupting chemicals, EDC). Ta grupa związków chemicznych (do której należą ftalany, bisfenol A i inne substancje) jest stosowana w wielu produktach konsumpcyjnych (zasłonach prysznicowych, butelkach plastikowych, wypełnieniu kanap). Wykazano, że naśladują one działanie estrogenu i innych hormonów, występujących naturalnie w ludzkim organizmie. Biro zakłada, że niektóre z tych związków chemicznych mogą sprzyjać zwiększaniu masy ciała albo przyczyniać się do wcześniejszego pokwitania poprzez wpływ na to, w jaki sposób komórki i organizm regulują metabolizm, co następnie modyfikuje wytwarzanie estrogenu. Obecnie prowadzi on badanie, w którego ramach obserwuje wzrost i rozwój 379 dziewczynek w wieku sześciu i więcej lat w celu analizy zależności między rozwojem w okresie pokwitania i ekspozycją środowiskową. Kolejnym wyjaśnieniem może być uraz: „Stres również może zmieniać poziom estrogenu”, mówi Biro.

Dla Magen kwestią zdecydowanie ważniejszą niż to, dlaczego Josie zaczęła pokwitać tak wcześnie, jest to, co to oznacza dla zdrowia jej córki w perspektywie krótko- i długoterminowej. Dane, które gromadzi obecnie Biro, wskazują, że dziewczynki, które wcześnie zaczynają dojrzewać, zwykle dłużej pozostają w tym stadium. Oznacza to, że więcej czasu pozostają w okresie „okna podatności” – fazie, w której ciało człowieka znajduje się na szczególnie krytycznym etapie rozwoju – tak że w rezultacie rośnie prawdopodobieństwo, że ekspozycja na czynniki środowiskowe i inne doświadczenia mogą wywierać wpływ na ich przyszłe życie. Jeśli chodzi na przykład o raka piersi, pierwszym takim oknem jest okres rozwoju płodowego i okres niemowlęcy, drugim zaś okres pokwitania. „Wiemy, że każdy rok odroczenia menarche oznacza zmniejszenie ryzyka wystąpienia przedmenopauzalnego i pomenopauzalnego raka piersi od 4 do 8% – mówi Biro. – W skali populacji to naprawdę ważne”.

Inni badacze oceniają społeczny i emocjonalny wpływ wczesnego pokwitania na dziewczynki. „Wiemy, że wczesnemu rozwojowi rozrodczemu nie towarzyszy wcześniejszy rozwój zdolności poznawczych – mówi Marcia Herman-Giddens, adiunkt w dziedzinie zdrowia matki i dziecka z Gillings School of Global Public Health na University of North Carolina. – Zatem jak mamy uczyć dzieci, w jaki sposób radzić sobie z libido i innymi aspektami okresu dojrzewania? Dodatkowo oczywiście te dziewczynki muszą radzić sobie z seksualnymi zaczepkami ze strony starszych chłopców, a nawet mężczyzn, na długo wcześniej, zanim będą gotowe stawić im czoła”.

Magen zastanawia się, jak ma przedstawić te tematy Josie we właściwy sposób, tak aby nadmiernie nie obciążać dostatecznie już wystraszonej córki. „Muszę jej powiedzieć, że w którymś momencie poczuje zainteresowanie związkami i seksem, a wtedy ma mi o tym niezwłocznie powiedzieć – mówi. – Ale czy naprawdę będę musiała podawać 12-latce pigułki antykoncepcyjne, aby mieć pewność, że jest bezpieczna?”. V.S.-S.

Świat Nauki 6.2019 (300334) z dnia 01.06.2019; Przyszłość medycyny 2019; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Te trudne dni"