Okręt, który pogrążył brytyjskie elity, odtajniony
Badaniami wraku zajmuje wiele instytucji. Poza University of East Anglia w Norwich – UEA, są wśród nich lokalne i państwowe muzea, Ministerstwo Obrony, związki i towarzystwa naukowe archeologii podwodnej.
Żaglowiec osiadł na mieliźnie niedaleko wybrzeża Norfolk 6 maja 1682 r. Na jego pokładzie znajdował się akurat Jakub II Stuart, więc jego odkrycie uznano za najważniejsze od zlokalizowania i wydobycia „Mary Rose” w 1982 r. Ale odkąd nurkowie i pasjonaci historii bracia Julian i Lincoln Barnwellowie oraz James Little 15 lat temu znaleźli wrak na wodach międzynarodowych, badaniami nad nim zajmowali się specjaliści. Potrzebowano czasu, by potwierdzić, że to rzeczywiście „Gloucester”. A później zadokumentować i wyeksplorować jego wnętrze.
Co na dnie, będzie pokazane
Dzwon okrętowy potwierdzający przypuszczenia, że oto mamy do czynienia z arcyważnym dla Brytyjczyków żaglowcem, wydobyto już w 2012 r. W kolejnych sezonach badań z dna morza wyciągnięto sprzęt nawigacyjny i oprzyrządowanie okrętu oraz osobiste rzeczy przebywających na pokładzie w trakcie katastrofy osób, jak ubrania, buty i przedmioty do higieny. Podróż króla musiała być mocno zakrapiana winem, bo w ładowniach znaleziono mnóstwo ich butelek. Ciekawostką jest, że na jednej zachowała się pieczęć z herbem rodziny Legge – przodków Jerzego Waszyngtona – który stał się wzorcem flagi Stars and Stripes. W dodatku w niej – podobnie, jak niektórych w innych nieotwartych butelkach – nadal znajduje się trunek. Co prawda po ponad 300 latach nie nadaje się on do picia, ale być może badania laboratoryjne wykażą, jaki był skład alkoholu sygnowanego przez rodzinę pierwszego prezydenta USA.
Przy okazji udostępnienia zdjęć podwodnych poinformowano, że w lutym przyszłego roku w Norwich Castle Museum & Art Gallery otwarta zostanie wystawa czasowa mająca zaprezentować znaleziska z wraku.
Kto zostaje, ten nie tonie
Okoliczności zatonięcia żaglowca opisała w czasopiśmie „English Historical Review” historyczka zajmująca się badaniem dziejów brytyjskiej z UEA marynistyki prof. Claire Jowitt. Okręt został oddany do użytku w 1652 r. – pisze w artykule Ostatnia podróż Gloucester (1682): Polityka królewskiego wraku. Trzydzieści lat później został wybrany, by bezpiecznie przewieźć księcia Yorku i jego ciężarną żonę na dwór króla Karola II w Londynie. Tam miał się narodzić prawowity następca tronu.
„Gloucester” wypłynął z Portsmouth z 330 osobami na pokładzie, w tym księciem i jego świtą. W drodze po księżną, między nim, admirałem i innymi ważnymi uczestnikami rejsu doszło do sporu o kurs statku. Decyzje, które po nim podjęto były katastrofalne w skutkach.
O godz. 5:00 okręt rozłupał kil osiadając na piaszczystej mieliźnie w okolicach wybrzeży Norfolk, ok. 45 km od Great Yarmouth. W ciągu godziny zatonął, a wraz z nim od 130 do 250 osób – zarówno członków załogi , jak i pasażerów, wśród których byli też angielscy i szkoccy arystokraci. Książę ledwo przeżył, bo upierał się by nie schodzić z pokładu do ostatniej chwili. Życie uratował też John Churchill, jeden z najwybitniejszych przywódców wojskowych w historii, przodek Winstona. Naocznym świadkiem tego wydarzenia był znajdujący się na innym okręcie we flocie księcia administrator marynarki Samuel Pepys, którego plastyczny opis katastrofy pokazuje rozmiar tragedii.
Co pod wodą, tam zostanie
Tożsamość wielu osób, które wówczas zginęły, jest znana. Badacze mają teraz nadzieję, że uda im się zebrać informacje na temat niezidentyfikowanych ofiar. A prof. Jowitta chce przeanalizować teorie spiskowe, które narosły wokół katastrofy i odpowiedzieć jeszcze bardziej szczegółowo na pytanie o przyczyny tragedii.
O planach wydobycia żaglowca na ląd na razie się nie mówi. I słusznie. Nic lepiej nie zakonserwuje pozostałości po nim, niż słona woda. Jak bardzo ryzykowną decyzją jest wyciągnięcie wraków na powierzchnię, pokazują przypadki „Mary Rose” i skandynawskiej „Vasy” – ich konserwacja pochłania krocie. Szwedzi przebąkują nawet czy lepiej królewskiego galeonu nie zwrócić Neptunowi.