Ni pies, ni wydra…
Planetoida (3200) Phaethon to jeden z bardzo nielicznych skalistych obiektów, które dają początek rojowi meteorów, w tym wypadku grudniowych Geminidów. Zazwyczaj zjawisko meteoru wywołują wpadające w ziemską atmosferę okruchy pyłu wyrzucone przez parujący z komet gaz i pył. Ale planetoida? Dlaczego? Częściową odpowiedź na to pytanie przynosi praca opublikowana niedawno w „Nature Communication”. Orbita planetoidy zbliża ją do Słońca na odległość wielokrotnie mniejszą niż pomiędzy Słońcem a Merkurym. W najgorętszej chwili temperatura powierzchni Phaethona sięga aż 750°C. Nic dziwnego, że nawet skała tam paruje.
Logika wskazywałaby, że przy pierwszym zbliżeniu do Słońca Phaethon powinien eksplozyjnie wyrzucić całe zasoby gazu. A on odparowuje przy każdym słonecznym zbliżeniu. Jak tłumaczą badacze, wynika to ze składu chemicznego planetoidy oraz jej rotacji: gdy powierzchnia Phaethona się nagrzewa, minerały siarczku żelaza znajdujące się pod nią rozpadają się na gazy takie jak dwutlenek siarki. Jednak warstwy powierzchniowe Phaethona są stosunkowo nieprzepuszczalne, więc gazy te nie mogą szybko uciec. Zamiast tego gromadzą się pod powierzchnią, a gdy phaethonowy dzień zamienia się w noc, tworzą nową generację związków i cykl się powtarza. Dokładniejszych danych o Phaethonie może dostarczyć japońska misja Destiny+, której start zaplanowano na koniec tej dekady.