Naukowcy ostrzegają przed nowym szybko rozprzestrzeniającym się podwariantem koronawirusa, którego nazwali centaur. Naukowcy ostrzegają przed nowym szybko rozprzestrzeniającym się podwariantem koronawirusa, którego nazwali centaur. Shutterstock
Zdrowie

Kolejna odsłona pandemii: nadciąga centaur

Nowy podwariant koronawirusa jest już w co najmniej 11 krajach. I rozprzestrzenia się jeszcze szybciej niż jego młodsi kuzyni.

Pierwszy raz centaur pojawił się w Indiach na początku maja. Później w Wlk. Brytanii, Australii (co jest zrozumiałe, bo oba te państwa łączą z Indiami bliskie kontakty gospodarcze i kulturowe). Obecnie wykrywa się go również w USA, Kanadzie, Japonii i kolejnych krajach Europy. Doświadczenie zebrane w ciągu dwóch lat pandemii, w oparciu o poprzednie warianty SARS-CoV-2, nie pozostawia złudzeń: jeśli nowa odmiana szybko się rozprzestrzenia, to w ciągu kilku miesięcy opanowuje większość populacji. Istnieje ryzyko, że centaur okaże się bardziej zakaźny niż podstawowa wersja omikronu i dlatego naukowcy, a w ślad za nimi Światowa Organizacja Zdrowia oraz Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, zaczęli go śledzić ze szczególną uwagą.

Jak sygnalizują media z Wlk. Brytanii, liczba zakażeń BA.2.75 (czyli właśnie centaurem) wzrosła w ostatnich tygodniach jeszcze szybciej niż miało to miejsce przy subwariancie BA.5. Nie wiadomo jednak, czy wynika to z jego większej zakaźności, czy letniego rozprężenia i niestosowania żadnych metod chroniących przed infekcjami. Mieszkańcy Wysp podchodzą dziś do pandemii z podobną nonszalancją jak Polacy – 3 mln dorosłych nie przyjęło ani jednej dawki szczepionki przeciwko koronawirusowi, zaś 1,5 mln poprzestało na pierwszym zastrzyku. Takie osoby dla każdej nowej wersji koronawirusa są wręcz wymarzonym celem ataku.

Naukowców niepokoi nie tylko coraz szerszy zasięg geograficzny centaura, lecz także liczba dodatkowych mutacji, które zawiera odmiana BA.2.75 w stosunku do BA.2, z której prawdopodobnie wyewoluował. To daje mu przewagę nad wcześniejszymi liniami SARS-CoV-2. Cytowany przez „The Guardian” dr Tom Peacock, wirusolog z Imperial College London, twierdzi, co prawda, że na tak wczesnym etapie (przy stosunkowo niewielkiej jeszcze liczbie badanych próbek) trudno przewidzieć efekt tak wielu mutacji. Wiadomo jednak, że ich suma może być bardziej niebezpieczna niż gdyby występowały pojedynczo. Dlatego jego zdaniem centaur może wkrótce zastąpić na świecie subwariant omikrona BA.5, określany do tej pory jako najbardziej zakaźny (choć mniej śmiertelny niż poprzednia delta, uważana w swoim czasie za szczyt ewolucyjnych możliwości). Co ciekawe, w Indiach odmiana BA.5 jest wciąż rzadka – może dlatego centaurowi łatwiej było się w tym kraju narodzić?

Dla dr. Pawła Grzesiowskiego, eksperta Naczelnej Rady Lekarskiej ds. pandemii Covid, pojawienie się kolejnego groźnego wariantu nie jest niespodzianką:– Wynika to z ewolucji wirusów. Będą się szerzyć coraz szybciej, bo nawet połowy populacji świata nie udało się wyszczepić. I będą coraz szybciej zastępować swoje starsze wersje. Musimy być przygotowani w związku z tym na inny przebieg następnych fal pandemii: zaczną mniej przypominać klasyczną sinusoidę, a staną się bardziej pionowe: więcej zachorowań, niekoniecznie ciężkich, będzie następować w krótszym czasie.