Życie w stadzie chroni przed rakiem? Tak, nie, nie wiem
|
|
W przyrodzie kolor wściekle żółty bywa stosowany ku przestrodze (patrz: liściołaz żółty) czy jako kamuflaż (patrz: modliszka storczykowa). W Pulsarze natomiast – to sygnał końca embarga, które prestiżowe czasopisma naukowe nakładają na publikowane przez badaczy artykuły. Tekst z żółtym oznaczeniem dotyczy więc doniesienia, które zostało upublicznione dosłownie przed chwilą. |
Badacze zebrali dane dotyczące nowotworów występujących u nieco ponad 300 różnych gatunków ssaków. Zwierzęta te przydzielili następnie do różnych kategorii: długo i krótko żyjące, samotnicze i stadne, duże i małe, o szybkim i wolnym metabolizmie itp. Na koniec sprawdzili, które zmienne ze sobą korelują i w jaki sposób.
Okazało się, że najrzadziej na nowotwory zapadają te gatunki, u których stare (po okresie rozrodczym) osobniki nadal przyczyniają się do zwiększenia przeżywalności młodych, czyli np. opiekują się nimi. Są nadal potrzebne – wyjaśnili autorzy – dlatego występują u nich mechanizmy ochronne, zmniejszające ryzyko zachorowania. Takich mechanizmów nie ma u gatunków, u których wraz z płodnością kończy się biologiczna przydatność. Dlatego – wskutek adaptacji ewolucyjnej – zostają one „zmiecione z planszy”, by nie zabierać zasobów własnym potomkom.
Sięgnij do źródeł
Badania naukowe: Coevolution of cooperative lifestyles and reduced cancer prevalence in mammals
Ta hipoteza jest logiczna i bardzo schludna – bazuje zresztą na kilku znanych już mechanizmach, takich jak efekt hydry, opisujący sytuacje, w których wzrost śmiertelności skutkuje wzrostem zagęszczenia populacji. Problemy zaczynają się, gdy obejrzy się trzy bazy danych, na których bazowali uczeni, z bliska.
Gatunek społeczny, ale chorowity
Analiza pierwszej z nich wykazała, że gatunki, które żyją dłużej, cechują się wyższą śmiertelnością z powodu nowotworów. To brzmiało rozsądnie – wszak, aby choroba się rozwinęła, potrzeba czasu, a zapadalność jest większa u starszych osobników niż u tych młodocianych. Mimo to z analizy drugiej bazy danych wynikało, że zależność między długością życia a zapadalnością na raka jest odwrotna: to krótko żyjące gatunki chorują częściej. No tak, bo jak zachorują, to już dłużej nie pożyją – brzmiała konkluzja z tych obliczeń. Trzecia baza danych natomiast pokazała, że pomiędzy długością życia a zachorowalnością nie ma żadnego istotnego związku.
Badacze szli jednak dalej, ignorując nawet taki problem: ludzie są najbardziej kooperacyjnym, najdłużej postreprodukcyjnie żyjącym gatunkiem, wychowującym dzieci w wieloosobowych „stadach”, a jednak zapadalność na nowotwory jest u Homo sapiens (który nie został włączony do analiz) o kilka rzędów większa niż u jakiegokolwiek innego zwierzęcia.
Kierunek słuszny, ale droga kręta
Największe wątpliwości budzi jednak źródło, z którego uczeni wzięli informacje o zapadalności na nowotwory. Okazuje się, że dane zostały pozyskane przede wszystkim z ogrodów zoologicznych, które przeprowadzały badania sekcyjne padłych osobników. Struktura śmiertelności tamtejszych zwierząt może się diametralnie różnić od tego, co występuje w naturalnych warunkach. Najważniejsze przyczyny śmiertelności dzikich zwierząt są tam znacząco zredukowane. Dlatego robi się „miejsce” na inne choroby, np. na nowotwory.
To wszystko nie oznacza, że cała analiza przeprowadzona przez uczonych jest błędna, ani tym bardziej – że ich hipotezy są pozbawione sensu. Przeciwnie – szukanie zależności pomiędzy strategią rozrodczą i kooperacją a nowotworami to bardzo interesujący trop. Rzecz w tym, że autorzy gubią się na szlaku.
Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.