Moduł dowodzenia Columbia – Narodowe Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej w Waszyngtonie. Moduł dowodzenia Columbia – Narodowe Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej w Waszyngtonie. Mike Peel/Wikimedia Commons / Wikipedia
Człowiek

Apollo 11 w prasie PRL-u

Start rakiety Saturn V – misja Apollo 11.Everett Historical/Shutterstock Start rakiety Saturn V – misja Apollo 11.
O lądowaniu na Księżycu polska prasa nie mogła milczeć. Epokowe osiągnięcie? Owszem. Ale czyja zasługa?

„Człowiek na Księżycu!”, „Wysłannicy Ziemi na Srebrnym Globie”, „Pierwszy krok na Księżycu” – takie tytuły dominowały w prasie polskiej w lipcu 1969 r. Suchym relacjom, opisującym przebieg wyprawy i spacer lunonautów po Srebrnym Globie, często towarzyszyły opinie na temat znaczenia tej ekspedycji. Podkreślano wielkość dokonania oraz zwracano uwagę na sukces naukowy i techniczny. Jednak tylko w nielicznych tekstach wydarzenie to zostało przedstawione jako samoistny sukces. Trudno się temu dziwić, jeśli przypomnimy sobie, w jakiej konstelacji politycznej znajdowała się w tym czasie Polska. Propaganda proradziecka była nieodzownym elementem systemu i nie mogło jej zabraknąć zwłaszcza wówczas, gdy relacjonowano historyczne osiągnięcie rywalizujących ze Związkiem Radzieckim – zarówno o wpływy na świecie, jak i w kosmosie – Stanów Zjednoczonych.

Epokowe osiągnięcie

Redaktorzy gazet, chcąc w przystępny sposób ukazać czytelnikom znaczenie naukowe i techniczne wyprawy na Księżyc, często rozpoczynali swoje artykuły od słów wypowiedzianych przez Neila Armstronga po zejściu na powierzchnię Srebrnego Globu: „To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”. Aby lepiej oddać epokowy charakter misji Apollo 11, porównywano ją do innych sukcesów, które przeszły do historii jako wydarzenia wszech czasów. Do najczęściej przywoływanych należało odkrycie Ameryki przez Krzysztofa Kolumba, które podobnie jak wyprawa na Księżyc miało charakter zdobywczy i otworzyło nową epokę w dziejach świata: ta pierwsza zamknęła symbolicznie średniowiecze, natomiast lot Apollo 11 rozpoczął nowy etap podboju kosmosu przez człowieka.

Nawiązywano również do historii nauki. W wielu artykułach wyraźnie zaznaczano, że dotarcie ludzkości na Księżyc jest rezultatem wielowiekowego postępu naukowego, technicznego i gospodarczego, na który składa się dorobek myśli i pracy wielu narodów. Naturalny satelita Ziemi fascynował ludzkość od najdawniejszych czasów. Już kilka tysięcy lat temu w Mezopotamii potrafiono przewidywać zaćmienia Księżyca, a w III wieku p.n.e. Arystarch z Samos po raz pierwszy określił w miarę dokładnie odległość Srebrnego Globu od naszej planety. W 1609 r. genialny Włoch Galileusz pierwszy spojrzał na Księżyc przez lunetę, a kilka lat później gdański astronom Jan Heweliusz w swoim dziele Selenographia opisał powierzchnię Księżyca i sporządził jego mapy, jakże na owe czasy dokładne.

Badaniom uczonych towarzyszyły także niezwykłe, fantastyczne wizje literackie, wybiegające daleko poza granice ówczesnej wiedzy i określające właśnie Księżyc jako pierwszy kosmiczny cel ludzkości. W 1865 r. bestsellerem wydawniczym stała się książka Juliusza Verne’a Z Ziemi na Księżyc. W niektórych czasopismach wyrażano przypuszczenie, że zawarta w niej wizja wyglądu, lotu oraz sposobu lądowania pojazdu kosmicznego na Księżycu mogła natchnąć w jakimś stopniu dwudziestowiecznych naukowców i konstruktorów statków międzyplanetarnych.

Od czasu wydania bestsellera Verne’a do urzeczywistnienia jego fantazji minęło 100 lat. Zderzenie tych dwóch faktów znakomicie odzwierciedla niezwykle szybki postęp naukowy i techniczny, jaki dokonał się w XX w. Także to zjawisko nie zostało pominięte przez redaktorów gazet. W wielu artykułach przywoływano wynalazki, które bezpośrednio przyczyniły się do realizacji lotu Apollo 11, takie jak pierwszy samolot, telefon i telewizor. Pisząc o wielkim tempie rozwoju techniki, publicyści bardzo często podkreślali fakt, że wyprawa na Srebrny Glob została zrealizowana zaledwie 12 lat po rozpoczęciu ery kosmicznej, czyli od wysłania przez ZSRR pierwszego sztucznego satelity 4 października 1957 r. Dziesięć lat natomiast minęło od chwili, kiedy radziecka sonda Łuna 1 przemknęła obok Księżyca, a tylko 8 lat od dnia, w którym pierwszy człowiek – Jurij Gagarin – poleciał w przestrzeń kosmiczną.

Nauka i przyszłość ludzkości

Czytelnicy polskiej prasy mogli dowiedzieć się także, iż sukcesy kosmonautyki przyczyniły się do rozwoju wielu gałęzi nauki, i to nie tylko automatyki, elektroniki, telemechaniki, astronomii czy astrofizyki, lecz także chemii i biologii. Lot na Księżyc był też kolejnym przedsięwzięciem o randze naukowej, które pozwoliło lepiej poznać ewolucję samej Ziemi i Układu Słonecznego. Dziennikarze tłumaczyli, jakie eksperymenty geologiczne zamierzano przeprowadzić przy użyciu przyrządów naukowych przewiezionych na Srebrny Glob. Martwy pozornie Księżyc miał się również okazać kluczem do rozwiązania zagadki życia na Ziemi.

W wielu artykułach pojawiały się stwierdzenia, że jeden spacer księżycowy nie wystarczy, aby otrzymać odpowiedzi na wszystkie pytania. Dlatego liczono się z wielkimi korzyściami wynikającymi z następnych wypraw oraz z tym, że badanie Księżyca może określić perspektywy wyjścia człowieka poza dotychczasową sferę życia i działania. Całkiem poważnie mówiono o założeniu na Księżycu baz naukowych w celu prowadzenia obserwacji astronomicznych i innych. Nie wykluczano też wytwarzania tlenu na powierzchni Srebrnego Globu, np. z lodu zalegającego tam przypuszczalnie na większej głębokości. Biorąc pod uwagę te możliwości, relacjonowano plany Amerykanów, którzy w połowie lat 70. zamierzali umieścić na Księżycu coś w rodzaju kolonii; mogłoby w niej jednocześnie mieszkać i pracować nawet przez dwa lata 24–30 naukowców, techników i członków personelu pomocniczego.

Następstwa podboju Księżyca miały być jeszcze donioślejsze na płaszczyźnie moralnej. Liczono, że stworzy on dla ludzi okazję do uświadomienia sobie naturalnej jedności naszej planety. W osiągnięciu tym widziano nie tylko impuls do dalszego rozwoju wiedzy ludzkiej, lecz ufano, że przyczyni się ono również do podniesienia ogólnego poziomu życia mieszkańców Ziemi w duchu większej sprawiedliwości społecznej i zgody między narodami. Wyrażano wiarę, iż ludzie zaczną uświadamiać sobie, że wszyscy są załogą tego samego statku w nieskończonej przestrzeni wszechświata i że może stać się to bodźcem do rozwoju moralności i filozofii człowieka.

Między epokowym osiągnięciem a propagandą

W obliczu tak wielkiego osiągnięcia Stanów Zjednoczonych nie było możliwe, by w Polsce, kraju satelitarnym w bloku państw socjalistycznych, prasa skupiła się tylko na wychwalaniu dokonania politycznego rywala. Propaganda komunistyczna w większości artykułów gładko przechodziła od sukcesu misji Apollo 11 do wyliczania zasług ZSRR, które przyczyniły się do podboju kosmosu i zdobycia Księżyca.

Nieraz przedstawiano to zwięźle w formie kalendarium, gdzie, poczynając od wysłania pierwszego sztucznego satelity, wymieniano chronologicznie przebieg kosmicznych wydarzeń pod kątem wkładu ZSRR. Częściej jednak zdarzały się teksty prawie w całości poświęcone zasługom radzieckim w rozwoju kosmonautyki. Zdania rozpoczynające liczne pochwały pionierskich działań Związku Radzieckiego w kosmosie zazwyczaj brzmiały tak: „Kraj Rad jako pierwszy otworzył ludzkości drogę do kosmosu”. Niemal każdy artykuł dotyczący lądowania Amerykanów na Srebrnym Globie był okazją do przypomnienia, że historię kosmonautyki rozpoczęło wysłanie pierwszego sztucznego satelity Ziemi, a był to statek radziecki. Za tym podawano następne znaczące osiągnięcia radzieckiego programu kosmicznego. Nie były to kłamstwa, ale nagminne przypominanie tych sukcesów służyło zachowaniu twarzy w sytuacji, gdy rywal okazał się lepszy.

Prawdą jest, że Stany Zjednoczone do chwili wysłania ludzi na Księżyc były regularnie wyprzedzane przez Związek Radziecki w wyścigu kosmicznym. Dlatego prezydent John F. Kennedy uczynił z lądowania na Księżycu cel narodowy, który miał umocnić morale Amerykanów, zachwiane przez serię błyskotliwych radzieckich sukcesów. Również poprzedni prezydent Dwight Eisenhower przyrzekł Amerykanom, że „kosmiczna luka” zostanie zlikwidowana przy użyciu wszystkich będących w jego dyspozycji środków. Tak więc podbój kosmosu stał się pierwszoplanowym zadaniem politycznym Stanów Zjednoczonych. Amerykanie potraktowali marginesowo inne kierunki badań kosmicznych, przyznając bezwzględny priorytet lotowi człowieka na Księżyc.

Naukowcy radzieccy byli zwolennikami lotów bezzałogowych, a więc wysyłania na Księżyc i inne planety stacji automatycznych. Tę odmienność kierunków badań również usiłowano wykorzystać do ukazania wyższości nauki uprawianej w ZSRR. Publicyści nieraz sprowadzali misję Apollo 11 wyłącznie do uczestnictwa w pewnym wyścigu, przemilczając walor naukowy przedsięwzięcia. Nie ulega zatem wątpliwości, że wielkie i przełomowe dokonanie Amerykanów propaganda komunistyczna próbowała przedstawić jako wspólny sukces całej ludzkości, zbudowany przede wszystkim na wcześniejszych kosmicznych osiągnięciach Związku Radzieckiego.

Propaganda

Opisom sukcesu załogi Apollo 11 często towarzyszyły relacje z negatywnych wydarzeń społecznych i politycznych zachodzących na świecie i w samej Ameryce. Informacje te nie wiązały się w żadnym stopniu z kosmonautyką, a ich wyraźnym celem było całkowite podważenie znaczenia lądowania ludzi na Srebrnym Globie.

Głównym tematem krytyki były wysokie nakłady, jakie Stany Zjednoczone musiały ponieść, aby misja Apollo 11 została zrealizowana. Koszty wyprawy szacowano na 24 mld dol. Podawano w wątpliwość wartości ziemskie tej podróży i kolejnych, planowanych w ramach programu Apollo. Prezentowano zestawienia, które uprzytamniały paradoksy ówczesnego świata. Poglądy wyrażano w takich lub podobnych zdaniach: „Po co nam podbój kosmosu, jeśli jednocześnie na własnej planecie nie potrafimy rozwiązać problemów najbardziej palących i dopuszczamy do nędzy setek milionów przy jednoczesnym bogactwie tysięcy innych”. Innymi słowy, Ameryka powinna była zainwestować pieniądze w problemy świata, a nie egoistycznie w spacer dwóch ludzi po Księżycu.

Koszty misji Apollo 11 były spore, lecz, jak zaznaczano, wyniosły mniej niż roczne wydatki amerykańskie na wojnę wietnamską. Niejednokrotnie padały retoryczne pytania w rodzaju: „Jak to jest możliwe, że z budżetu tego samego państwa opłacane są wydatki na lot na Księżyc i na napalm, którym bombarduje się wioski wietnamskich chłopów?”. W artykułach podnoszono problem, że państwo, które stać było na tak gigantyczny wysiłek techniczny, prowadzi jednocześnie barbarzyńską, brudną wojnę w Wietnamie. Często nawiązywano do słów wypisanych na plakietce, którą kosmonauci zostawili na Srebrnym Globie: „[…] w celach pokojowych w imieniu całej ludzkości” i na której podpisali się trzej lunonauci i prezydent Richard Nixon. „Jak ten, który nie potrafił zagwarantować pokoju na Ziemi, mógł deklarować pokojowe zamiary wobec wszechświata?” Krytycznie odnoszono się również do faktu, iż miliony osób na całym świecie towarzyszyły z niepokojem obu astronautom na Księżycu, współodczuwały każde grożące im niebezpieczeństwo, podczas gdy na co dzień mało kto pamięta, że w Wietnamie i na Bliskim Wschodzie, w Afryce i Ameryce Południowej każdego dnia giną ludzie. Przedstawienie sukcesu amerykańskiej kosmonautyki na tle stosunków panujących w USA to ostatni chwyt propagandowy stosowany w prasie polskiej. Nawiązano do wydarzeń z ostatniego tygodnia, zdominowanych przez przemoc, rabunki, podpalenia i strzelaniny uliczne, które niejednokrotnie wynikały z panującej w Ameryce nierówności społecznej i rasowej.

A jakie były reakcje czytelników na wieść o lądowaniu pierwszych ludzi na Księżycu i jakie emocje budziły zamieszczane w prasie artykuły? Dziś możemy się tego tylko domyślać. Bądź udać się do źródła i porozmawiać z osobami, które pamiętają to epokowe wydarzenie. Minęło bowiem od niego zaledwie – a może aż? – 50 lat.

mgr Magdalena Lipska
bibliotekarz, pracuje w Oddziale Zbiorów Cyfrowych Biblioteki Uniwersyteckiej KUL

Wiedza i Życie 8/2019 (1016) z dnia 01.08.2019; Propaganda; s. 60

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną