Morze idzie po NASA
Historia eksploracji kosmosu to także historia miejsc, z których wystrzeliwano rakiety kosmiczne. Jednym z najsłynniejszych jest oczywiście przylądek Canaveral na Florydzie. To stąd ludzie polecieli na Księżyc, a potem przez 30 lat wsiadali tu do promów kosmicznych. Jednak podnoszący się poziom Oceanu Atlantyckiego zaczyna powoli zagrażać platformom startowym, stojącym zaledwie 0,5 km od plaży. Z każdym rokiem rośnie ryzyko, że podczas któregoś z potężnych sztormów woda wedrze się w głąb lądu i zaleje płaski jak stół teren Kennedy Space Center. Chociaż tylko w ostatniej dekadzie na wzmacnianie brzegów wydano 100 mln dol., eksperci uznali, że to już nie wystarczy. Zdecydowano o usypaniu piaszczystego wału o długości 5 km i wysokości 6 m. Amerykański Kongres przyznał na to 35 mln dol.
Budowa sztucznej wydmy już się zaczęła, a materiał jest przywożony z głębi lądu. Potem zostanie ona wzmocniona roślinnością. Wielu specjalistów przyznaje, że pomoże to na dekadę lub dwie. Jeśli – co bardzo prawdopodobne – ocean będzie się nadal podnosił, a impet huraganów wzrośnie, wtedy cały przylądek Canaveral albo znajdzie się na łasce żywiołów, albo też trzeba będzie wydać już nie dziesiątki, ale setki milionów dolarów na wzniesienie wokół niego betonowej bariery.