Oprócz Merkurego na tle tarczy Słońca możemy też obserwować ­plamy słoneczne, często znacznie ­większe od średnicy planety. Oprócz Merkurego na tle tarczy Słońca możemy też obserwować ­plamy słoneczne, często znacznie ­większe od średnicy planety. Elijah Mathews/Wikimedia Commons / Wikipedia
Kosmos

Gwiazdorski przemarsz Merkurego

Jedenastego listopada mieszkańcy Ziemi będą mogli obserwować najmniejszą planetę Układu Słonecznego poruszającą się na tle tarczy Słońca.

Takie zjawisko, nazywane tranzytem, można podziwiać z Ziemi trzynaście, czternaście razy na stulecie, zawsze w listopadzie lub maju. To, że wydarza się stosunkowo rzadko, wynika z odchylenia orbity Merkurego o 7° od płaszczyzny, w której porusza się Ziemia. Gdyby obie orbity leżały w jednej płaszczyźnie, tranzyt obserwowalibyśmy za każdym razem, gdy Merkury przechodzi między Ziemią a Słońcem, czyli co 116 dni. Przy istniejącym ustawieniu tranzyt możemy zobaczyć, jeśli w chwili przejścia Merkury jest w węźle swojej orbity – jej fragmencie, w którym przecina się ona z płaszczyzną orbity Ziemi. Co więc będziemy mogli podziwiać?

Tranzyt rozpocznie się 11 listopada o 13:34 i potrwa do 19:03. W Polsce będziemy jednak musieli zakończyć obserwacje wcześniej, bo Słońce zajdzie już o 15:51. Oczywiście nie należy, a nawet nie wolno obserwować Słońca gołym okiem, a tym bardziej przez jakikolwiek nieprzygotowany specjalnie sprzęt optyczny. Może to spowodować trwałą ślepotę. Najlepsza i najbezpieczniejsza do obserwacji jest metoda projekcyjna. Za wycelowanym w Słońce teleskopem lub lornetką (by się nie przegrzały, koniecznie trzeba je zaopatrzyć w filtry słoneczne) ustawiamy białą kartkę papieru i po wycelowaniu teleskopu w Słońce (można to zrobić, kierując się kształtem rzucanego przez instrument cienia), przesuwamy ją tak, by pojawił się na niej wyraźny obraz słonecznej tarczy. Słońce można też oglądać przez specjalnie zaprojektowane w tym celu okulary (w żadnym razie nie zwykłe okulary przeciwsłoneczne!), jednak tranzytu Merkurego nie będzie przez nie widać. Planeta jest po prostu za mała. Jej tarcza zajmie obszar o średnicy zaledwie 10 sekund łuku, czyli 180 razy mniejszy od średnicy Słońca.

Obserwując więc rzucony na ekran malutki punkt, sunący przez tarczę naszej gwiazdy, doceńmy kunszt astronomów, którzy odkrywają planety pozasłoneczne, korzystając z tego samego rodzaju obserwacji – badają przyćmienie światła dalekiej gwiazdy spowodowane przechodzącą na jej tle planetą. Jak widać z naszych obserwacji, efekt przyćmienia jest na ogół bardzo mały, a w dodatku zdarza się rzadko – obserwujemy go z okolic Ziemi raz w trakcie każdego okrążenia gwiazdy przez planetę, czyli jej roku. Pomimo tych trudności dzięki tranzytom odnaleziono już około 3 tys. planet.

Wiedza i Życie 11/2019 (1019) z dnia 01.11.2019; Niebo przez lornetkę; s. 78

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną