Zwierzęta na antydepresantach
Biolodzy z University of Portsmouth wzywają do zwiększenia świadomości związanej z tym faktem. Wiadomo, że na świecie miliony ludzi muszą poddawać się farmakoterapii przy użyciu leków antydepresyjnych i przeciwlękowych. Część substancji czynnej jest przez nas wydalana, podobnie jak jej metabolity. Zdarza się też, że ludzie po prostu wyrzucają takie tabletki do kanalizacji. W efekcie związki te można znaleźć w zasadzie wszędzie – w ściekach, wodach powierzchniowych i gruntowych, a także oczywiście w wodzie pitnej. Akumulują się też w tkankach żyjących tam organizmów.
Nawet stosunkowo niewielkie ilości antydepresantów mają silny wpływ na stworzenia morskie. Już kilka lat temu zaobserwowano, że fluoksetyna (składnik czynny prozacu, który u nas nie jest już sprzedawany, ale mamy inne leki z tą samą substancją aktywną) powoduje drastyczną zmianę zachowania niektórych gatunków krewetek (częściej opuszczały kryjówki, narażając się na upolowanie), a z analiz wód morskich wynika, że poziom tego związku systematycznie w nich rośnie. Takich badań nad oddziaływaniem antydepresantów na organizmy zwierząt jest coraz więcej. W laboratoriach stwierdzono np. ich wpływ na układ odpornościowy, metabolizm, wzrost, tempo dojrzewania, żerowanie, sposób poruszania się.
Należy podjąć starania o to, aby poziom tych substancji w wodzie przynajmniej już nie wzrastał. Dotyczy to także syntetycznych estrogenów, które równie negatywnie wpływają na faunę mórz.