Wszędobylscy rybacy
Ludzie od niepamiętnych czasów poławiali ryby i inne zwierzęta morskie. Jednak prawdziwy podbój mórz przez rybaków zaczął się w XIX w. wraz z pojawieniem się wielkich kutrów oceanicznych. Dziś zajęciem tym para się kilkadziesiąt milionów ludzi, a kolejne dziesiątki milionów mają dzięki niemu pracę na lądzie.
Naukowcy uważali do tej pory, że na Ziemi prawie nie ma już takich akwenów, w których nie odbywałyby się połowy. Jak jednak wynika z badań opublikowanych pod koniec lutego w „Science”, rybacy regularnie odwiedzają tylko 55% powierzchni ziemskich mórz. Szczególnie intensywnie wykorzystuje się wody przybrzeżne. Rekordowe natężenie rejsów rybołówczych odnotowano w pobliżu Europy, Azji Wschodniej, Islandii, Argentyny i Afryki Zachodniej. Ale są jeszcze na planecie i takie obszary jak Ocean Południowy (wody otaczające Antarktydę), gdzie chętnych do połowów jest nadal niewielu, co oznacza, że przy odrobinie wytrwałości można by praktycznie cały ten obszar przekształcić w olbrzymi rezerwat morski bez większego uszczerbku ekonomicznego dla branży rybołówczej.
Dane do analiz pozyskano w latach 2012–2016 dzięki satelitarnemu systemowi śledzenia poruszających się statków. Większość jednostek przesyła bowiem regularnie sygnały pozwalające na określenie ich pozycji. W badanym czasie 70 tys. kutrów pokonało łącznie 460 mln km.