Shutterstock
Technologia

Sztuczna inteligencja nagra i pokaże nam nasze sny. Będziemy więc superkreatywni

Takie elektryzujące zapowiedzi pojawiły się po badaniach przeprowadzonych przez naukowców National University of Singapore i Chinese University of Hongkong. Jest się już z czego cieszyć?

Kiedy człowiek patrzy na kota, jego mózg reaguje inaczej, niż wtedy, gdy oglądanym obiektem jest jabłko czy samochód. Te różnice w pracy organu można uchwycić za pomocą precyzyjnych metod badania obrazowego. Należy do nich np. fMRI, czyli funkcjonalne obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego. Technika ta polega na rejestrowaniu pracy mózgu w czasie rzeczywistym: ochotnik leży nieruchomo w tunelu diagnostycznym, a urządzenie odczytuje informacje na temat przepływu krwi i utlenowania neuronów. Tym samym wskazuje, które obszary mózgu są w danym momencie najbardziej aktywne.

Uczeni potrafią parować wzorce aktywności mózgu z obrazami, na które badany patrzy. Jeśli zrobią takich prób odpowiednio wiele, to są w stanie odgadnąć (dokładniej – nie oni sami, lecz zaawansowane systemy uczenia maszynowego), co „widzi” mózg badanego przy danym schemacie aktywacji. Takie próby były już dokonywane i to z sukcesem: odpowiednio przeszkolona sztuczna inteligencja trafnie „wydobywała” obrazy z mózgu i wyświetlała je na ekranie. Dotychczasowe dokonania w tym zakresie dotyczyły jednak w zasadzie tylko nieruchomych grafik. SI potrafiła np. odgadnąć, że mózg widzi rybę, ale nie umiała wygenerować nagrania przedstawiającego ławicę płynącą pod taflą wody. Teraz to się zmieniło.

Zespół uczonych z National University of Singapore i Chinese University of Hongkong przeprowadził ochotników oraz sztuczną inteligencję przez procedurę kodowania i dekodowania informacji. Badani oglądali nagrania (przedstawiające np. kota, panoramę miasta czy ludzi spacerujących po parku), a w tym czasie aparatura fMRI analizowała pracę ich mózgu. Dane te były zbierane i „karmiono” nimi SI. Później proces odwracano i pozwalano sztucznej inteligencji generować widea na podstawie odczytywanych aktywności mózgu. System ten okazał się bardzo skuteczny – uzyskano nagrania bardzo dobrej jakości, a do tego zaskakująco trafnie odzwierciedlające, jak wyglądała pierwotna scena, którą oglądał badany.

Rezultaty te spotkały się z dużym entuzjazmem i zostały potraktowane nie tylko jako nowinka naukowo-techniczna, ale też – jako zapowiedź tego, że w niedalekiej przyszłości człowiek będzie mógł zapisywać i oglądać na ekranie własne sny. Pojawiają się sugestie, że pozwoli mu to zwiększyć kreatywność i lepiej korzystać z zasobów mózgu, bo przecież na wiele „genialnych pomysłów” wpadnięto właśnie po wybudzeniu się z inspirującego snu.

Te oczekiwania są jednak raczej zbyt wygórowane. Po pierwsze, sami autorzy omawianych badań nie wspominają o takiej perspektywie ani słowem. Po drugie, sen generuje nie tylko obrazy, ale też inne doznania. Te same zdarzenia mogą w jednym śnie być postrzegane jako kojące, w innym – jako koszmarne. I wreszcie po trzecie: dobroczynny wpływ na kreatywność, jakiego doświadczają osoby, które śniły, nie wynika z samej treści snu, ale z tego, co mózg robił, jako organ (oczyszczał się, konsolidował pamięć itp.).

Wydaje się więc, że rezultaty uzyskane przez autorów pracy jeszcze przez jakiś czas pozostaną efektowną ciekawostką, a nie nową drogą do pobudzenia uśpionej kreatywności.