Czarnobylskie absurdy
Co prawda katastrofa czarnobylska wydarzyła się 33 lata temu, ale do dziś wiele spraw pozostało niewyjaśnionych. Książka urodzonego w Anglii, a pracującego w Nowym Jorku dziennikarza jest niezwykłą próbą syntezy tego, co wiemy o przebiegu samej katastrofy, jak też tego, co nastąpiło później. Prolog, opisujący jedno drobne wydarzenie, do którego doszło już po wybuchu, idealnie pasuje do dobrego thrillera, tym mocniejszego, że to wszystko zdarzyło się naprawdę. Dalsza część książki jest już ułożona chronologicznie i obejmuje czas od momentu, gdy zaczęto budować samą elektrownię oraz towarzyszące jej miasto Prypeć. Autor nie szczędzi słów krytyki wszystkiemu, co stało się pośrednią przyczyną dramatu – nieudolności, nepotyzmowi, marnotrawstwu. Dość powiedzieć, że naczelny inżynier planowanej jako największa w ZSRR elektrowni jądrowej nie był ani inżynierem, ani fizykiem jądrowym. Ukończył tylko korespondencyjny kurs inżynierii jądrowej, za to był sekretarzem partii. Wystarczyło. Absurd? Tak, ale tam było ich znacznie więcej. Niektóre z nich budzą naprawdę przerażenie. Drobiazgowy opis samej katastrofy, akcji ratunkowej, prób ukrycia prawdy przed światową opinią publiczną jest doskonale udokumentowany. Higginbotham przez 10 lat (!) przeprowadził setki rozmów z uczestnikami wydarzeń, dotarł również do wielu źródeł pisanych, które dotychczas spoczywały w archiwach. Książka oprócz precyzyjnych danych technicznych związanych z katastrofą przekazuje też emocje, heroizm i rozpacz ludzi uwikłanych w ten dramat, ale też przerażającą obojętność władzy, która chciała jak najszybciej zapomnieć o tym, co się stało.
Bardzo polecam ją wszystkim, którzy interesują się tą tematyką. Cieszę się, że książka została wydana po polsku, bo będzie stanowić doskonałe źródło wyjątkowo szczegółowych informacji o tej ponurej katastrofie.
Adam Higginbotham, O północy w Czarnobylu, przeł. Robert Filipowski, SQN, Kraków 2019