Płynność świata
Pamiętam dawne felietony Umberta Eco, które ukazywały się w kolejnych tomikach „Zapisków na pudełkach od zapałek”; były błyskotliwe, skrzyły się dowcipem, grami słownymi. Teksty zebrane w (jak informuje wydawca) ostatniej napisanej przed śmiercią autora książce mają nieco inny ton. Bywają zabawne, ale jest to śmiech przez łzy. Umberto Eco zmaga się w nich z fenomenami nowoczesnego, płynnego, zmiennego świata (metaforę płynności rzeczywistości autor zaczerpnął, rzecz jasna, od Zygmunta Baumana).
Teksty tu zebrane można podzielić na kilka segmentów tematycznych. Eco zmaga się np. ze współczesnymi technologiami transferu informacji, którymi zresztą – jak wynika z felietonów – posługiwał się intensywnie i z biegłością. Np. przegląd stron z pornografią daje mu asumpt do poważnych rozważań socjologicznych na temat niskiego statusu społecznego kobiet tam występujących. Z kolei obserwacja ewolucji programów telewizyjnych skłania pisarza do refleksji, że dawna potrzeba transcendencji wyparta została przez równie silną potrzebę „transparencji”. Ludzie pragną być widoczni za wszelką cenę, a owa powszechna potrzeba widoczności ruguje skutecznie z życia społecznego prywatność, poczucie wstydu, umiar. Ów trend komentuje Eco ze zrozumiałym zażenowaniem.
Po staremu (czynił to już w powieści „Wahadło Foucaulta”) kpi Eco w kilku tekstach z teorii spiskowych, które niczym rak toczą społeczności sieciowe. Dostrzega ich przyczynę w potrzebie chorobliwej racjonalizacji mechanizmów rządzących rzeczywistością, albowiem za nieszczęściami tak masowo nas dotykającymi zawsze stać musi jakaś siła sprawcza działająca intencjonalnie. Polecam dość dowcipny „argument z milczenia”, deprecjonujący zasadność teorii spiskowych, zawarty na stronie 143.
Eco rejestruje też ze smutkiem narastające w społecznościach europejskich nastroje ksenofobiczne i rasistowskie.
Umberto Eco, Pape, Satan, aleppe. Kroniki płynnego społeczeństwa, przeł. Alicja Bruś, Rebis, Poznań 2017