Shutterstock
Zdrowie

Zarejestrowano lek, który opóźnia cukrzycę typu 1

Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) zatwierdziła pierwsze przeciwciało monoklonalne, które powstrzymuje wystąpienie cukrzycy typu 1. To całkowicie inny sposób leczenia tej choroby, pierwszy taki od ponad 100 lat, czyli od wprowadzenia insuliny. 

Preparat szokuje ceną, bo za pełną 14-dniową kurację teplizumabem trzeba będzie w USA zapłacić blisko 200 tys. dol. Ale takie są koszty przełomu – po raz pierwszy w historii medycyny można o kilka lat odwlec początek przewlekłej choroby. Przeciętnie o dwa lata, choć u jednego z uczestników badania klinicznego obserwacja trwa już ponad dekadę i jego trzustka nadal działa prawidłowo.

Pacjenci, a są to w tym wypadku najczęściej dzieci i młodzież, żyją tak jak ich zdrowi rówieśnicy: nie muszą kilkakrotnie w ciągu dnia mierzyć glikemii, wstrzykiwać pod skórę insuliny ani przestrzegać ograniczeń dietetycznych. Jak to możliwe?

Jak obronić trzustkę przed limfocytami

Cukrzyca typu 1 jest jedną z odmian cukrzycy, w której tzw. komórki beta, wydzielające insulinę, ulegają zniszczeniu na skutek nieprawidłowej reakcji układu odpornościowego. Choć można zachorować w każdym wieku, to do wadliwej aktywacji limfocytów – które niszczą trzustkę – dochodzi zazwyczaj w pierwszych trzech latach po urodzeniu, kiedy dynamicznie rozwija się układ odpornościowy.

W odróżnieniu od cukrzycy typu 2 (na którą nowy lek nie zadziała) niewielkie znaczenie ma dieta, otyłość i zaburzenia metaboliczne. Nawet predyspozycje genetyczne, wbrew obiegowym opiniom, nie są wysokie: jeśli na cukrzycę typu 1 choruje matka, ryzyko przekazane dziecku jest na poziomie 3 proc.; jeśli choruje ojciec – wzrasta ono do 6 proc.

Na początku liczba komórek beta w trzustce pokrywa zapotrzebowanie na insulinę i jedyną oznaką choroby na tym wczesnym etapie są przeciwciała typowe dla autoagresji. I tu pojawia się cel nowego leczenia. Teplizumab blokuje bowiem limfocyty T, zapobiegając ich atakowi na komórki beta. Jest więc wskazany u osób z wysokim ryzykiem cukrzycy typu 1, którzy mają przeciwciała wskazujące na atak immunologiczny i których tolerancja glukozy nie jest prawidłowa.

Jak znaleźć chorych, którzy nie chorują

Problem polega na tym, że przeciwciał świadczących o zmienionej aktywności limfocytów T rutynowo się nie poszukuje, bo nie wiadomo, u kogo przeprowadzić to badanie, jeśli nie pojawiają się żadne objawy. Chorobę udaje się sporadycznie wykryć w drugiej fazie, gdy zniszczona jest już większa liczba komórek beta i niedobór insuliny objawia się np. przemijającym cukromoczem (na ogół rozpoznawana jest dopiero przy zniszczeniu ok. 80 proc. komórek beta, kiedy dzieci już chudną, dużo piją i obficie oddają mocz).

Na brak testu przesiewowego, który mógłby wcześnie wykrywać pacjentów z predyspozycjami do cukrzycy typu 1, zwracają uwagę eksperci cytowani przez „The New York Times”, który pierwszy napisał o przełomowej kuracji. „Poza szczepionkami nie ma wielu leków podawanych przed diagnozą, więc taka zmiana filozofii leczenia wymusza zmianę podejścia do tej choroby" – mów dr Kevan Herold z Yale. To główny badacz i autor artykułu opublikowanego w „The England Journal of Medicine”, który doprowadził do wydania przez FDA w miniony czwartek licencji dla teplizumabu.

Naukowcy sprawdzali jego użyteczność na grupie 200 tys. osób z rodzin, w których ktoś choruje na cukrzycę typu 1 i miały nieprawidłowy metabolizm glukozy – w tym gronie poszukiwano przeciwciał wskazujących na atak immunologiczny na trzustkę. W realnym świecie powtórzenie podobnych testów na całej populacji jest niemożliwe, bo zbyt drogie. W dodatku zdaniem dr. Harolda, jeśli wykonywano by je tylko u osób, których najbliżsi krewni mają rozpoznaną cukrzycę typu 1, to ominięto by i tak 85 proc. pacjentów.

Pojawiły się jednak opinie, że skoro mamy lek, który może się sprawdzić przed diagnozą, to czas wprowadzić test przesiewowy przeciwciał do rutynowej opieki pediatrycznej. Podobny do tych, które dziś wykonuje się po urodzeniu np. w kierunku mukowiscydozy lub rdzeniowego zaniku mięśni (SMA).

Okazuje się bowiem, że przeciwciała wskazujące na atak limfocytów na trzustkę pojawiają się już u kilkulatków, chociaż u większości z nich objawy cukrzycy typu 1 mogą wystąpić dopiero za 10 lat. Ale czy to etyczne podawać dożylnie lek w tak młodym wieku, dzieciom, które nie mają dolegliwości i w żadnym razie nie czują się chore? Wszak i ta kuracja, jak każda immunoterapia, niesie ze sobą ryzyko działań niepożądanych.

Zdaniem cytowanych przez NYT ekspertów jedynym istotnym argumentem za podawaniem w takim wypadku nowego leku, jest to, że choć choroba jeszcze się nie „odsłoniła”, to mamy już oręż, by ratować przed zniszczeniem komórki beta. Dr Herold uważa jednak, że jeśli ktoś ma przeciwciała, ale nie atakują one aktywnie trzustki, to leczenie nie przyniesie pożytku. „Bo jak powstrzymać proces, który się jeszcze nie toczy?” – pyta filozoficznie.

Dlatego teplizumab został na razie dopuszczony do stosowania u pacjentów w wieku co najmniej 8 lat. Ale najpilniejszym w tej chwili zadaniem będzie ich znalezienie.