Shutterstock
Strona główna

Transfer umysłów

Etapy implantacji chipu, pokazane przez Neuralink podczas prezentacji 28 sierpnia 2020 r.AFP/EAST NEWS Etapy implantacji chipu, pokazane przez Neuralink podczas prezentacji 28 sierpnia 2020 r.
Chip zaprojektowany przez Neuralink jest wielkości ­monety. Ma 2,54 cm średnicy, a z mózgiem łączy się za pomocą ultracienkich elektrod.AFP/EAST NEWS Chip zaprojektowany przez Neuralink jest wielkości ­monety. Ma 2,54 cm średnicy, a z mózgiem łączy się za pomocą ultracienkich elektrod.
Jedna z plansz mapowania mózgu, którym zajmuje się Blue Brain Project. Neurony są zabarwione według typów morfologicznych.BBP/EPFL Jedna z plansz mapowania mózgu, którym zajmuje się Blue Brain Project. Neurony są zabarwione według typów morfologicznych.
Zdjęcie układu sensorycznego i zrobotyzowanej protezy obsługiwanej przez pacjenta, powstałe w ramach badań Imperial College London.Imperial College London Zdjęcie układu sensorycznego i zrobotyzowanej protezy obsługiwanej przez pacjenta, powstałe w ramach badań Imperial College London.
Inteligentna soczewka kontaktowa do monitorowania poziomu ­glukozy we łzach, stworzona przez Jang-Ung Park Research Group.Jang-Ung Park/UNIST Inteligentna soczewka kontaktowa do monitorowania poziomu ­glukozy we łzach, stworzona przez Jang-Ung Park Research Group.
Opracowany przez naukowców z MIT czujnik, który może pozostawać w żołądku przez kilka tygodni i komunikować się bezprzewodowo z urządzeniem zewnętrznym.dzięki uprzejmości MIT Opracowany przez naukowców z MIT czujnik, który może pozostawać w żołądku przez kilka tygodni i komunikować się bezprzewodowo z urządzeniem zewnętrznym.
O integracji ludzkiego mózgu z komputerem do niedawna mówili jedynie pisarze science fiction. Dziś to jeden z najbardziej innowacyjnych kierunków badań.

Determinacja Elona Muska obrosła już legendą. Ekscentryczny miliarder jest twórcą PayPala oraz właścicielem Tesli i SpaceX, dzięki którym zrewolucjonizował globalny system płatniczy, zbił majątek na produkcji elektrycznych samochodów (pierwszy postawił przy tym na ich autonomiczność), by wreszcie wywrócić do góry nogami komercyjny przemysł kosmiczny, finansując budowę nowatorskich rakiet Falcon. Nie dziwi zatem, że niemałe oczekiwania świat nauki ma również w stosunku do najmłodszego dziecka Muska – założonej w 2016 r. firmy Neuralink. Jak przyznał jej właściciel, start-up pracuje nad możliwością połączenia ludzkiego mózgu z komputerem.

Najnowszą próbkę możliwości naukowców z Neuralinku pokazano pod koniec sierpnia. Na specjalnie zorganizowanej konferencji zaprezentowano świnię imieniem Gertrude, która, jak się okazało, żyła od dwóch miesięcy z wszczepionym do mózgu małym chipem. Dzięki niemu możliwe było przesyłanie impulsów elektromagnetycznych wprost do komputera. Obecni na sali obserwatorzy oraz widzowie on-line na własne oczy mogli się przekonać, że implant faktycznie działa. Kiedy Gertrude zaczęła węszyć w swoim boksie w poszukiwaniu jedzenia, na umieszczonym ekranie pojawił się zapis aktywności jej mózgu. Zaprezentowane urządzenie jest niewielkie: ma 2,54 cm średnicy, a z mózgiem łączy się za pomocą ultracienkich elektrod. By je wszczepić, usuwa się niewielki fragment czaszki. Jak zapewniają twórcy, w przyszłości takie rozwiązanie może pomóc ludziom sparaliżowanym, umożliwić sterowanie elektroniką, smartfonem, a nawet podłączenie do sztucznej inteligencji. Kolejny krok to przetestowanie urządzenia na ludziach, na co firma uzyskała już oficjalną zgodę od amerykańskiej Food and Drug Administration (FDA).

Elon Musk nie ma wątpliwości, że podłączenie naszych mózgów do komputera, a w dalszej kolejności do globalnej sieci internetu, to tylko kwestia czasu. Jak przyznał, jego projekt ma szansę być funkcjonalny już w ciągu ćwierćwiecza. A to tylko początek neurologicznej rewolucji, jaka nas czeka. – W przyszłości będziesz mógł zapisywać i odtwarzać wspomnienia. Możesz w zasadzie przechowywać swoje wspomnienia jako kopię zapasową i ją przywrócić. Możesz pobrać je do nowego ciała lub do ciała robota – mówił wizjoner. Czy to oznacza, że stoimy u progu nowej ewolucji człowieka? Zwolennicy idei transhumanizmu nie mają wątpliwości.

Era postczłowieka

Transhumanizm to nurt intelektualno-kulturowy postulujący potrzebę i możliwość przezwyciężenia biologicznych ograniczeń i poprawy ludzkiej kondycji dzięki osiągnięciom nauki i technologii. Przede wszystkim genetyki, robotyki, informatyki i nanotechnologii. Pierwszy tę koncepcję przedstawił w 1957 r. biolog Julian Huxley, pisząc, że jej głównym celem jest „człowiek pozostający człowiekiem, ale wykraczający poza siebie poprzez zrealizowanie nowych możliwości odnoszących się do jego natury”. Brytyjski filozof i futurolog Max More uważa z kolei, że „transhumanizm to klasa filozofii, które próbują kierować nas w stronę kondycji postludzkiej”, a od humanizmu odróżnia go „przyzwolenie na radykalne zmiany w naszej naturze i dostępnych nam możliwościach, oferowane przez różne nauki i technologie”. Jednym słowem chodzi o możliwość takiego udoskonalania człowieka, na jakie w danym czasie pozwalają nauka i postęp technologiczny.

Wyznawcy transhumanizmu są zdecydowanymi zwolennikami implementacji technik, które mają usprawnić życie człowieka. Na pewnym poziomie to już się dzieje, bo czymże są rozruszniki serca, egzoszkielety, elektrody stymulujące mózg przy chorobie Parkinsona czy implanty słuchowe, jeśli nie technologiczną ingerencją, mającą przezwyciężyć ludzkie ułomności. Ale ambicje transhumanistów, propagujących ideę ewolucji człowieka w ścisłym powiązaniu z maszynami i nowoczesnymi technologiami, sięgają dalej.

W mniej lub bardziej odległej perspektywie pojawia się transfer ludzkiego umysłu do komputera, czyli cyfrowa kopia naszego mózgu i świadomości, co stworzyłoby niemal nieograniczone możliwości. Transfer umysłu mógłby zostać wykorzystany do utworzenia kopii zapasowych, zabezpieczając nas przed ryzykiem śmierci w wyniku zdarzeń losowych. Dzięki takiemu rozwiązaniu pojęcia życia i śmierci uległyby zatarciu. Niektórzy mówią nawet o nieśmiertelności, bo w momencie starzenia się ciała moglibyśmy skopiować mózg do maszyny lub robota, co w zasadzie dałoby się powtarzać w nieskończoność.

Entuzjaści już zacierają ręce na myśl o odległych podróżach kosmicznych. Na Ziemi mózg działający jak dysk twardy po podłączeniu do internetu przestałby być ograniczony czasem i odległością. Dla osób uwięzionych w swoich ciałach (sparaliżowanych lub w śpiączce) byłoby to wybawienie. Mało tego, ludzie mogliby się porozumiewać ze sobą wyłącznie za pomocą wymiany myśli.

– Wspaniale byłoby móc nagrać myśli jednego człowieka i odtworzyć analogowo w mózgu drugiej istoty, bez zakłóceń komunikacyjnych. Albo zgrać całą mądrość dziadka ze wspomnieniami wojennymi i położyć w swojej bibliotece na dysku, bez zniekształceń wyobraźni. Można by odkodować też myśli innych gatunków zamieszkujących naszą planetę: hodowca kotów mógłby wreszcie porozumieć się ze swoimi pupilami, rolnik ze swoimi uprawami. Raj dla behawiorystów – przyznaje dr Agata Kołodziejczyk, dyrektor projektów naukowych w Analog Astronaut Training Center.

Pomysłów na wykorzystanie potencjału takiego zabiegu jest naprawdę wiele. Transfer umysłu mógłby umożliwić utworzenie kilku jego kopii działających jednocześnie. Co ciekawe, każda z nich mogłaby istnieć jako osobny umysł, funkcjonujący niezależnie od pozostałych i posiadający wspólne wspomnienia z innymi. Jak bardzo przyspieszyłby rozwój społeczno-cywilizacyjny, gdyby skopiować umysły genialnych naukowców?

Temat ten od lat wywołuje żywiołową dyskusję wśród ekspertów i zwolenników transhumanizmu. Ben Goertzel, amerykański pisarz i naukowiec zajmujący się sztuczną inteligencją, uważa, że możliwość ulepszenia człowieka poprzez integrację z komputerem jest tylko rozwinięciem tego, co ludzkość robiła zawsze, czyli wykorzystaniem potencjału. W warstwie podstawowej to ulepszanie nie różni się niczym od założenia okularów, by lepiej widzieć, czy wykorzystania liczydeł, by sprawniej wykonywać obliczenia. Jego zdaniem w ciągu najbliższych lat czeka nas rozwój internetu do struktury obejmującej cały świat. Określa go mianem world wide brain (mózg świata). Wtóruje mu Nick Bostrom, szwedzki filozof, kierownik Future of Humanity Institute na University of Oxford, który uważa, że homo sapiens nie jest zwieńczeniem ewolucji, lecz jedynie jej kolejnym etapem. Dzięki odpowiedzialnemu wykorzystaniu nauki i technologii będziemy mogli najprawdopodobniej stać się postludźmi, istotami dysponującymi znacznie większymi zdolnościach niż obecny człowiek.

Prof. Robin Hanson z George Mason University przyznaje, że nowe technologie mogą zmienić świat w ciągu stulecia lub dwóch tak bardzo, że nasi potomkowie w wielu aspektach nie będą mogli być już uważani za ludzi. Kiedyś nastąpi wejście w postdarwinowską fazę naszego istnienia, w której to ludzie będą kontrolować ewolucję.

Przesłanie zawartości własnego mózgu na dysk zewnętrzny, choć brzmi nieprawdopodobnie, zdaniem wielu specjalistów jest możliwe, a nawet realne. Najzagorzalszym zwolennikiem takiego transferu jest Ray Kurzweil, programista, wynalazca i dyrektor ds. inżynierii w Google. Naukowiec ten sformułował tezę, że jako ludzkość stoimy u progu technologicznego przełomu. W książce „The Singularity Is Near: When Humans Transcend Biology” opisał prawo przyśpieszonego rozwoju i uznał, że docieramy do granicy, której przekroczenie oznacza przeniesienie się w inny wymiar egzystencjalny. Według Kurzweila do 2045 r. moc obliczeniowa komputerów po raz pierwszy przewyższy zdolność ludzkiego mózgu do przetwarzania informacji. Oznaczać to będzie początek samodzielnego funkcjonowania sztucznej inteligencji. – Ludzkie mózgi będą działały jak hybrydy, posiadając stałe połączenie z komputerami w chmurze wspomagającymi naszą inteligencję. Nasze myślenie zaś będzie kombinacją zarówno biologicznych, jak i pozabiologicznych procesów – przewiduje naukowiec, zapowiadając, że kolejne lata przyniosą jeszcze bardziej radykalne zmiany.

Dziś nadal brzmi to jak naukowa egzotyka, warto jednak pamiętać, że kiedy na początku lat 90. Kurzweil przewidywał pojawienie się smartfonów, okularów połączonych z internetem czy gogli VR, jego pomysły wzbudzały nie mniejsze zdziwienie.

Cyfrowy doping

Badania i eksperymenty mające na celu urzeczywistnienie odważnych wizji transhumanistów prowadzone są wielotorowo w laboratoriach i centrach naukowych na całym świecie. Rozwój internetu rzeczy oraz postęp technologiczny w medycynie idą w parze z bardzo dynamicznym rozwojem sztucznej inteligencji, co prowadzi do powstania świata nazywanego przez ekspertów internetem ciał (Internet of bodies). Jego koncepcja jest prosta – zamiast podłączać do internetu różne urządzenia, zacznijmy podłączać ludzkie organizmy. Urządzenia wszczepiane lub umieszczane w ciele człowieka i sparowane ze smartfonem z roku na rok stają się coraz bardziej powszechne i przestają być tylko technologiczną nowinką. Na rynku praktykowane są już inteligentne soczewki kontaktowe, które są w stanie analizować poziom glukozy, soczewki wszczepiane do oka, które mają korygować wady wzroku, tatuaże monitorujące podstawowe funkcje życiowe, a nawet specjalne pigułki, które łączą się ze smartfonem za pomocą Bluetooth i kontrolują stan układu pokarmowego.

Prowadzone badania skupiają się też na odczytywaniu fal mózgowych, dzięki którym możliwe jest sterowanie protezami. Już dziś sparaliżowane osoby są w stanie kierować za pomocą myśli protezą ręki czy nogi, a nawet pisać na komputerze. – Prace nad tego typu protezami to obecnie jeden z najpopularniejszych trendów w bioinżynierii. Dla laików to magia rodem z filmów science fiction, w rzeczywistości to nauka w najczystszej postaci – mówi prof. Dario Farina z Department of Bioengineering przy Imperial College London. Zespół pod jego przewodnictwem opracował innowacyjny interfejs płynnego i szybkiego sterowania protezami, który przechwytuje i interpretuje impulsy elektryczne wysyłane przez neurony ruchowe, znajdujące się w rdzeniu kręgowym, i przekazuje je bezpośrednio do mięśni.

Projektów w fazie eksperymentalnej jest więcej. Naukowcy z Korea Advanced Institute of Science and Technology (KAIST) opracowali nieinwazyjną technologię, za której pośrednictwem można zdalnie – za pomocą myśli – sterować ruchami żółwi morskich. Zespół prof. Michela Maharbiza z University of California w Berkeley zaprezentował z kolei chrząszcze, którym wczepiono w układ nerwowy nadajnik pozwalający na bezprzewodowe sterowanie ich lotem. Własne prace prowadzi wreszcie Facebook, który stworzył zespół do budowy interfejsu zdolnego komunikować się za pomocą myśli z własnym komputerem („Wystarczy, że pomyślimy o publikacji postu, i gotowe”).

Największym wyzwaniem nadal pozostaje przeniesienie ludzkiego umysłu poza ciało. Pomysł jego transferu polega na tym, by opracować technologię zdolną do zapisania stanu mózgu w danym momencie i przeniesienia go do komputera. Idealnie by było, gdyby skopiowany umysł w maszynie zachowywał się w taki sam sposób jak rzeczywiste komórki nerwowe w mózgu człowieka, a więc nadal samodzielnie się rozwijał. O tym, że nie jest to tylko wymysł fantastów, świadczy nie tylko inicjatywa Elona Muska, ale i wielu jego konkurentów, którzy w przełamywaniu biotechnologicznych barier depczą mu po piętach. Ważnym graczem na rynku jest firma Kernel, założona przez multimilionera Bryana Johnsona. W swoich inicjatywach badawczych koncentruje się na rozwiązaniach medycznych mających prowadzić do zrozumienia działania ludzkiego mózgu. Johnson wyraża nadzieję, że pewnego dnia uda się dokonać „powiększenia” tego narządu, tak aby uczynić nas mądrzejszymi i zdrowszymi. Naukowcy z Kernela pracują nad oprogramowaniem, które pozwoli łagodzić skutki chorób neurologicznych, i niejako przy okazji budują interfejsy bezpośredniego podłączenia ludzkiego mózgu do maszyny.

Projekty mające stworzyć połączenie między mózgiem a maszyną wspiera również amerykańska agencja DARPA, znana z innowacyjnych rozwiązań technologicznych (wystarczy tu wspomnieć choćby jej rolę przy tworzeniu internetu). Agencja przeznaczyła na ten cel ponad 2 mln dol. Zdaniem dyrektora DARPA Justina Sancheza połączenie mózgu z komputerem może w przyszłości stać się alternatywnym wyjściem wobec neurochirurgii.

Kopiowanie ludzkiego mózgu, nazywane mapowaniem, to proces niezwykle skomplikowany z wielu powodów. Weźmy pod uwagę sam zakres prac, na jaki porywają się naukowcy. Mózg dorosłego człowieka zawiera dziesiątki miliardów neuronów, a każdy z nich jest połączony z innymi komórkami nerwowymi nawet za pomocą 10 tys. połączeń synaptycznych! W związku z tym szacuje się, że do zmapowania ludzkiego mózgu potrzebny byłby komputer o pamięci co najmniej 500 petabajtów (500 tys. TB). To nie wszystko. Aby móc odtworzyć funkcjonalność mózgu, potrzebna jest perfekcyjna znajomość jego budowy: dokładne rozmieszczenie komórek neuronalnych, glejowych i ich wzajemne połączenia. Problem polega na tym, że najdokładniejsze mapowanie tkanek nadal dokonywane jest poprzez ich pocięcie i zeskanowanie fragmentów. Sam zabieg nie byłby więc możliwy bez uśmiercenia interesanta. Pocieszający może być fakt, że od lat trwają prace nad rozwojem nieinwazyjnych metod mapowania mózgu (optogenetyki, fMRI, MEG), tak aby ich dokładność i rozdzielczość pozwoliły na przełamanie obecnych barier.

W 2005 r. naukowcy z École Polytechnique Fédérale de Lausanne w Szwajcarii zapoczątkowali Blue Brain Project, którego celem jest stworzenie wirtualnego mózgu, co ma być możliwe poprzez symulację komputerową działania każdego neuronu. Do tego karkołomnego przedsięwzięcia w ciągu kolejnych lat zaczęły dołączać ośrodki badawcze z innych zakątków świata, m.in. z Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, USA czy Izraela. Do tej pory naukowcom pod kierownictwem prof. Henry’ego Markrama udało się stworzyć symulację obwodu zawierającego 100 kolumn neuronalnych mózgu szczura, na które składało się około miliona neuronów i blisko miliard połączeń neuronalnych. Powołano do życia także Human Brain Project oraz Brain Activity Map, które łączy jedno: chęć dokładnego zbadania ludzkiego mózgu, by móc go odtworzyć w sposób cyfrowy.

Prognozy na temat możliwości pełnego transferu umysłu są różne. – Jeśli mówimy o dokładnej emulacji ludzkiego mózgu w skali 1:1, to może to zająć nawet 300 lat, ale nie musimy czekać aż tak długo, by umieścić swój umysł w komputerze. Z pewnością znacznie wcześniej uda się stworzyć sztuczny mózg, który – połączony elektrodami z naszym mózgiem – będzie uczył się określonych funkcjonalności. Jeśli sztuczny narząd posiadałby architekturę neuronalną kompatybilną z naszym prawdziwym mózgiem, niewykluczone, że po jakimś czasie nauczylibyśmy się używać tego zewnętrznego mózgu. Moglibyśmy tam kopiować naszą pamięć. W teorii byłby to swego rodzaju dysk twardy z naszymi wspomnieniami – mówi dr Andrzej Banburski z Center for Brains, Minds and Machines w Massachusetts Institute of Technology (MIT).

Zdaniem Ady Florentyny Pawlak z Digital University, współzałożycielki Polskiego Towarzystwa Transhumanistycznego, najistotniejszą obecnie wizją życia po życiu wydaje się koncepcja digital immortality, związana z tworzeniem pośmiertnych awatarów, które dzięki zebraniu śladu cyfrowego i użyciu sztucznej inteligencji będą symulowały wygląd, gesty i głos zmarłego. – Po śmierci człowieka funkcjonować będą jako cyfrowy klon, który można rozwijać. W czasach lęku i niepokoju zainteresowanie wiecznym życiem będzie wzrastać. Pierwszą wersją nieśmiertelności, która będzie dostępna w „rzeczywistości bliskiego zasięgu”, będzie cyfrowa nieśmiertelność. Jej wpływ na życie społeczne i świat, jaki znamy, będzie ogromny – prognozuje badaczka.

Być albo nie być

Nie wszyscy wierzą jednak w to, że odważne wizje transhumanistów będą kiedykolwiek możliwe do zrealizowania. Brytyjski genetyk prof. Steve Jones żartuje, że specjalnie dla transhumanistów „litery” kodu genetycznego A, C, G i T powinny zostać zastąpione przez H, Y, P i E (ang. hype – odlot). O tym, że prognozy dzisiejszych futurystów są fałszywe, przekonuje także socjolog Max Dublin z University of Toronto. W książce „Futurehype: The Tyranny of Prophecy” pisze, że w przeszłości było już wiele chybionych przewidywań co do rozwoju technologicznego, a wizje skopiowania ludzkiego mózgu do komputera ocenia w kategoriach fanatyzmu.

Bill Joy, współzałożyciel Sun Microsystems, ostrzega, że opracowanie technologii transferowania umysłów miałoby drastyczne konsekwencje dla ludzkości, a nawet przypieczętowałoby jej wyginięcie. Nie jest odosobniony w swoich obawach, bo futurystyczne projekty budzą w wielu naukowcach tyle samo entuzjazmu, ile niepokoju.

Największe obawy dotyczą bezpieczeństwa cyfrowego mózgu. Skoro będzie podłączony do komputera i internetu, istnieje realne niebezpieczeństwo, że stanie się celem hakerów. Brzmi to niewiarygodnie, ale kiedy kilka lat temu okazało się, że za pomocą laptopa da się wyłączyć rozrusznik serca i pompę insulinową, wiele osób też przecierało oczy ze zdumienia.

Inne zagadnienie to wydźwięk moralny całego przedsięwzięcia. Francis Fukuyama uważa, że ruch transhumanistyczny jest szkodliwy i sprzeczny z ideałami liberalnej demokracji, ponieważ diametralnie zmienia naturę ludzką i staje na drodze ludzkiej równości. Na problem zwraca uwagę także dr Andrzej Banburski. Choć jest zwolennikiem idei transferu mózgu, a jego badania na MIT dążą właśnie w tym kierunku, zachowuje pewną ostrożność. – Ważne, by nowe zdobycze technologii były dostępne dla wszystkich na zasadzie open source. Już teraz mamy duże rozwarstwienie społeczne. Jeśli innowacje transhumanizmu byłyby dostępne tylko dla określonej grupy, np. dla najbogatszych, podziały społeczne pogłębiły się jeszcze bardziej i to na niespotykaną do tej pory skalę – ostrzega.

Nie brak wreszcie pytań natury filozoficzno-prawnej. Czy skopiowany umysł będzie miał wszystkie prawa i obowiązki oryginału? Czy kopię należy traktować tak samo jak oryginał, czy jako autonomiczny byt? Co się stanie ze zobowiązaniami i umowami osoby, która dokonała transferu? Czy osoba, której transferu dokonano, ale kopia nie została uruchomiona przez długi czas, powinna zostać uznana za martwą? Jak traktować skasowane kopie? Te wszystkie kwestie powinny zostać rozważone.

Pominięcie niewygodnych argumentów przedstawicieli różnych nurtów i koncepcji w obrębie idei transhumanizmu nie pozwoli wypracować sensownego modelu przyszłych interakcji społecznych. „Postęp, nabierający szalonego wręcz tempa, wymaga szybkiej reakcji ze strony środowisk naukowych, prowadzącej do refleksji zarówno na gruncie społecznym, jak i politycznym” – pisze Edyta Sadowska w pracy „Myśl transhumanistyczna w perspektywie bezpieczeństwa człowieka”. Do tej pory poruszanie drażliwych kwestii etycznych najlepiej wychodziło pisarzom. Oni pierwsi snuli wizje i dostrzegali w przyszłości zagrożenia, jakie nie śniły się współczesnym sceptykom. Warto zajrzeć do ich prac.

Kamil Nadolski

Redaktor, publicysta, popularyzator nauk o Ziemi. Współpracował m.in. z TVN24, TVP, „Wprost”, „Rzeczpospolitą” i „Newsweekiem”. Pasjonat historii, antropologii i nauk społecznych.

Wiedza i Życie 12/2020 (1032) z dnia 01.12.2020; Badania naukowe; s. 62

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną