Tak jak Knud Rasmussen przekładał „cielenie się lodowców”, tak pewna pani tłumaczy „fale grawitacyjne” na język Czarnych Stóp
Poetycko...
1 września 2020
Gdy po raz pierwszy wykrywamy świergot zderzenia czarnych dziur,
ona tłumaczy komunikat prasowy na umierający język:
„Rozdzielacz światła i scalenie aparatury” (czyli interferometr)
„Wybuchające samowzmocnione światła” (czyli promienie gamma).
Takie subtelne „ptasie pieśni” nie odtwarzają fal grawitacyjnych,
musimy uzupełniać ich brakujące elementy.
W lodowcach natura zbacza, lecz biegnie też swoim torem –
jej warstwy to nie pamięć, ale coś na kształt sztuczki:
struktura śniegu przekształcona pod potężnym ciężarem,
złamana geometria płatków, ogromny mróz
sprężający powietrze, deformujący firn.
Świat Nauki
9.2020
(300349) z dnia 01.09.2020;
Metrum;
s. 21