EhayDy / Shutterstock
Człowiek

Lenin udręka i intrygi

materiały prasowe
Ostatnie lata jego życia to dla historyków obraz pełen sprzeczności. Z jednej strony rósł kult jego osoby wśród klas robotniczych, z drugiej – Lenin jeszcze nigdy nie był tak ignorowany przez partyjnych dygnitarzy.

Rewolucji nie przeprowadziliśmy po to, żeby właściciele ziemscy mogli wrócić do swoich majątków. Te pasożyty, które wysysają krew ludu od tak dawna, muszą wiedzieć, że ani wolność, ani równość nie oddadzą im utraconego bogactwa, które trafi bezpiecznie w ręce robotników. Wszędzie, gdzie rządzi burżuazja, nie daje nic trudzącym się masom (…) Mamy tylko jeden wybór: zwycięstwo albo śmierć” – krzyczał Lenin do tłumu robotników, który zebrał się 30 sierpnia 1918 r. w moskiewskiej fabryce Michelsona. Po zakończonej przemowie opuszczał salę pośród entuzjastycznych braw i krzyków aprobaty. Nie wszyscy przyszli jednak na spotkanie z zamiarem pochwały wodza bolszewickiej rewolucji. Wśród kobiet, które oblegały wychodzącego z sali Lenina, była 28-letnia Fanny Kapłan, działaczka organizacji eserowców, wrogo nastawionej do bolszewików. Wyciągnęła broń i strzeliła do niego trzykrotnie. Zakrwawionego Lenina natychmiast przetransportowano w bezpieczne miejsce, gdzie lekarze opatrzyli mu rany. Miał szczęście, kule nie zagrażały jego życiu i nie wyrządziły większych szkód. Zaledwie trzy tygodnie później siedział już za biurkiem z ręką na temblaku.

Wydarzenia, które rozegrały się w ciągu tych kilkunastu minut po wiecu w fabryce Michelsona, miały jednak dla ich uczestników ogromne konsekwencje. Dla Fanny Kapłan zakończyły się wyrokiem śmierci wykonanym przez Czeka strzałem w kark. Dla Lenina był to początek jego kultu, przesadnego wychwalania i na wpół religijnego ubóstwienia przywódcy w świecie komunistycznym. „Tak się składa, iż próba zabicia Lenina uczyniła go znacznie popularniejszym, niż był dotychczas” – pisał Leonid Krasin, jeden z najstarszych towarzyszy bolszewickiego rewolucjonisty. I tak rzeczywiście było.

Kłopoty ze zdrowiem

Spośród trzech wystrzelonych kul jedna chybiła celu, dziurawiąc tylko marynarkę, dwie pozostałe utknęły w ciele Lenina. Pierwsza trafiła go w szyję, druga zawędrowała nad lewy obojczyk. Profesorowie Władimir Rozanow i Władimir Minc, którzy zajęli się ranami postrzelonego wodza, uznali, że lepiej ich nie ruszać. Zaszyli i pozostawili je w ciele Lenina. Sądzono, że takie rozwiązanie będzie bezpieczniejsze dla pacjenta i nie będzie miało długoterminowych konsekwencji. W rzeczywistości Lenin nigdy nie wrócił do pełni zdrowia, a tryb jego pracy wcale mu w tym nie pomagał.

Pierwsze dwa lata po zamachu z sierpnia 1918 r. nie wskazywały na żadne problemy. Lenin pracował pełną parą (po 14–16 godz. dziennie), jeździł na spotkania delegatów, występował publicznie i wygłaszał charyzmatyczne przemowy. „Zdrowie Lenina wydawało się jednym z niezniszczalnych filarów rewolucji. (...) Wydawało się, że (...) nigdy się nie zużyje” – pisał Lew Trocki. Polityk nie odżywiał się jednak właściwie, miał problemy ze snem, a sytuacji nie poprawiał ciągły brak czasu, przez który przestał wyjeżdżać na regularne urlopy. Życie pod ciągłą presją musiało prędzej czy później dać o sobie znać. Przełomowy w tym względzie okazał się rok 1921. Skutki bezsenności, bólów głowy i ogólnego zmęczenia stały się widoczne dla osób z bliskiego mu otoczenia. Lenin sam zaczął zauważać niepokojące zmiany. Nie pomógł nawet miesięczny urlop, na który namówili go towarzysze z Kremla. „Jestem tak zmęczony, że nie jestem w stanie nic zrobić” – napisał na początku sierpnia do Maksyma Gorkiego. Skarżył się na hałasy w swoim gabinecie. Zażądał, żeby z telefonów na jego biurku wymontować dzwonki, ponieważ ich dźwięk szarpał mu nerwy. Na jego prośbę zastąpiono je światełkami na słuchawce. Kiedy w jego kremlowskim mieszkaniu przeprowadzano drobne remonty, nakazał, by ściany działowe przerobiono na „absolutnie dźwiękoszczelne, a podłogi bezwzględnie nie skrzypiały”. Jesienią 1921 r. zdarzyło mu się kilka razy zemdleć, dlatego lekarze zalecili mu dłuższy urlop. Zgodził się.

Czas rekonwalescencji Lenin spędził w podmoskiewskich Gorkach, gdzie leczyło go dwóch niemieckich profesorów, Georg Klemperer i Julius Borchardt. Obydwaj uznali, że problemy zdrowotne dyktatora mogą być spowodowane zatruciem ołowiem z kul, które pozostawiono w jego ciele po zamachu. 23 kwietnia 1922 r. prof. Borchardt usunął więc jedną z nich – tę, która tkwiła pod lewym stawem mostkowo-obojczykowym. Na usunięcie drugiej, z powodu ryzyka powikłań, się nie zdecydował. Po tym zabiegu Lenin chwilowo odzyskał wigor. Okazało się jednak, że tylko na miesiąc.

26 maja 1922 r. nastąpiło gwałtowne pogorszenie. Podczas wstawania z łóżka dyktator upadł i zaczął gwałtownie wymiotować. Gdy przyjechali lekarze, stwierdzili udar. Lenin miał sparaliżowaną całą prawą stronę ciała i trudności z mówieniem. Neuropatolog prof. Wiktor Kramer odnotował: „Jest niezdolny do wykonywania najprostszych obliczeń arytmetycznych i utracił zdolność przywołania choćby kilku prostych zwrotów, zachowując w pełni swój intelekt”. Taki stan utrzymywał się przez kilka dni. Trzy doby po udarze, kiedy lekarze poprosili go o dokonanie kilku drobnych obliczeń matematycznych, nie był w stanie ich wykonać. Wobec takiej bezradności zawładnęła Leninem myśl zakończenia swojego życia. „Uznał, że dla niego wszystko jest już skończone (...) poprosił nas, żeby posłać po Stalina” – wspominała Nadieżda Krupska, żona bolszewickiego przywódcy. Nie wiadomo, o czym rozmawiali, wiele wskazuje jednak na to, że Lenin poprosił Stalina o dostarczenie mu trucizny, by mógł odebrać sobie życie, na co Stalin miał zareagować odmową. Przynajmniej taką wersję przedstawił później na Kremlu. Stalinem nie kierowała bynajmniej głęboka troska o zdrowie i dobro wodza rewolucji, lecz zwykły pragmatyzm. Wiedział, że na śmierć narodowego bohatera jest jeszcze za wcześnie, a pozycja Stalina w partii jest zbyt słaba, by mógł na tej śmierci coś zyskać.

Informacje o stanie zdrowia Lenina trzymano w największej tajemnicy. Opinię publiczną systematycznie wprowadzano w błąd. Osobisty autorytet bolszewickiego wodza uznawany był przez towarzyszy za tak kluczowy dla reżimu, że wszystko, co mogło go osłabić, traktowano jak zagrożenie. Sam Lenin doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Kiedy na Kremlu wydano biuletyn głoszący, że cierpi na dolegliwości żołądkowe, podczas gdy dochodził do siebie po udarze, stwierdził z rozbrajającą szczerością: „Sądziłem, że najlepsi dyplomaci są w Hadze, ale wydaje się, że są w Moskwie – to lekarze, którzy sporządzili oświadczenie dotyczące mojego zdrowia”. Przez cały ten czas gazety pełne były artykułów sygnowanych przez Kamieniewa, Bucharina i Stalina o tym, jak Lenin szybko zdrowieje i jak w ograniczonym zakresie ciężko pracuje, by niebawem wrócić do normalnych zajęć. Rzeczywistość daleka była jednak od propagandowych bredni.

Taktyczny odwrót

Lenin wracał do zdrowia bardzo powoli. Zaczął chodzić dopiero kilka tygodni po udarze, a gdy wrócił do pracy, nie mógł wysiedzieć za biurkiem dłużej niż 2–3 godz. dziennie. 13 listopada 1922 r., po krótkim przemówieniu na IV Zjeździe Kominternu, był zlany potem i przyznał się później Nadii: „Zapomniałem, co już powiedziałem (...) i co jeszcze miałem do powiedzenia”. Tę sytuację zaczęli wykorzystywać partyjni magnaci: Stalin, Kamieniew i Zinowjew, którzy utworzyli swego rodzaju triumwirat. Ważne decyzje podejmowano na spotkaniach bez Lenina. Wysyłano mu papiery, ale najistotniejsze dokumenty znajdowały się na spodzie stosu, bo oficjele sądzili, że może do nich nie dotrzeć, nim się zmęczy. Na boczny tor odstawiony został również Lew Trocki, który spotykał się z bolszewikami tylko przed posiedzeniami rządu i partii, by uzgodnić wspólną linię. Lenin nie był głupi, nikt nie rozumiał funkcjonowania władzy lepiej od niego. Sądził, że niebawem go zwyczajnie usuną.

Ignorowanie Lenina przez partyjnych kolegów miało również podłoże ideologiczne. Problemy ze zdrowiem zbiegły się w czasie ze zmianą jego nastawienia do wielu zagadnień programowych, zwłaszcza reform gospodarczych. Po rewoltach chłopskich i buncie w Kronsztadzie przeciwko władzy bolszewickiej (1921), które wynikały bezpośrednio z niezadowolenia z reform, Lenin zmienił politykę o 180 stopni i porzucił większość metod gospodarczych, wprowadzanych od czasu przewrotu. Fabryki wstrzymywały produkcję, pieniądze straciły wartość, panował masowy głód, a Rosja niczego nie eksportowała. Lenin przyznał, że „komunizm wojenny”, jak go nazwał, nie działał i potrzebne były duże zmiany. W związku z tym zrezygnował z eksperymentów gospodarczych, jakie wdrażano po rewolucji październikowej: zakazu funkcjonowania prywatnych fabryk, powszechnej nacjonalizacji, przejmowania chłopskich „nadwyżek”, zastąpienia prywatnego handlu barterem i częściowej próby zniesienia pieniądza. Ten taktyczny odwrót nazwał nową polityką ekonomiczną (NEP). W jej ramach zezwolono chłopom na dysponowanie nadwyżkami wedle swego uznania, co oznaczało powrót do prywatnego handlu produktami rolnymi na otwartym rynku. Poza tym ludziom pozwolono ponownie zatrudniać siłę roboczą, co od 1918 r. było zakazane. Pieniądze wróciły do obiegu, a wynagrodzenie wypłacano w gotówce, a nie w naturze, jak wiele przedsiębiorstw miało w zwyczaju dotychczas. Kiedy Lenina zapytano, jak długo będzie trwał ten taktyczny odwrót, miał powiedzieć: „Przez jakiś czas, jak sądzę (...) prawdopodobnie nie mniej niż 10 lat”.

Zmiany, choć dobrze przyjęte wśród chłopów i robotników, nie cieszyły się jednak poparciem wśród zatwardziałych bolszewików. W początkowej fazie reform wielu z nich na znak protestu darło legitymacje partyjne. Dla idealistycznie nastawionych komunistów polityka NEP wyglądała jak powrót do kapitalizmu i uznanie, że wszystkie ich wysiłki po październiku 1917 r. poszły na marne. Większość partyjnych działaczy stanowili jednak karierowicze i koniunkturaliści, którzy dostosowali się do zmian, dzięki czemu udało się uniknąć większego kryzysu. Nie zmienia to faktu, że wątpliwości pozostały. Zwłaszcza u Stalina.

Więzień polityczny

W grudniu 1922 r. Lenin doznał kolejnych trzech udarów. Od tego czasu jego życie było „przeplatającymi się nawrotami choroby i polepszenia”, jak stwierdził jeden z lekarzy z opiekującego się nim zespołu. Pod koniec grudnia ponownie prosił Stalina o truciznę i ponownie spotkał się z odmową. „Brak mi sił, żeby wypełnić prośbę Włodzimierza Iljicza” – pisał Stalin oficjalnie do towarzyszy z partii. Jednocześnie wraz z Kamieniewem, Bucharinem i Zinowjewem nie mieli skrupułów, by odciąć Lenina od kontaktów ze światem zewnętrznym. W tym celu ograniczyli liczbę dokumentów przesyłanych mu do biura oraz narzucili zbiór reguł, których miał przestrzegać on sam i opiekujący się nim personel w Gorkach. Jedna z takich potajemnie uchwalonych rezolucji (utrzymywana w tajemnicy do lat 50.) brzmiała: „Włodzimierz Iljicz może dyktować każdego dnia od pięciu do dziesięciu minut, ale nie może to mieć charakteru korespondencji i (...) nie może oczekiwać żadnych odpowiedzi. Zabronione jest mu przyjmowanie jakichkolwiek gości politycznych (...) nikomu z jego otoczenia nie wolno przekazywać Włodzimierzowi Iljiczowi jakichkolwiek wiadomości politycznych”. Nie będzie więc przesady w stwierdzeniu, że u kresu swoich dni Lenin stał się więźniem politycznym bolszewików, a jego głównym strażnikiem był Stalin.

Izolacja Lenina nie była jednak szczelna i to stało się zarzewiem ostatniego starcia między nim a Stalinem. Spór dotyczył pośrednio wizji tworu, jakim był Związek Radziecki. Stalin wyobrażał go sobie jako wysoce scentralizowany byt państwowy kierowany silną ręką z Moskwy, Lenin zaś widział w nim szansę na unię federacyjną, w której ramach poszczególne państwa miałyby zapewnioną pewną autonomię. Kiedy więc w styczniu 1923 r. rozpoczęto prześladowania gruzińskich organizacji nacjonalistycznych, Lenin wsparł je, pisząc list z poparciem dla ich działalności. Stalin był wściekły, zabronił przecież wypuszczania jakiejkolwiek korespondencji z Gorek. Zadzwonił do Nadii, żony Lenina, i zwymyślał ją najgorszymi wulgaryzmami za to, że nie dopilnowała męża. Gdy Lenin dowiedział się o tym zajściu, nie mógł się uspokoić. Gdyby nie był przykuty do łóżka, zapewne gotów byłby wyzwać Stalina na pojedynek. W tym czasie Stalin, już jako sekretarz generalny partii, otwarcie mawiał przy innych szychach „Lenin kaput” i często wypowiadał się o przewodniczącym bolszewików w sposób grubiański.

Lenin zmarł 21 stycznia 1924 r. w wieku 53 lat. Ostatnie miesiące życia były dla niego wyjątkowo bolesne. Większość czasu spędził na zmianę w łóżku i na wózku inwalidzkim. Praktycznie w ogóle nie chodził. I choć opiekował się nim zespół 26 lekarzy, w tym co najmniej 15 profesorów, nie udało się dokonać cudu. Część lekarzy, którzy czytali notatki z sekcji Lenina i badali jego mózg po śmierci, była zaskoczona, że żył tak długo.

Po śmierci wodza rewolucji spore kontrowersje wzbudził dokument znany jako „testament Lenina”, który Włodzimierz podyktował kilka miesięcy przed swoją śmiercią. Lenin nie wskazywał w nim jednoznacznie swojego następcy, skupiając się w zamian na charakterystyce sześciu czołowych przywódców bolszewickich: Trockiego, Zinowjewa, Kamieniewa, Bucharina, Piatakowa i Stalina. Tego ostatniego określił jako „zbyt brutalnego”, by powierzyć mu kierowanie partią. Stalin nigdy tego nie zapomniał. W ciągu kilku lat pozbył się wszystkich konkurentów i skupił w swych rękach dyktatorską władzę. W czasach czystek samo posiadanie tekstu testamentu stanowiło podstawę do aresztowania i wyroku z art. 58 Kodeksu karnego RFSRR za „podżeganie do terroru”. Tak jedna dyktatura przepoczwarzyła się w drugą. Jak się okazało, znacznie gorszą i brutalniejszą.

Kamil Nadolski
dziennikarz, popularyzator nauki

***

Wszystkie ­cytaty pochodzą z książki Victora Sebestyena „Lenin dyktator. Portret ­intymny” (Prószyński i S-ka, Warszawa 2018).

Wiedza i Życie 6/2018 (1002) z dnia 01.06.2018; Dyktatorzy; s. 60

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną