Shutterstock
Człowiek

Ofiary Wezuwiusza zaczynają mówić

Pierwszy raz zsekwencjonowano genom mieszkańca Pompejów. Udało się to dzięki temu, że w jego szczątkach zachował się odpowiednio długi łańcuch DNA.

Informacje o sekwencjonowaniu genomów starożytnych mieszkańców różnych części świata, w tym i mieszkańców Imperium Romanum, docierają do nas często. Wiemy wiele na temat ich genomów m.in. dzięki badaniom populacyjnym na współczesnym DNA, które porównywane jest z DNA antycznym. Wbrew pozorom kości mieszkańców starożytnych miast rzymskich jest niewiele: wielu z nich skremowano, a szczątki osób pochowanych w sarkofagach w obrządku szkieletowym – wyrzucono. A nawet jeśli kości się zachowały, często były w tak złym stanie, że genetykom nie udawało się wyciągnąć z nich odpowiednio długich łańcuchów DNA – tak było w przypadku znalezisk w zasypanych popiołami Wezuwiusza w 79 r. Pompejach i Herkulaneum. Zespołowi naukowców kierowanemu przez Gabriele Scorrano z University of Copenhagen właśnie się to udało.

Ona i on z Domu Rzemieślnika

Badacze pobrali próbki ze szczątków ponad 50-letniej kobiety oraz 3540-letniego mężczyzny znalezionych w okresie międzywojennym w jednym z pomieszczeń Casa del Fabbro w Pompejach (zwanego też Domem Rzemieślnika lub Kowala). Nie wiadomo kim była ta para. Przy ich ciałach, na podłodze znajdował się płócienny woreczek z 26 srebrnymi monetami, o wartości zaledwie 104 sestercji. Jeśli to były oszczędności życia, to nie należały do bogaczy.

Pełnego genomu kobiety nie udało się uzyskać, ale mężczyzny już tak. Autorzy artykułu w najnowszym „Nature” przypuszczają, że było to możliwe, ponieważ materiały piroklastyczne, które uwolniły się podczas erupcji, ochroniły DNA przed niszczącym go wpływem tlenu.

Genom mężczyzny porównano z materiałem uzyskanym od 1030 innych starożytnych i 471 współczesnych mieszkańców południowo-zachodniej Europy. Okazało się, że jest on podobny do DNA współczesnych Włochów z centralnej części Półwyspu Apenińskiego oraz osób, które żyły w tym regionie w czasach Cesarstwa Rzymskiego. Ale na chromosomie Y oraz w DNA mitochondrialnym zauważono haplogrupy typowe dla mieszkańców Sardynii. To nie powinno dziwić, bo w miastach rzymskich mieszkało mnóstwo osób, które przybywały tam z całego Imperium Romanum oraz z Barbaricum. Byli to zarówno niewolnicy, jak i wolni mieszkańcy innych prowincji, więc w większych miastach czy portach musiało to powodować znaczne zróżnicowanie genetyczne.

Wspomnienie Sardynii i prątki gruźlicy

Nie dziwi też sardyńskie pochodzenie mężczyzny. Choć wyspa ta od I wojny punickiej czyli od 241 r. p.n.e. należała do Rzymu, autochtoniczna ludność zamieszkująca jej górzysty interior niechętnie uznawała jego zwierzchnictwo i stale się buntowała. W efekcie rodowici Sardyńczycy popadali w niewolę. Wiadomo też, że na wszystkich wyspach do wymiany genetycznej dochodziło rzadziej niż na stałym lądzie, więc do dziś Sardyńczycy i Korsykanie „z dziada pradziada” mają wyjątkowe haplogrupy. Na marginesie: sardyńsko-korsykańskie korzenie od strony ojca miał żyjący 5,3 tys. lat temu Człowiek z Lodu, bo na jego chromosomie Y była charakterystyczna haplogrupa G (a właściwie G2a2b).

Przy okazji analizy paleopatologicznej szkieletu mężczyzny z Casa del Fabbro na jednym z kręgów znaleziono zmiany, w których obecne było DNA Mycobacterium tuberculosis. To oznacza, że mężczyzna musiał chorować na gruźlicę kości.

Wyniki badań są oczywiście ciekawe, ale znacznie ważniejszy jest fakt, że w końcu udało się uzyskać DNA ofiar erupcji Wezuwiusza. To oznacza, że w przyszłości będzie można uzyskać dokładniejszy wgląd w genetyczną historię mieszkańców Pompejów i Herkulaneum w I w.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną