Shutterstock
Książki

W poszukiwaniu straconego islamu. Recenzja książki: Louay M. Safi „Islam and the Trajectory of Globalization”

Nie można umniejszać dawnej wielkości cywilizacji muzułmańskiej przez jej dzisiejsze aberracje. Ale równocześnie nie można rozmywać tych aberracji jej dawną wielkością.

Jeśli w Polsce ktoś miałby wydać przekład tej książki, to tylko PIW, i tylko w serii „Biblioteka Myśli Współczesnej”. Dlaczego? Bo w niej właśnie ukazał się wcześniej „Orientalizm” Edwarda Saida i „Fundamentalizm religijny” Bassama Tibiego. Louay Safi jak Tibi Syryjczyk, jak Said, bryluje na amerykańskich uczelniach i stacjach TV, i tak jak obaj gani Zachód językiem Zachodu, że islamowi przyprawia gębę. Krótko mówiąc: byłby trzeci w serii, ale nie jako epigon, czy powielacz. Jako dobre uzupełnienie. I zasługujące na poważną krytykę.

Operacja „Ajax”

Grzech pierworodny współczesnego Zachodu? Operacja „Ajax”. Zorganizowanie przez CIA w 1953 r. zamachu stanu w Iranie (do czego agencja przyznała się w 2013 r.) i obalenie premiera Mohammada Mosaddegha. Ten podpadł nawet nie Amerykanom, tylko Brytyjczykom (koledzy zza Oceanu wyświadczyli im przysługę, kiedy Koroniarze ich postraszyli, że jak nie – to do władzy mogą dojść komuniści), nacjonalizując Anglo-Irańską Kompanię Naftową (dziś koncern BP). Dla autora to zaś postać niemal święta, ucieleśnienie „racjonalistycznego idealizmu”, tak niegdyś silnie obecnego w cywilizacji islamu. Liberał, demokrata, absolwent studiów prawniczych w Paryżu, pierwszy Irańczyk z doktoratem na europejskiej uczelni, śmiały reformator, Człowiek Roku tygodnika „Time” (1951). I co? Dwa lata później dymisja, areszt, proces pokazowy i wyrok trzech lat pozbawienia wolności. Człowiek Roku… A starożytna monarchia perska od tej pory uwiesiła się na CIA i tak wisiała, aż przyszli ajatollahowie i powiedzieli „dość”, dziękujemy Ci Zachodzie za taką „opiekę”, dziękujemy ci Ameryko za hodowanie przy władzy „naszych sukinsynów” w krajach Middle East.

I po czymś takim – zżyma się autor – mądre głowy na Zachodzie mają czelność twierdzić, że islamu nie da się pogodzić z demokracją liberalną i prawami człowieka! I tu Louay zanurza się głęboko w przeszłości, chcąc wykazać, jak bardzo się mylą. Bo np.– tu historycy idei nadstawcie ucha! – prekursorem idei umowy społecznej był nie żaden tam Hobbes, Locke czy Rousseau, ale Abu al-Hasan al-Mawardi (972–1058) z Basry. Copyright na pojęcie „dobra wspólnego” (maslahah) ma zaś Abu Bakr al-Dżassas (zmarły w 980 r.). Jeśli zaś przypatrzymy się mechanizmom zapisu pieniężnego na cele charytatywne i publiczne w klasycznym prawie muzułmańskim (wakf), to odnajdziemy w nim fundamenty współczesnej demokracji liberalnej: społeczeństwo obywatelskie i organizacje pozarządowe. No, tyle że – jak zauważa autor – wszystkie tę piękne kwiaty myśli społecznej wczesnego islamu zwiędły, kiedy podeptał je bezceremonialnie ciężki but biurokratycznej władzy centralnej.

Ale, ale. Nie podeptał ich tak do końca. One wszystkie rozkwitły właśnie na nowo w chrześcijańsko-racjonalistycznej Europie. A ściślej rzecz biorąc, zostały tam przeszczepione. Kto powinien wypiąć pierś do medalu? Baruch Spinoza, Żyd sefardyjski, który – zdaniem Louaya – przekazał dziedzictwo muzułmańskiej Andaluzji coraz bardziej racjonalizującej się Europie. Starcie islamu z chrześcijaństwem to zatem dla amerykańskiego Syryjczyka żadne zwarcie cywilizacyjne, huntingtonowskie clash of civilizations, tylko wewnętrzna rywalizacja w łonie tej samej cywilizacji między dwiema jej odnogami (branches).

Co poszło nie tak?

No dobrze, a World Trade Center? No i tu zaczynają się problemy. Zamachowcy bowiem – twierdzi Louay – byli „muzułmanami z wykształceniem europejskim, odrzucającymi tradycyjny model wojny islamu”. Czy to wykształcenie europejskie odpowiada w tym przypadku za motywacje terrorystyczne? Czy też może szok poznawczy zrodzony na styku świata wartości zachodnich i muzułmańskich? Tak można by ewentualnie tłumaczyć akty terroryzmu popełniane w środowiskach migrantów. Tyle że autor winą za terroryzm obarcza głównie autokratyczne reżimy świata arabskiego i islamu. Arabska wiosna zaś (a co po niej dziś zostało?) miałaby dowodzić odwiecznego pragnienia życia w demokracji społeczeństw muzułmańskich. Autor wije się strasznie w wyjaśnianiu współczesnych aberracji islamu. Trzeba powiedzieć, że o wiele lepiej poradził sobie z tą kwestią krytykowany w książce Bernard Lewis w swej głośnej pracy „What went wrong?” („Co poszło nie tak?”). Bo coś z pewnością poszło „nie tak”. Tyle, że Lewisa ponosiło z kolei, gdy – wzorem wielu „neokonów” – tropił „odwieczną wojowniczość” islamu.

A ona to kompletna bzdura – przekonuje Louay – bo przecież muzułmański prozelityzm miał charakter pokojowy, nieplanowany i często był produktem ubocznym kontaktów handlowych. Owszem, było też i tak, ale zależy gdzie i kiedy. Tu nie ma uniwersalnego wzorca. Autorowi dogmat pokojowej ekspansji służy do tego, by uspokoić Europejczyków: nie ma się czego obawiać ze strony muzułmańskiej migracji. Muzułmanie już byli w Europie, a teraz przychodzą – jak dawniej – pokojowo nastawieni. Cóż, daleki jestem od histerii wzniecanych kiedyś przez Orianę Falacci, a teraz antyimigranckie kręgi europejskiej i polskiej prawicy, ale też nie można wylewać dziecka z kapielą. Muzułmanie oczywiście byli w Europie i mają olbrzymi wkład w jej rozwój intelektualny. Nigdy jednak nie zlali się do końca kulturą europejską. Jak twierdził urodzony w Algierze, wybitny francuski arabista Évariste Lévi-Provençal w swej „Cywilizacji arabskiej w Hiszpanii” Moryskowie w przededniu wygnania ich z Półwyspu nie chcieli się za nic kulturowo integrować z chrześcijańskim otoczeniem, pozostając tam ciałem obcym.

Krótko mówiąc: nic nie jest takie proste. Nie można nachalnie rzutować teraźniejszości w przeszłość ani wybielać teraźniejszości przeszłością. Dziedzictwo cywilizacji klasycznego islamu wciąż zapiera dech w piersiach. Badajmy je, poznawajmy i popularyzujmy! Nie można go – broń Boże! – w żaden sposób umniejszać, ale też nie może ono służyć za uniwersalne i mocno nadużywane alibi dla współczesnych „przegięć” świata muzułmańskiego.

Islam and the Trajectory of Globalization: Rational Idealism and the Structure of World History book cover

„Islam and the Trajectory of Globalization. Rational Idealism and the Structure of World History ”
Louay M. Safi
Wydawnictwo Routledge
334 str.
e-book w wolnym dostępie