Podkast 87. Anna Barcz: Mamy obcego w sobie
„Kiedy przybywasz do odległego miejsca, czujesz się cudacznie, bo miejsce nie jest twoje, jeszcze nie. Nawet czas nie jest twój” – pisze Timothy Morton w jednej ze swoich książek. I taki właśnie stan – analogiczny do jet lagu – powinniśmy osiągnąć, żeby dostrzec istotę naszej sytuacji. Wokół rozgrywa się przecież katastrofa ekologiczna, a my mościmy się w niej, układamy, snujemy plany, przechodzimy do porządku dziennego.
Tylko czy mamy wybór? Pozorny. Jesteśmy w ten globalny kryzys uwikłani w sposób beznadziejny: „Jedzenie ryby oznacza jedzenie rtęci i zubażanie delikatnego ekosystemu. Niejedzenie ryby oznacza jedzenie warzyw, które uprawia się z użyciem pestycydów. Bycie miłym dla króliczków oznacza niebycie miłym dla drapieżników jedzących króliczki”.
Morton, frapujący, eklektyczny – i modny – filozof brytyjski średniego pokolenia (1968) z Rice University, twierdzi, że właściwy stan świadomości ekologicznej osiągnąć można tylko przez uruchomienie w sobie odczucia dziwności, odrealnienia istnienia”. A także wrażenia „wykrzywionej albo odmiennej rzeczywistości” – dopiero wtedy mamy szansę uświadomić sobie, jak uproszczone były nasze wyobrażenia jej na temat i jak błędnymi pojęciami posługiwaliśmy się do jej opisania.
Morton wyłożył swoje tezy w kilku przekraczających granice gatunkowe rozprawy, eseju i poezji książkach, którym urokowi opierali się dotąd polscy wydawcy. Wyjątek uczyniła wreszcie Oficyna Związek Otwarty, oddając do rąk czytelniczek i czytelników przetłumaczoną przez Annę Barcz „Mroczną ekologię. Ku logice przyszłego współistnienia”. To prawdopodobnie najlepsze wprowadzenie w ekosystem mortnowskich idei.
– Ten filozof przekonuje, że ekologia jest wiedzą mroczną, „schowaną” nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz nas samych – mówi gościni pulsara. I niestety sama wiedza naukowa, świadomość procesów fizycznych nie wystarczy, by zrozumieć dynamikę Antropocenu. Ta bowiem rozgrywa się na zbyt wielu poziomach jednocześnie, w zbyt wielu skalach czasowych, by dać się precyzyjnie uchwycić. To mortonowskie hiperobiekty. Mogą być nimi i ziemska biosfera, i Układ Słoneczny „Hiperobiektem może być trwały produkt ludzkiej bezpośredniej działalności przemysłowej, jak góra foliowych torebek albo suma wszystkich poruszeń maszynerii kapitalizmu”. Ewolucja Antropocenu jest też warunkowana złowrogimi, prymitywnymi czynnikami o trudnym do określenia pochodzeniu, a gnieżdżącymi się gdzieś głęboko w naszych umysłach i ciałach, ujawniającymi, kiedy reagujemy jako zbiorowość. – Mamy w sobie obcego – mówi Barcz.
„Mroczna ekologia. Ku logice przyszłego współistnienia”
|
Musimy przygotować, przeprogramować swoją świadomość ekologiczną – uważa Morton. Dziś wydaje się nam, że trwamy w tragedii. „Prędzej czy później zaczniemy się jednak uśmiechać. Ponieważ nie istnieje coś takiego, jak »na zewnątrz«, gdzie rzeczy są oczywiste i niepokręcone, zabawne może być przyglądanie się naszemu gatunkowi zachowującemu się tak, jakby to »na zewnątrz« istniało, ciągle wpadającemu w pajęczynę przeznaczenia, jak bohater slapstickowej komedii”.
I podsumowuje: „Gdzieś pod obszarem melancholii kryje się region, gdzie rzeczy stają się mniej przerażające i bardziej nieokreślone”.
Cieszymy się, że słuchacie naszych podkastów. Powstają one także dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów. Aby do nich dołączyć – i skorzystać w pełni z oferty pulsara, „Scientific American” oraz „Wiedzy i Życia” – zajrzyjcie tutaj.
WSZYSTKIE SYGNAŁY PULSARA ZNAJDZIECIE TUTAJ