Senny koszmar Mendelejewa
Poetycko...
1 grudnia 2025
Udałem się na spoczynek trzeźwy, pogodny, ufny w stabilny porządek pierwiastków, który znalazłem
pewniejszym niż jakakolwiek modlitwa. Szybko zasnąłem. Spadałem głębiej i głębiej,
aż nagle w jednej chwili runąłem prosto przez kratownicę wszystkiego-co-jest.
Poszatkowany, wylądowałem w tym piekielnym krajobrazie, z trzeźwością przesianą, nie do odzyskania.
Mężczyzna w czerni macza czubek cienkiego wąsa w kolejnych garncach barw.
Teatralnym gestem skręca wszystko-co-było-kanciaste w gwałtowne,
obłędne krzywizny, spływające niczym fluorescencyjny łój –
kap kap kap
z krawędzi znanego mi świata.
Świat Nauki
12.2025
(300412) z dnia 01.12.2025;
Metrum Redakcja Dava Sobel;
s. 27