Ilustracja Fatinha Ramos
Zdrowie

Trujący bluszcz: bedzie antidotum

Trwają prace nad szczepionką, pojawiają się też nowe kierunki leczenia. Chodzi o COVID-19? Nie, o trujący bluszcz

Jedenaście lat temu przeprowadziłam się do małego domku otoczonego lasami, jednak położonego w miejscu dostatecznie nasłonecznionym, abym mogła oddawać się ogrodnictwu. To był mój mały Eden – jak się okazało w pełnym tego słowa znaczeniu, gdyż krył w sobie botanicznego węża: tzw. trujący bluszcz (Toxicodendron radicans). Nauczyłam się unikać jego czerwonych pędów wiosną, woskowatych liści i kosmatych łodyg, czyhających nawet zimą. Do plewienia i siania zakładałam rękawiczki, ale mimo to kilka razy w roku kończyło się to piekielnie swędzącą wysypką, utrzymującą się przez trzy tygodnie.

Świat Nauki 10.2021 (300362) z dnia 01.10.2021; Zdrowie; s. 25
Oryginalny tytuł tekstu: "Na wojnie z bluszczem"
Reklama