W dobrze funkcjonującym ­tabunie dzikich biebrzańskich ­mustangów ­obowiązuje ścisła hierarchia. Jeżeli jest przestrzegana, to każdy koń bez ­względu na wiek może czuć się tu ­wolny, bezpieczny i szczęśliwy. W dobrze funkcjonującym ­tabunie dzikich biebrzańskich ­mustangów ­obowiązuje ścisła hierarchia. Jeżeli jest przestrzegana, to każdy koń bez ­względu na wiek może czuć się tu ­wolny, bezpieczny i szczęśliwy. Darek Karp
Środowisko

Mustangi z biebrzańskich prerii

Jak to możliwe, żeby w takim trudnym terenie, daleko od cywilizacji, w sąsiedztwie łosi, dzików i wilków żyła grupa wolnych koni?

Słowo „mustang” wywodzi się z języka hiszpańskiego i oznacza „bez właściciela”. Tak nazywano konie, które uciekły hodowcom i rozpoczęły życie w dzikich tabunach na bezkresnych amerykańskich preriach. Niestety, ich życie, jak wielu innych gatunków zwierząt z bizonami na czele, nie było łatwe. Z wielomilionowej populacji zostało dziś zaledwie około 10 tys. tych pięknych koni. Na szczęście na początku lat 70. ub.w. zostały objęte ochroną gatunkową, aby nie dopuścić do całkowitego wyginięcia tych legendarnych zwierząt, będących obok bizonów symbolem dzikich amerykańskich prerii…

Kto ustanawia swoje prawa

Historia innych dzikich koni, nazywanych tarpanami i zamieszkujących prawie do końca XIX w. Euroazję, była niestety o wiele gorsza. Po tych żyjących na stepach i w lasach naszego kontynentu zwierzętach zostało już tylko smutne wspomnienie. Na szczęście wielu miłośnikom koni samo wspomnienie tych wolno żyjących osobników nie wystarczało. Z tego wielkiego niedosytu i dzięki staraniom prof. Tadeusza Vetulaniego (naukowca, który postawił sobie za cel odtworzenie rasy koni najbardziej zbliżonych wyglądem i sposobem życia do wymarłych tarpanów) udało się wyhodować nową rasę tych zwierząt, nazwaną konikiem polskim. Powstała ona z osobników, które miały prawdopodobnie w genach domieszki genów dzikich tarpanów, oraz z innych ras o cechach najbardziej pierwotnych.

Młode, roczne mustangi są często do siebie bardzo podobne. Mają typowe dla tego gatunku myszate ubarwienie, mocne szyje i duże głowy.Darek KarpMłode, roczne mustangi są często do siebie bardzo podobne. Mają typowe dla tego gatunku myszate ubarwienie, mocne szyje i duże głowy.

Koniki polskie po swoich dzikich przodkach odziedziczyły m.in. myszate umaszczenie z charakterystycznym czarnym pasem biegnącym po grzbiecie od grzywy po ogon, krępą budowę ciała i niewielkie rozmiary, w kłębie dochodzące do zaledwie 140 cm. Koniki polskie mają dużą głowę, krótką i mocną szyję, długą grzywę i gęsty ogon. Ich stosunkowo krótkie, lecz bardzo wytrzymałe nogi są zakończone niedużymi silnymi kopytami. Zwierzęta te mają łagodny charakter i doskonale sprawdzają się w hodowli stajennej. Z łatwością dają się osiodłać i równie dobrze potrafią chodzić w małych zaprzęgach. Dzięki temu są używane przez wielu właścicieli małych gospodarstw agroturystycznych czy w pracy z dziećmi w hipoterapii.

Ich wygląd jednak oraz wymienione już atuty nie są tak ważne jak inna cecha. Najistotniejsze bowiem jest to, że w spadku po dzikich tarpanach przejęły one umiejętność radzenia sobie na wolności, często w bardzo trudnych warunkach klimatycznych i pogodowych. Koniki polskie potrafią samodzielnie zdobywać pożywienie i żyć w tabunie kierującym się swoimi prawami, w którym zachowana jest typowa dla dziko żyjących zwierząt w grupach swoista hierarchia.

Istnieje w naszym kraju kilka miejsc, gdzie prowadzi się hodowlę rezerwatową konika polskiego. W hodowli takiej zwierzęta żyją po swojemu przez cały rok, bez względu na pogodę, a ingerencja człowieka w ich sprawy jest ograniczona do minimum. Jednym z takich miejsc jest Biebrzański Park Narodowy, w którym mam szczęście pracować. Koniki polskie żyją tu już od 12 lat.

Głównym całorocznym pokarmem biebrzańskich koników są turzyce i trawy. Zimą zwierzęta te z powodzeniem wygrzebują pożywienie spod pokrywy śnieżnej.Darek KarpGłównym całorocznym pokarmem biebrzańskich koników są turzyce i trawy. Zimą zwierzęta te z powodzeniem wygrzebują pożywienie spod pokrywy śnieżnej.

Konie trafiły tu głównie po to, by przeciwdziałać sukcesji zaroślowo-drzewiastej na dużych obszarach ekosystemów bagiennych parku. Oskubując zielone pędy i ogryzając korę drzew oraz krzewów, zapobiegają ich nadmiernemu rozrastaniu się. Pracują jak żywe kosiarki i mocno przycinają dominujące turzyce, co daje szanse rozwoju innym bardzo rzadkim gatunkom roślin, jak goryczka wąskolistna czy storczyki. Tym samym biebrzańskie mustangi pomagają w utrzymaniu tak ważnych dla tego terenu bezleśnych torfowisk, co warunkuje ochronę wielu rzadkich gatunków ptaków i roślin. Dodatkowym atutem bytności koni na tym terenie może być rozsiewanie przez nie cennych gatunków roślin, których nasiona przechodzą przez system trawienny zwierząt i są wydalane w różnych miejscach przebywania koników polskich.

Możliwość częstego kontaktu z tymi zwierzętami, obserwacji ich na rozległych i dzikich terenach bagien i lasów Biebrzy pozwoliła mi na dokładne przyjrzenie się codziennemu życiu tych wolnych koni. Teren Biebrzańskiego Parku Narodowego jest zdecydowanie jednym z trudniejszych w Polsce, jeśli nie najtrudniejszym ze wszystkich miejsc, w jakich żyją te konie w wolnej hodowli rezerwatowej. Zwierzęta te muszą się zmagać z często bardzo mroźnymi i śnieżnymi zimami, a w okresie wiosenno-letnim podmokłe łąki i lasy utrudniają przemieszczanie się w poszukiwaniu bazy pokarmowej (zwierzęta zamieszkujące suche obszary mają łatwiej). Dodatkową trudnością jest pojawianie się ogromnych ilości owadów, które w ciepłych porach roku sprawiają zwierzętom niemały dyskomfort.

Mimo to konie doskonale sobie radzą z tymi wszystkimi niedogodnościami. Obserwując te biebrzańskie, dochodzę do wniosku, że z roku na rok coraz bardziej przystosowują się do mniej typowego dla tego gatunku terenu. Niewykluczone, że każde następne pokolenie będzie coraz lepiej przygotowane także anatomicznie do życia na obszarze bagien biebrzańskich. Czas pokaże, czy za kilkanaście, kilkadziesiąt lat koniki te będą się różniły (np. szerszymi kopytami pozwalającymi na łatwiejsze pokonywanie terenów podmokłych lub znacznie gęstszym i dłuższym futrem w okresie zimowym) od innych przedstawicieli tej samej rasy bytujących na suchym terenie z łagodniejszym klimatem.

Kto kogo musi słuchać

Jak wszystkie dzikie konie także i biebrzańskie mustangi żyją w swoistych grupach nazywanych tabunami. Stada takie mogą liczyć od kilku do kilkudziesięciu osobników. Przywódcą i wodzem naczelnym w końskiej hierarchii jest dorosły, co najmniej cztero-, pięcioletni ogier, którego głównym zadaniem jest dbałość o porządek w stadzie i jego bezpieczeństwo. To od niego zależy, który z koni zostanie przyjęty do rodziny, a który będzie musiał ją opuścić. Oczywiście nie mniej ważnym, jeśli nie najważniejszym, zadaniem przywódcy jest rola reproduktora. Dlatego też zdrowie, siła i kondycja tego samca mają ogromne znaczenie dla życia całej rodziny. To on zostaje ojcem kilku następnych pokoleń.

Równie ważnym koniem w tabunie jest klacz prowadząca. To ona decyduje o tym, gdzie cały tabun ma się paść i jak długo. Jest koniem, za którym całe stado posłusznie podąża. Gdy w grupie zabraknie ogiera, owa klacz (najczęściej jest to doświadczona silna samica) przejmuje większość jego obowiązków. Na podstawie moich kilkuletnich obserwacji biebrzańskich koników mogę jednak stwierdzić, że zdecydowanie większy porządek i dyscyplina w tabunie utrzymywane są, kiedy to ogier rządzi grupą. Najgorzej dzieje się, gdy w stadzie pojawi się kilka silnych klaczy o cechach dominantek, które co pewien czas ze sobą rywalizują… Na własnej skórze przekonałem się kiedyś, że koniki potrafią zakpić z człowieka…

Indiańskim wypróbowanym sposobem założyłem lasso na klacz, aby powoli i spokojnie sprowadzić z wolnego terenu całe stado do zagrody. Największa z klaczy, znająca mnie, spokojnie poddała się tej czynności. Ponieważ z wcześniejszych obserwacji wywnioskowałem, że to przywódczyni stada, powoli oddaliłem się z nią od reszty grupy i znając zasady panujące w tabunie, czekałem, kiedy stado ruszy za nami. A tu nic. Sto metrów, dwieście, pięćset… Reszta koni jak stała, tak stała. Kiedy zaczęliśmy znikać z ich pola widzenia, klacz, którą prowadziłem, zaczęła się denerwować. Niepokojąco wzywała resztę grupy, która zupełnie nie reagowała na jej oddalenie. Pomyślałem jednak, że za chwilę tabun ruszy. Zawiązałem mocniej lasso na ręku, aby klacz mi się nie wyrwała. I niemalże w tym samym momencie koń z wielką siłą i impetem pociągnął mnie w stronę stada. Nieprzygotowany na taki ruch wywróciłem się, a silna klacz przez kilka metrów ciągnęła mnie po ziemi. Sznur bardzo mocno zacisnął mi się wokół ręki. Nie zastanawiając się długo i nie czekając na powtórkę, szybko odciąłem lasso nożem. Klacz biegiem wróciła do stada, a ja zostałem z bolącą ręką. I tak oto konik polski wyprowadził Szarego Wilka w pole.

Zdarzenie to sprawiło, że zacząłem baczniej przyglądać się stadu. Dzisiaj z całą pewnością mogę już stwierdzić, że gdy nie ma ogiera, silne rywalizujące z sobą klacze co pewien czas mogą się wymieniać funkcją przewodnika stada. Kiedy klacze rządzą tabunem, o wiele trudniej jest przyłączyć do niego nowe konie. Ogiery bywają zdecydowanie bardziej otwarte na przybyszów.

Konie, które z jakichś powodów nie zyskają aprobaty grupy, mają zdecydowanie trudniejsze życie. Ich kondycja szybko spada, są bardziej narażone na ataki wilków, a tym samym ich przeżywalność jest o wiele mniejsza.

Kto się rodzi wiosną

Jak większość zwierząt żyjących w dużych grupach także i konik polski wyznacza swojemu stadu granice terytorium. I tak zwierzęta te wytyczyły ścieżki i przejścia przez bagna, lasy, łąki oraz wydmy. Mają też swoje ulubione miejsca żerowiskowe i odpoczynkowe, które regularnie odwiedzają. Doskonale wiedzą, gdzie w porze letniej jest chłodniej i lata mniej uciążliwych owadów, a podczas srogich zim gdzie znaleźć zaciszne miejsca pośród bagiennych lasów. Ponieważ konie uwielbiają tarzać się w piasku, dzięki czemu czyszczą swoje futro, dość często odwiedzają kilka dostępnych na ich terytorium wydm. Co ciekawe, chociaż są obecnie jedynym tabunem na tym terenie, nie przekraczają granic ustalonego terytorium. Prawdopodobnie czują się tu bezpiecznie, a obszar ten z powodzeniem zaspokaja wszystkie ich potrzeby bytowe.

Źrebięta konika polskiego są bardzo silne i wytrzymałe. Przez pierwsze miesiące życia trzymają się blisko matek.Darek KarpŹrebięta konika polskiego są bardzo silne i wytrzymałe. Przez pierwsze miesiące życia trzymają się blisko matek.

Ważnym okresem w życiu tabunu wolnych koników jest przystąpienie do rui. Najczęściej przypada ona na środek wiosny lub – rzadziej – pierwsze dni lata. To wtedy klacze są najbardziej płodne, a tym samym wykazują największe zainteresowanie ogierem. Ich ruję łatwo wtedy zaobserwować. Klacz staje się bardzo aktywna, często podnosi ogon, charakterystycznie rży i rozstawiając nogi, zachęca samca do wspięcia się na nią i kopulacji. Jeśli klacz nie jest jeszcze gotowa do aktu miłości, bardzo stanowczo odpycha samca, używając do tego silnych tylnych kopyt. Uderza go w pierś, nie pozwalając na zbliżenie. Obserwując koniki na wolności, mogę stwierdzić, że wbrew pozorom to nie ogier, ale samica przejmuje w tej dziedzinie dużo większą inicjatywę. Warto też wspomnieć, że w tabunach, w których na stałe przebywa ogier, płodność i częstość rui klaczy jest większa (w ostatnim roku 100% klaczy koników z Biebrzańskiego Parku zostało szczęśliwymi matkami).

Ciąża konika polskiego trwa średnio 330 dni. W niedługim czasie po urodzeniu źrebaka klacz ponownie ma ruję. Młode w biebrzańskim dzikim tabunie rodzą się najczęściej w końcu marca i w kwietniu. Na sam moment porodu klacz wybiera ustronne miejsce, ale znając zagrożenie ze strony wilków, nie oddala się zbytnio od stada. Sam poród przebiega dość sprawnie. Młody źrebak kilka godzin po urodzeniu potrafi już chodzić, co pozwala na szybkie dołączenie do grupy i przemieszczanie się razem z tabunem.

Kto szanuje sąsiadów

Koniki polskie dołączyły do listy mieszkańców środkowej części bagien biebrzańskich stosunkowo niedawno. Ich pojawienie się z pewnością zrodziło niemałe zainteresowanie innych dzikich zwierząt żyjących na tym terytorium. Co ciekawe, już po kilku miesiącach okresu adaptacyjnego można było stwierdzić, że większość gatunków w pełni zaakceptowała nowych mieszkańców. Dieta konika polskiego znacznie różni się od tego, czym odżywiają się inni duzi roślinożercy. Biebrzańskie mustangi zjadają często rośliny omijane przez inne gatunki zwierząt. Tym samym nie stanowią dużej konkurencji dla jeleniowatych występujących na tym terenie. Co więcej, niejednokrotnie i z wielką przyjemnością obserwowałem, jak nasi bohaterowie spokojnie żerowali w pobliżu łosi, jeleni, saren czy dzików.

Najbardziej zafascynowało mnie wspólne żerowanie koników z jedną z małych watah dzików. Grupa kilku dzików najwyraźniej polubiła stado konika polskiego. Kilkakrotnie już miałem przyjemność obserwowania obu tych gatunków na wspólnym posiłku. Ponieważ widywałem je w różnych miejscach, zwierzęta te musiały razem przemieszczać się po terenie. Co ciekawe, gdy napotykałem dziki żerujące samotnie, zawsze na mój widok reagowały paniczną ucieczką. Natomiast bytując razem z tabunem koni, o dziwo, zachowywały się zupełnie inaczej. Chodziły spokojnie, dosłownie pomiędzy końmi, a nawet pomiędzy ich nogami. Zupełnie też nie reagowały na mnie, zbliżając się nawet na wyciągnięcie ręki. Jak widać na tym przykładzie, dziki na czas pobytu w tabunie koni powierzały im odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo. Do tego stopnia im ufały, że nawet ich największy wróg – człowiek – nie stanowił dla nich zagrożenia. To było fantastyczne uczucie znaleźć się w środku końskiego tabunu i pomiędzy watahą dzików. Poczułem się jak pełnoprawny mieszkaniec ich terytorium.

Koniki żyjące na terenie bagien biebrzańskich często żerują wspólnie z innymi dzikimi zwierzętami zamieszkującymi tę piękną krainę.Darek KarpKoniki żyjące na terenie bagien biebrzańskich często żerują wspólnie z innymi dzikimi zwierzętami zamieszkującymi tę piękną krainę.

W dobrze funkcjonującym stadzie konie czują się bezpiecznie i nigdy nie zaobserwowałem udanego bezpośredniego ataku watahy wilczej na tabun konika polskiego. Konie przestraszone lub spłoszone najczęściej instynktownie ratują się ucieczką. Ale w przypadku ekstremalnego zagrożenia ze strony wilków podobnie jak mustangi łączą się w zwartą grupę, biorąc do środka młode i najsłabsze osobniki. Ogier i najsilniejsze klacze demonstrują swą siłę poprzez szczerzenie zębów i uderzanie w ziemię kopytami, by odstraszyć wroga. Gdyby w takiej sytuacji konie panicznie uciekały, jak sarny czy jelenie, o wiele łatwiej byłoby wilkom odłączyć słabsze zwierzę od stada. Natomiast wypracowany przez nie sposób obrony daje im zdecydowanie większe szanse na przetrwanie. Dwie niewielkie watahy wilcze, zamieszkujące ten sam teren co koniki, chyba nauczyły się już, że ta zdobycz jest dla nich nieosiągalna. Jedyne znane mi przypadki udanych ataków wilków na biebrzańskie mustangi to takie, gdy tabun nie akceptował pojedynczych osobników bądź nawet wykluczył je ze stada, a wtedy stały się one łatwiejszą zdobyczą dla tych dużych drapieżników.

Kto się dobrze prezentuje

Jedynym większym kontaktem dzikich biebrzańskich mustangów z człowiekiem jest coroczny przegląd tych zwierząt. Na ten jeden dzień w roku cały tabun musi być sprowadzony do specjalnie przygotowanej zagrody. Konie oczywiście nie są z tego zadowolone. Ale jest to często jedyna okazja, aby poznać stan zdrowia i wygląd każdego członka tabunu. Na Bagnach Biebrzańskich przegląd odbywa się jesienią. Ta pora roku sprzyja temu, aby koniki mogły zaprezentować swą tegoroczną młodzież. Pozwala też stwierdzić, ile klaczy zostało pokrytych przez ogiera. Poza badaniami weterytaryjnymi każdy konik prezentuje się na wybiegu i zostaje oceniony w punktach przez kilku specjalistów z dziedziny hodowli koni. Młode źrebaki szczegółowo się ogląda, dopiero potem mogą zostać wpisane do Księgi Stadnej Koników Polskich. Trzeba z dumą przyznać, że tabun biebrzańskich rumaków wypada w skali kraju bardzo dobrze.

Po każdym przeglądzie biebrzańskie mustangi jak najszybciej trafiają na łono natury, na dzikie bagna, łąki, wydmy i do lasów. Tam jest ich dom i tylko tam w sąsiedztwie innych dziko żyjących zwierząt czują się naprawdę wolne i bardzo szczęśliwe…

Wiedza i Życie 6/2016 (978) z dnia 01.06.2016; Zoologia; s. 20

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną