Shutterstock
Książki

Oświecenie, zaciemnienie, dwójmyślenie. Recenzja książki: Alain Finkielkraut, „Porażka myślenia”

Zrzędzenie konserwatystów bywa czasami ciekawe. Tak jest w przypadku tej książki. Bo tu nie jest najistotniejsze pytanie „co jest źle” (bo zawsze coś jest), tylko wywód, dlaczego tak jest.

Alain Finkielkraut jest typem uroczego zgreda. Błyskotliwego, przenikliwego, diabelnie oczytanego, ale zgreda (tak w zasadzie funkcjonują konserwatyści w tzw. debacie publicznej). Tak, tak, narozrabiało się w maju 1968 r., a teraz człowiek na stare lata „zmądrzał” i nawrócił się na „republikańskie wartości”.

„Porażka myślenia”. Oho – myślę – znów sobie nasz zgred trochę ponarzeka. Na co tym razem? Bo to, panie, teraz ta młodzież taka roszczeniowa, szkoła do niczego, do tego jeszcze ten postmodernizm, a w ogóle Francja, ta niepoprawna Francja wciąż jadąca na rewolucyjnych dopalaczach, zaraz się rozpadnie, a kultura to już w tej chwili prawie wyłącznie rozrywka. Tym razem: źle się dzieje, panie, w kulturze. O, to już wiem… Nie, nie, stop, wcale kolego jeszcze nic nie wiesz. Bo tak się składa, że nasz francuski myśliciel bardzo sobie ceni Milana Kunderę…

Francusko-pruskie harce…

… więc ni z tego, ni z owego zaczynasz się czuć jak w praskiej piwiarni. Siedzisz z kuflem, dmuchasz w pianę, a tu przysiada się nieznajomy i zagaja: z kulturą jest źle. Spoglądasz na niego, ledwie skrywając ironiczny uśmieszek. I od niechcenia, niby to z grzeczności pytasz: ale co, jak to, dlaczego źle?

Tu nieznajomy robi tajemniczą minę. Bo wie pan, tak naprawdę nie o to chodzi, że z kulturą jest źle. Myślenie też nie poniosło porażki. Ludzie nadal myślą. To w czym rzecz? Bo te mądre głowy robią straszny bałagan w książkach. Pomieszanie różnych mód i stylów myślenia. No, ale jak ma być, skoro ten tandem francusko-niemiecki, przez długie dziesięciolecia na czele europejskiego peletonu, wyczyniał istne harce. Przesiadali się, zeskakiwali, doskakiwali, to jeden w bok, to drugi, podskakują na siodełku, wyginają kierownicę.

Zaczęło się na dobre, jak Prusy dostały w 1806 r. pod Jeną. Tęgie lanie i Prusy przestają już być oświecone. Wszystkie te szumne prawdy Oświecenia, deklaracje praw człowieka i obywatela, prawa idealne, encyklopedie powszechne, całe to wzdychanie do postępu i rozumu wędrują do kosza. Bo teraz oni w tym widzą tylko francuską agresję i zachłanność Napoleona, tłamszenie ducha narodowego innych.

Ale zaraz, zaraz, to jest jakieś jedno „Oświecenie”? – wtrącam. We Francji mówiło się przecież lumières, w licznie mnogiej. Czyli jest wiele różnych „oświeceń” – taki pogląd głoszą dziś na lewo i prawo historycy cywilizacji nieeuropejskich. To Kant przecież w 1784 r. wyciągnął to swoje Aufklärung, przekonany, że jest jedno „Oświecenie” dla rodzaju ludzkiego, że człowiek wychodzi z niepełnoletności, może nie każdy w tym samym momencie, ale wszyscy zmierzają w tym samym kierunku.

Nie, nie nie wszyscy – zaczyna ujadać chór katolickich tradycjonalistów z Francji i przeżywających „zaciemnienie” i powrót do niepełnoletniości ideologów państwa Hohenzollernów.

Nieznajomy wraca do swej gawędy. „Nie ma czegoś takiego jak człowiek – mówi Joseph de Maistre. – Widziałem w życiu Francuzów, Włochów i Rosjan. Dzięki Monteskiuszowi wiem, że można być nawet Persem, jednak co do człowieka, to oświadczam, żem go nigdy nie spotkał i jeśli istnieje, to poza moją wiedzą”. Przed nim stwierdził zaś Herder, że Biblia to oryginalna ekspresja poetycka duszy hebrajskiej”. Ja na to nieznajomemu: he, he, to trochę jak ten don Lope w „Tristanie” Luisa Buñuela, stary lubieżny cap, który swym koleżkom w kawiarni klarował „Szanuję przykazania Mojżesza z wyjątkiem szóstego, albowiem uważam, że Mojżesz ustanowił je w konkretnych warunkach politycznych, które nas tu nie dotyczą”. A tak, tak – kiwa głową nieznajomy – romantycy niemieccy do spółki z francuskimi teokratami w szale nienawiści do filozofii nowożytnej rozmontowali całkowicie tradycyjną koncepcję człowieka. I tą z Biblii, i tą z rozumem na sztandarach.

… i ich opłakane skutki

A później to już każdy bierze, co mu pasuje – ciągnie nieznajomy. Francuzi dostają łupnia pod Sedanem w wojnie z Prusami, tracą Alzację z Lotaryngią, i co robią? Dosiadają niemieckiego Volksgeista, tylko mu własną uprząż zakładają. Ten ich historyk, proszę pana, Fustel de Coulanges teraz się mądrzy: „Tym, co wyróżnia narody, nie jest ani rasa, ani język. Ludzie czują w sercu, że są jednym narodem, gdy łączy ich wspólnota myśli, interesów, uczuć, wspomnień i nadziei”. Ha, ha, a Niemcy mu na to; nie, nie, żadne tam wspomnienia, czy uczucia, my to naukowo wykażemy, Wissenschaft, badania językowe i etnograficzne, Alzatczycy są z całą pewnością Niemcami. A potem, to ich Wissenschaft, co oni z tym wyprawiali! Wie pan, ojciec cudem przeżył Auschwitz…

A po wojnie, po tym wszystkim, nic już się nie dało poskładać. Levi-Strauss na zlecenie UNESCO dał hasło, by nauki humanistyczne zaczęły tropić u siebie „etnocentryzm”. Cóż, król był nagi – wyjedziesz z czymś uniwersalistycznym, zaraz obskoczą cię, że przecież my Europejczycy nie jesteśmy wyjątkowi, wszystkie kultury są równoprawne itd. No tak, starsi koledzy pamiętają – przerywam mu – jak się podrywało dziewczyny na „Antropologię strukturalną”. A tam trochę pan pogrzebie i Marks wyskakuje…

Marks… – zamyśla się nieznajomy. Komunizm może i upadł, „tyle że wraz z nim umiera, nie myśl totalitarna, lecz idea świata wspólnego wszystkim ludziom. Marks został pokonany, to prawda, lecz pokonany przez Josepha de Maistre’a”.

I co nam zostało? – pytam, biorąc ostatni łyk piwa. „Żyjemy w epoce feelings: nie ma już prawdy ani kłamstwa, stereotypu ani inwencji, piękna ani brzydoty, tylko nieskończona paleta przyjemności”.

Paleta przyjemności – myślę. Może tak jest, ale dobrze, że mieści się w niej też inteligentna rozmowa przy piwie z ciekawym człowiekiem. Tak, to nam jeszcze zostało…

Porażka Myślenia

Porażka myślenia
Alain Finkielkraut, przekład: Maryna Ochab
Państwowy Instytut Wydawniczy
152 str.
39 zł



Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną