JENNIFER CLARK/10.1038/s41598-023-35702-7 / |||
Człowiek

Hominidzi byli kanibalami? Tropy prowadzą z muzealnego magazynu

Ślady nacięć na skamieniałej piszczeli sprzed półtora miliona lat poszerzyły wiedzę na temat zwyczajów człekokształtnych. Na wiele pytań wciąż jednak nie ma odpowiedzi.

Brian Pobiner ze Smithsonian’s National Museum of Natural History szukał dowodów na to, że hominidy były atakowane i zjadane przez drapieżniki. W Muzeum w Nairobi znalazł pochodzącą sprzed 1,45 mln lat kość goleniową z interesującymi uszkodzeniami. Tyle że nieprzypominającymi śladów zębów dużych zwierząt.

Aby to potwierdzić, zespół badacza wykonał modele 3D uszkodzeń i porównał je z 898 rodzajami śladów na kościach pozostawionych i przez zwierzęta, i przez ludzi. Analiza wykazała, że 9 z 11 znaków powstały za pomocą kamiennych narzędzi, a tylko dwa były śladami ugryzień jakiegoś dużego kota. W ten sposób naukowcy znaleźli najstarsze dowody na agresję hominidów. Wyniki swoich badań opisali w „Scientific Reports”.

Czy osobnik, który zabił swego pobratymca, później go zjadł? Na to nie ma dowodów. Pobiner uważa to jednak za najbardziej prawdopodobny scenariusz, bo ślady nacięć znajdują się w miejscu, w którym mięsień łydki jest przyczepiony do kości. Czyli tam, gdzie najprościej zacząć oddzielać to nadające się do spożycia mięso. Poza tym ślady wyglądają identycznie jak te na kościach długich oprawianych zwierząt. Nic też nie wskazuje na to, żeby miała to być uczta rytualna.

Nawet jeśli ofiara została zjedzona, badacze nie są skłonni nazywać tego kanibalizmem. O tym zjawisku mówi się bowiem wtedy, gdy dochodzi do spożycia mięsa przedstawiciela własnego gatunku. A na to – podkreśla Pobiner – również nie ma wystarczających dowodów, bo w tym czasie żyło kilka rodzajów hominidów. Nie wiadomo nawet, od którego pochodzi skamieniała kość. Początkowo przypisano ją do Australopithecus boisei, z czasem stwierdzono, że należała do Homo erectusa, ale dziś eksperci też nie są pewni także tej identyfikacji. Tak samo użycie narzędzi wcale nie rozwiązuje sprawy – mógł nimi operować każdy z żyjących w owym czasie człowiekowatych. Słowem: kość może być śladem pradawnego kanibalizmu, ale równie dobrze tego, że jeden gatunek pożywiał się mięsem swojego ewolucyjnego kuzyna.

Nie wiadomo też, jaka była kolejność zdarzeń. Czy duży kot pożywiał się szczątkami po tym, jak hominidzi usunęli większość mięsa z kości zabitego osobnika, czy też to zwierzę upolowało hominida, a potem zostało przegonione przez grupę innych człekokształtnych, które użyły narzędzi, by oprawić ciało zabitego.

Kość z Kenii nie jest pierwszą skamienieliną ze śladami urazów. W 1976 r. w RPA znaleziono czaszkę, która miała uszkodzenia pod lewą kością policzkową. Niestety, nie dość, że została mało precyzyjnie wydatowana (na 1,5–2,6 mln lat), to jeszcze badacze nie są zgodni czy ślady powstały w wyniku intencjonalnego działania człowieka. Pobiner chce ją ponownie poddać badaniom – twierdzi, że nacięcia na kości policzkowej powstały przy użyciu tych samych technik co w przypadku kości piszczelowej z Kenii.

Jak widać, magazyny muzealne kryją wiele tajemnic. A nowe spojrzenie na znalezione przed laty artefakty w połączeniu z nowoczesnymi technologiami pozwalają wyciągać rewolucyjne wnioski.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną