Kobiece koszty męskich problemów
Mężczyźni mają problem – przynajmniej tak sugeruje wiele prasowych nagłówków. W porównaniu z kobietami rzadziej deklarują, że mają bliskich, wspierających przyjaciół. Zdecydowanie nie dorównują również pod względem osiągnięć edukacyjnych na poziomie wyższym. Statystyki samobójstw także ukazują nierównowagę między płciami: kobiety wprawdzie częściej podejmują próby samobójcze, ale to mężczyźni znacznie częściej w ich wyniku umierają.
Problemy te – oraz inne powiązane z nimi kwestie – stają się priorytetem dla największych światowych fundacji filantropijnych. Jednak w debacie publicznej z reguły są traktowane jako odrębne, niezwiązane z kobietami. A przecież jeśli mężczyźni mają kłopoty, kobiety również.
W naszych badaniach zajęliśmy się jednym z kluczowych elementów tej układanki – stanem bliskich relacji mężczyzn. Postawiliśmy hipotezę, że osłabienie ich społecznych więzi może prowadzić do zwiększonego obciążenia emocjonalnego kobiet z ich otoczenia. Nasze badania łączą różne wątki z psychologii i socjologii: trudności mężczyzn w budowaniu wspierających sieci społecznych, dominującą rolę kobiet w podtrzymywaniu tych struktur, a także nierówności w rozkładzie „pracy emocjonalnej” w życiu prywatnym.
W ostatnim stuleciu w wielu krajach zachodnich ludzie żyją w większej niż wcześniej izolacji – i choć dotyka to wszystkich, to mężczyźni są szczególnie narażeni. Najbardziej w krajach, gdzie ceni się indywidualizm. Największe ryzyko występuje u starszych mężczyzn, ale problem dotyczy również młodszych: niemal dwóch na trzech młodych Amerykanów twierdzi, że nikt ich naprawdę dobrze nie zna. Prawie połowa Brytyjczyków przyznaje, że nie może zwierzyć się z problemów swoim przyjaciołom. Dane z dużych badań reprezentatywnych dla populacji USA wskazują, że w ciągu ostatnich 30 lat znacząco wzrosła liczba osób deklarujących brak bliskich przyjaciół – szczególnie wśród panów.
Innymi słowy: wielu mężczyzn nie ma przyjaciół, na których mogliby polegać. Ale to tylko część obrazu. Socjolodzy wykazali, że sieci społeczne mężczyzn są bardziej uzależnione od relacji romantycznych niż w przypadku kobiet. W parach heteroseksualnych to mężczyźni zwykle opierają się emocjonalnie wyłącznie na partnerce. Kobiety częściej wskazują przyjaciół lub członków rodziny jako osoby, do których zwracają się w trudnych chwilach.
Taki wzorzec obserwowano przez dekady, głównie wśród starszych białych dorosłych. Jednak wyniki nowszych badań świadczą, że trend ten utrzymuje się również w bardziej zróżnicowanych grupach wiekowych i kulturowych. Skutki są widoczne szczególnie po zakończeniu romantycznych relacji: sieci społeczne mężczyzn z reguły gwałtownie się kurczą, podczas gdy kobiece pozostają nienaruszone. Ta nierównowaga to dowód, że emocjonalne fundamenty mężczyzn są w dużej mierze budowane przez kobiety.
Nie każdy mężczyzna w takim samym stopniu polega na kobietach w kwestii wsparcia – niektórzy są bardziej zagrożeni niż inni. Istotnym czynnikiem różnicującym mogą być przekonania kulturowe na temat męskości. We współczesnym świecie Zachodu męskość nadal kojarzy się z emocjonalnym chłodem, przekonaniem, że wszelkie „słabości” należy za wszelką cenę tłumić, oraz skrajną niezależnością – ideą, że mężczyzna nie potrzebuje pomocy, zwłaszcza od innych mężczyzn.
Psychologowie wykazali, że tych, którzy silnie identyfikują się z tymi normami, charakteryzuje gorsze zdrowie psychiczne i fizyczne – oraz rzadsze nawiązywanie bliskich przyjaźni.
Ugruntowane normy męskości wpływają nie tylko na to, jak mężczyźni odnoszą się do innych mężczyzn. Socjolodzy od dawna dokumentują, że to kobiety w większym stopniu wykonują emocjonalną i organizacyjną pracę potrzebną do utrzymania harmonii w rodzinie. To kobiety – częściej niż mężczyźni – pamiętają o urodzinach, planują spotkania i dbają o samopoczucie bliskich. Już w latach 80. socjolożka Carolyn Rosenthal nazwała ten rodzaj pracy „kinkeepingiem” (dbałość o relacje rodzinne).
Nawiązując do tego określenia, autorzy niniejszej teorii proponują nowe pojęcie: „mankeeping” – czyli pracę, jaką kobiety wykonują, by podtrzymać społeczne więzi mężczyzn, które zaczęły się rwać.
Nasza teoria składa się z kilku elementów. Opierając się na wcześniejszych badaniach, podejrzewamy, że mężczyźni, którzy trzymają się sztywnych norm męskości, są wybitnie podatni na ten mechanizm. Kobiety z kolei często podejmują niewidzialny wysiłek: inicjują i aranżują kontakty towarzyskie dla swoich partnerów, zachęcają ich do spotkań z innymi ludźmi. Podejrzewamy jednak również, że mankeeping realnie obciąża kobiety – zarówno czasowo, jak i emocjonalnie.
Są już na to pewne dowody. W jednym z badań nad kanadyjskimi parami nieżyjący już socjolog Barry Wellman wykazał, że kobiety ułatwiały mężczyznom kontakty towarzyskie z innymi mężczyznami kosztem własnych relacji i czasu dla siebie. Nowsze badania psychologiczne pokazują, że kobiety, które nadmiernie koncentrują się na potrzebach partnerów, częściej doświadczają gorszego samopoczucia, niezadowolenia z relacji oraz ograniczenia autonomii.
Sądzimy, że mankeeping to swoisty układ: kobiety decydują się na ten wysiłek świadomie, czasem kosztem siebie, by zminimalizować negatywne skutki izolacji społecznej mężczyzn – dla samych mężczyzn, dla ich relacji z kobietami i dla rodzin jako całości.
W przyszłości chcemy dalej badać to zjawisko. Kluczowe pytania to m.in.: Gdzie mankeeping występuje najczęściej i co to mówi o danych społecznościach? Czy kobiety, które otrzymują mniej wsparcia w relacjach z mężczyznami, rzeczywiście są bardziej przeciążone? A czy te, których związki z mężczyznami mają charakter bardziej partnerski i wzajemnie wspierający, są bardziej zadowolone z życia?
Mankeeping zasługuje na uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze, nazwanie tej niewidzialnej pracy pozwala badaczom skuteczniej analizować to zjawisko i jego skutki. Po drugie, kobiety, zwłaszcza te, które doświadczają tego obciążenia, mogą dzięki jego zdefiniowaniu nadać mu większą wagę i widoczność. Już teraz różne środowiska akademickie i aktywistyczne podchwytują ten temat, tworząc lokalne określenia – jak „cargamigas” po hiszpańsku czy „marigarderie” po francusku. Nazwanie form nierówności to pierwszy krok do ich eliminacji.
Powstają też inicjatywy, które dają mężczyznom przestrzeń do budowania relacji i otwartości emocjonalnej – jak choćby Men’s Circle czy Beyond Equality. Ich celem nie jest reaktywacja zamkniętych „klubów dla chłopców”, ale stworzenie sieci wsparcia, które przełamują, szkodliwe wzorce męskich zachowań.