Shutterstock
Kosmos

Josef Aschbacher: Europa jest przygotowana na wyprawy w kosmos

Czy w dłuższej perspektywie Europa powinna wysyłać ludzi na Księżyc? Pod względem technicznym bylibyśmy w stanie to zrobić – mówi dr Josef Aschbacher, dyrektor generalny Europejskiej Agencji Kosmicznej, której Polska jest członkiem od 10 lat.

Paweł Ziemnicki: – Europejskie programy, takie jak Copernicus czy Galileo, były ukierunkowane na potrzeby cywilne. Przyszedł czas na wykorzystanie kosmosu dla wzmocnienia naszej obronności?

Josef Aschbacher: – Odpowiedzialność za obronność leży po stronie narodów i samych państw członkowskich ESA. Należy jednak zwiększyć europejskie zaangażowanie w tej materii – i to właśnie robi Agencja. Oczywiście wiele programów cywilnych ma także zastosowania związane z obronnością i bezpieczeństwem – funkcjonowanie infrastruktury kosmicznej podwójnego zastosowania jest praktyką powszechną. Na przykład do prognozowania pogody już od lat 70. XX w. wykorzystuje się satelity serii Meteosat. Pomagają one rolnikom czy turystom, ale jednocześnie służą wojsku. Podobnie jest z konstelacją satelitów nawigacyjnych Galileo. Emitują one zarówno sygnał otwarty, dostępny dla celów cywilnych, jak również tzw. sygnał PRS, regulowany i szyfrowany, przeznaczony przede wszystkim dla instytucji związanych z bezpieczeństwem narodowym. Tendencja do tworzenia technologii kosmicznych dual use będzie się umacniać, zwłaszcza w sytuacji wojny w Ukrainie.

Czy wzorem USA powinniśmy rozwijać w Europie siły kosmiczne?

Już dziś siłami lub dowództwami kosmicznymi dysponuje Francja, Niemcy, Wielka Brytania czy Włochy. Z pewnością powinniśmy postawić na europejskie wzmacnianie tych istniejących zdolności. Możemy rozwijać technologie, które będą wobec nich komplementarne. Powinniśmy już dziś rozpocząć na ten temat dyskusję.

W jaki sposób wybuch wojny w Ukrainie wpłynął na współpracę z rosyjską agencją kosmiczną Roskosmos?

Już w dniu inwazji, 24 lutego, dzwoniłem do przedstawicieli państw członkowskich Agencji z sugestią, by zawiesić współpracę przy misji ExoMars, dotyczącej wysłania na Marsa pierwszego europejskiego łazika. I tak się stało. Wstrzymane zostały także starty rakiet Sojuz z europejskiego kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej oraz współpraca technologiczna w wielu innych dziedzinach. Wyjątkiem pozostaje działanie i obsługa Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, gdzie obie strony są od siebie wzajemnie zależne, a brak współdziałania mógłby doprowadzić do deorbitacji stacji.

Europa ma skąd bezpiecznie wysyłać rakiety?

Lokalizacja naszego portu kosmicznego w Kourou jest doskonała. Bliskość równika pozwala na wykorzystanie prędkości obrotowej Ziemi. A sam port funkcjonuje bardzo sprawnie. Jednym z podstawowych zadań ESA jest gwarantowanie dostępu do przestrzeni kosmicznej dla naszej własnej infrastruktury. Temu m.in. będzie poświęcone posiedzenie Rady Ministerialnej ESA 22 i 23 listopada w Paryżu.

Czy Europa powinna, wzorem USA i Chin, planować wysyłanie ludzi na Księżyc, a może budować tam bazę?

Odpowiedź na oba te pytania brzmi „tak”. Jeśli chodzi o loty załogowe, pracujemy z NASA. Już teraz mamy zagwarantowane trzy miejsca w programie Artemis, zakładającym załogową eksplorację Księżyca pod wodzą Amerykanów, w tym budowę tam bazy. Wynika to z faktu, że Europa ma ogromny wkład w ten program, przede wszystkim poprzez budowę modułu serwisowego do kapsuły kosmicznej Orion, która zabierze astronautów na Księżyc i z powrotem. Dostarczy również ważne komponenty dla programu Gateway, stacji kosmicznej, która będzie krążyć po orbicie wokół Księżyca.

Podejmujemy też samodzielne aktywności. Pierwsza to EL3 (European Large Logistic Lander), znany też pod nazwą „Argonaut” – duży kosmiczny środek transportowy, zdolny do przeniesienia 1,5 tony ładunku. Posłuży do przewożenia zasobów niezbędnych do rozwijania na Księżycu działalności gospodarczej oraz naukowej. Statek będzie powtarzał swoje misje regularnie – raz na dwa lata, a w dalszej perspektywie corocznie. Pierwszy lądownik EL3 wybudujemy my, jako Agencja, mając nadzieję, że uda się przekonać firmy do inwestowania w system komercyjny, na którym będzie można zarabiać, sprzedając usługi innym przedsiębiorstwom czy krajom.

Mechanizm przypomina transport towarów i ludzi na Międzynarodową Stację Kosmiczną.

W istocie. To jest dużego kalibru propozycja, którą dziś kładziemy na stole. Nasza inna ciekawa inicjatywa to Moonlight, czyli konstelacja krążących wokół Księżyca satelitów, które będą realizowały usługi nawigacji i telekomunikacji w sposób analogiczny do tego jak na Ziemi. Korzystałyby z nich łaziki i astronauci. Również w przypadku tej inicjatywy chcemy zachęcić firmy prywatne do inwestowania. Tworząc potrzebne sieci, będziemy oczywiście współpracować z USA, by zapewnić, że mamy jeden wspólny system, a nie dwa odrębne. Już o tym rozmawiamy.

Europejskich astronautów będziemy natomiast niezmiennie wysyłać na Księżyc we współpracy z NASA?

Zgadza się. Przynajmniej na początku. Czy w dłuższej perspektywie Europa powinna wypracować własne zdolności wysyłania ludzi na Księżyc? To pytanie podnoszę w rozmowach z krajami członkowskimi ESA. Nie mogę jeszcze dać jednoznacznej odpowiedzi. To w istocie decyzja polityczna. Pod względem technicznym bylibyśmy w stanie to zrobić. Zamierzam rozmawiać o tym pod koniec przyszłego roku z kluczowymi politykami w Europie.

Paweł Ziemnicki/pulsaresa

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną