Shutterstock
Książki

Nieustraszeni kosmiczni łowcy. Recenzja książki: Emily Levesque, „Obserwatorzy Gwiazd”

Pełna naukowych szczegółów opowieść o odkryciach astronomicznych, o cyklu życia gwiazd, falach grawitacyjnych i supernowych. A także o ludzkiej pomysłowości i determinacji.

To książka przybliżająca zawód astronoma z pierwszej ręki. Emily Levesque jest bowiem profesorką astronomii na University of Washington i utytułowaną obserwatorką umierających gwiazd. Autorka opisuje zmiany, jakie przeszedł zawód astronoma przez ostatnie kilkadziesiąt lat – od technika, własnoręcznie przygotowującego obserwacje na pustkowiu z dala od jakichkolwiek oznak cywilizacji, do współczesnego obserwatora, analizującego dane spływające z teleskopu na drugim końcu świata do laptopa w centrum miasta. Ci pierwsi – jak twierdzi – to gatunek zagrożony. A obserwacje coraz rzadziej przypominają sceny z filmu przygodowego, gdy przerywa je wybuch wulkanu albo ukąszenie skorpiona.

Made in USA

Opowieść jest zdecydowanie skoncentrowana na amerykańskiej astronomii, czemu trudno się dziwić, wszak autorka całą swoją zawodową karierę spędziła w USA. Europejczykowi jawi się to jako spory luksus: żyć i pracować w swoim kraju, mówiąc w swoim języku. Wielu młodych, współczesnych astronomów to jednak nomadowie, którzy przemierzają świat nie po to, aby szukać najlepszego miejsca do obserwacji, ale by zdobywać doświadczenie w różnych ośrodkach badawczych, a na końcu osiąść gdzieś na stałe. Namysłu nad tym, jak wiele trzeba czasem poświęcić, żeby kontynuować karierę w astronomii, trochę w książce zabrakło. Z drugiej jednak strony Europa także ma teraz swoją potężną flotę teleskopów, jak Very Large Telescopes (VLT), albo właśnie budowany Extremely Large Telescope (ELT), który przyćmi swoimi rozmiarami wszystkie dotychczas powstałe instrumenty.

Co mnie zaciekawiło podczas lektury? Zrozumiałem, jak bardzo różnią się moje doświadczenia jako obserwatora z Europy, młodszego o 8 lat. Mam wrażenie, że zasmakowałem zupełnie innego kawałka astronomii. Emily Levesque, badająca umierające gwiazdy, może je dostrzec w świetle widzialnym lub w podczerwieni. To tradycyjna domena astronomii obserwacyjnej – tak się robi od stuleci. Moją domeną są młode, powstające gwiazdy, a te zazwyczaj są na tyle dobrze ukryte w obłokach gazu i pyłu, że można do nich dotrzeć jedynie dzięki falom radiowym i dalszej podczerwieni. Jestem więc zdany na teleskopy kosmiczne albo interferometry radiowe. A to, jakie fale interesują astronoma – czego można dowiedzieć się z książki – diametralnie zmienia perspektywę obserwacyjną.

Inne moje wrażenia? Samodzielne obserwacje to prawdziwa rzadkość. To współczesna bolączka, o której mówi też autorka. Nie ma kontaktu z procesem obserwacji, trudno poczuć fascynację eksploracją kosmosu. A tak wygląda dziś rzeczywistość astronomów, pracujących na przykład z teleskopami kosmicznymi. Stres ogromny. Patrzysz w niebo i myślisz, gdzie teraz jest wart 10 mld dolarów Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba. Ekscytujesz się, że przez kilka godzin, będzie celował w wybrany przez ciebie obiekt. I przechodzą cię ciarki, że mogłeś pomylić współrzędne, że nie trafiłeś w to, co chciałeś. Tak, tak, w książce znajdziemy też i historie o wpadkach: przepalenie wartej dziesiątki tysięcy kamery, ponowne odkrycie Marsa, pomylenie nowej ekscytującej detekcji potasu w kosmosie z płomieniem zapałki itd.

Kobiety za teleskop!

Aha, jestem poza tym mężczyzną. A książka oferuje nam też kobiecy punkt widzenia. Bo choć z dzisiejszej perspektywy pomysł, że z jakiegoś powodu płeć obserwatora ma znaczenie, wydaje się absurdalny, to autorka przypomina, że jeszcze kilka dekad temu, kobiety nie mogły samodzielnie prowadzić obserwacji, albo nocować w pomieszczeniach przeznaczonych dla obserwatorów. Współczesne metody uprawiania astronomii to też wielka szansa na jej demokratyzację, standardem jest teraz przecież upublicznianie obserwacji. Pionierzy byli jednak całkiem elitarną i dość hermetyczną grupą.

Zmiany zmianami, postęp postępem, ale autorkę ogarnia też pewna nostalgia za starymi dobrymi czasami, gdy obcowało się na sam z tchnieniem ogromnego kosmosu. Zbiór wszystkich tych historii samotnych i nieustraszonych łowców gwiazd znakomicie pokazuje, że jest w tym zawodzie coś, czego nie da się opisać słowami, coś dużo głębszego. „Prawdę mówiąc, powód, dla którego uprawiamy astronomię, jest zakorzeniony tak głęboko w nas, że samo pytanie wydaje nam się nie na miejscu. […] Dlaczego patrzymy w gwiazdy? Właściwie to nie wiemy dlaczego, ale musimy” – kończy książkę autorka. W pełni się z nią zgadzam.

Obserwatorzy gwiazd. Opowieści - okładka książki

Obserwatorzy gwiazd. Opowieści o współczesnych astronomach
Emily Levesque
Przekład: Michał Stanisław Śmietana
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Liczba stron: 362
Cena: 69,90 zł

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną