||| ||| Trumpf.com / mat. pr.
Technologia

Piorun idzie tam, gdzie mu laser każe

Na świecie co sekundę uderza od 40 do 120 piorunów. Rocznie przynoszą one ok. 4 tys. ofiar śmiertelnych i straty finansowe liczone w miliardach dolarów. Dzięki pracy zespołu szwajcarskich naukowców można znacznie obniżyć ryzyko z nimi związane.

Badacze z University of Geneva przeprowadzili swój eksperyment „EU Laser Lightning Rod Project” na górze Säntis w Alpach, na wysokości 2,5 tys. metrów. W tutejszym obserwatorium meteorologicznym znajduje się 140-metrowa wieża telekomunikacyjna i aparatura do zliczania piorunów (co rok uderza w nią średnio 100 piorunów). Naukowcy umieścili na szczycie góry urządzenie firmy Trumpf (inżynierem był Clemens Herkommer) o wysokiej mocy, który potrafi strzelać laserową wiązką tysiąc razy na sekundę. Jego zadaniem było kierowanie gwałtownych wyładowań elektrycznych w stronę wieży telekomunikacyjnej i jej piorunochronu. Światło laserowe jonizuje powietrze i tworzy tym samym odpowiednie warunki, by piorun taką „zjonizowaną powietrzną autostradą” podążał.

Trwający przez kilka tygodni 2021 r. eksperyment „przyciągnął” cztery pioruny, co Szwajcarzy udowodnili dzięki kamerom zdolnym do rejestrowania obrazu z ogromną prędkością 10 i 24 tys. klatek na sekundę. Jeden podążał za wiązką lasera aż przez 60 metrów.

O sterowaniu piorunami za pomocą lasera mówi się w środowisku naukowym od przynajmniej pół wieku, ale dotychczasowe próby ograniczały się wyłącznie do demonstracji wewnątrz laboratoriów. Udany eksperyment przyciągnięcia pioruna w trakcie prawdziwych burz przeprowadzono pierwszy raz. Teraz naukowcy oceniają, że na komercjalizację stworzonej technologii trzeba poczekać jeszcze mniej więcej dekadę. Blokadą są m.in. wysokie koszty: wybudowany na potrzeby ich eksperymentu laser kosztował aż 2 mld euro, tj. ponad 8 mld zł.

Publikacja na ten temat ukazała się w „Nature Photonics”.



Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną