Oddolna kreacja bytu
Prozę Edmunda Niziurskiego czytałem, będąc podrostkiem, z równą intensywnością co książki Karola Maya, Jules’a Verne’a, J.F. Coopera czy Nienackiego i Szklarskiego. Jednak proza Niziurskiego była w nieuchwytny sposób inna, osobna. Dziś myślę, że był w niej pewien koloryt surrealizmu, dziwacznej fantazji wymieszanej z dość ponurą codziennością Polski lat 50. i 60. XX w.
Krzysztof Varga nie ukrywa w swej biograficznej książce o autorze „Niewiarygodnych przygód Marka Piegusa”, że sam – będąc brzdącem – namiętnie Niziurskiego czytywał. „Księga dla starych urwisów” jest dziełem zwolennika i fana. Czegóż się z niej dowiadujemy? Że pisarz zaczynał karierę w czasach socrealizmu, co położyło się ideologicznym cieniem na jego wczesnej twórczości. Że dość długo poszukiwał swego wielkiego tematu. Że był człowiekiem niezwykle roztargnionym. Że – jako autor opowieści o szkolnych bataliach uczniów z „gogami” – starał się być kompetentny i dokształcał się namiętnie w wielu dziedzinach. Że wychowały się na jego prozie postacie wybitne – m.in. Jerzy Pilch, Andrzej Mleczko, Juliusz Machulski.
Reżyser Juliusz Machulski twierdzi, że Niziurski w swej prozie nie jest kopistą rzeczywistości go otaczającej – on stwarza własny autonomiczny, rządzący się swoimi prawami świat dzieci. Reżyser porównuje twórczość autora „Sposobu na Alcybiadesa” do kreacyjnej metody Quentina Tarantino, który nie opisuje realnych relacji międzyludzkich w swych gangsterskich filmach; on tworzy gangsterów nieistniejących, zbliżając ich ludzki wymiar do postaci niemal szekspirowskich.
Wielką też zasługą Niziurskiego była (smaczne określenie Vargi) „oddolna kreacja bytu” – ukazanie młodzieży w niesprzyjających ideologicznie czasach w nowatorski – nie kolektywny, lecz indywidualny – sposób.
Krzysztof Varga, Księga dla starych urwisów. Wszystko, czego jeszcze nie wiecie o Edmundzie Niziurskim, Czerwone i Czarne, Warszawa 2019