Irydolodzy szukają chorób na podstawie „mapy tęczówki”. Irydolodzy szukają chorób na podstawie „mapy tęczówki”. Peter Hermes Furian / Shutterstock
Zdrowie

Oszustwo irydologii

materiały prasowe
Czyli o tym, jak pewna sowa przyczyniła się do rozwoju nowego działu medycyny alternatywnej.

Irydologia – zwana też irydodiagnostyką – to metoda rozpoznawania chorób na podstawie wyglądu tęczówki. Irydolodzy pracują z użyciem szczegółowych „map oka”, na których zaznaczone są konkretne punkty na tęczówce odpowiadające np. oskrzelom, przeponie, wątrobie albo lewej nodze. Plamy w tych położeniach, ale również inne sygnały, jak kształt źrenicy, miałyby świadczyć o występowaniu wszelakiego rodzaju chorób, od kamicy nerkowej i marskości wątroby, przez padaczkę i bezsenność, aż po cukrzycę czy alergie. Choć irydologii często dorabia się długą orientalną historię, wygląda na to, że ma ona rodowód europejski, i to względnie młody.

Noga sowy

Pierwsze konkretne wzmianki o diagnozowaniu na podstawie wyglądu oka pochodzą z XVII w., a ojcem założycielem irydologii jest Ignác Peczély, węgierski lekarz żyjący na przełomie XIX i XX w. Opowieść założycielska głosi, że von Peczély opiekował się sową ze złamaną nogą i zauważył, że posiada ona plamkę na oku w charakterystycznym miejscu. Później miał też prowadzić eksperymenty na zwierzętach – których szczegółowego opisu nie potrafiłem nigdzie odnaleźć; może i lepiej? – potwierdzające, że uszkodzenie nogi w tym samym miejscu nieodmiennie prowadzi do pojawienia się plamy w określonym punkcie tęczówki.

W 1916 r. ukazało się już bogato ilustrowane dwutomowe dzieło szwedzkiego pastora Nilsa Liljequista – czasem nazywanego „drugim ojcem” irydologii – przedstawiające systematyczny wykład tej dyscypliny. Z biegiem czasu idee irydologii upowszechniły się na peryferiach medycyny. Cóż bowiem atrakcyjniejszego niż precyzyjne narzędzie diagnostyczne dostępne każdemu człowiekowi – do tego stopnia, że po przyjrzeniu się własnym oczom i zestawieniu ich z mapami irydologicznymi moglibyśmy dokonać wysokiej jakości autodiagnozy, jak przekonują nas niektóre wydawnictwa.

Na przestrzeni XX w. powstało wiele instytucji zajmujących się prowadzeniem szkoleń z irydologii i wydawaniem „licencji diagnostycznych”. W Polsce jednym z pierwszych było Polskie Towarzystwo Irydologii i Homeopatii założone w 1993 r. Tezy irydologów poddano oczywiście systematycznym badaniom, z których jednoznacznie wynika, że sami „licencjonowani” irydolodzy nie potrafią rozpoznawać rzeczywistych chorób, posługując się własnymi mapami źrenicy. W jednym z takich badań poproszono trzech irydologów, aby stwierdzili występowanie lub niewystępowanie choroby nerek u 143 osób, których stan zdrowia ustalono uprzednio w warunkach szpitalnych – 66% z nich było w momencie badania całkowicie zdrowych i nie miało żadnej historii medycznej chorób nerek. Pacjentom wykonano zdjęcie obu tęczówek za pomocą aparatu należącego do jednego z irydologów i w warunkach, na które zgodziło się trzech „ekspertów”. Każdy z nich miał następnie rozdzielić wszystkie fotografie na dwie kategorie: „zdrowy” lub „chory”, po potwierdzeniu, że kryteria wcześniejszego zaklasyfikowania danej osoby przez lekarzy jako „chorej” są znane i zrozumiałe, a także że jakość zdjęć jest wystarczająca. Krótko mówiąc, irydolodzy stwierdzili przed eksperymentem, że jego warunki są dla nich zrozumiałe, uczciwe i że wedle ich najlepszej wiedzy metoda irydologiczna powinna pozwolić im na postawienie poprawnej diagnozy. Wynik był negatywny. Żadna z trzech osób nie była w stanie oznaczyć stanu nerek ze skutecznością wyższą od rzutu monetą. Co ciekawe, irydolog oznaczany literą C poprawnie zdiagnozował chorobę nerek u 88% osób rzeczywiście chorych – co można by uznać za triumf irydodiagnostyki – jednak stwierdził jej występowanie również u 88% osób całkowicie zdrowych.

Prawdziwe zmiany

Przeprowadzono wiele tego typu eksperymentów. Opublikowany w 2000 r. przegląd literatury zakończył się konkluzją, że wszystkie dobrze zaprojektowane badania dały wynik negatywny. Co ciekawe, istnieje wiele chorób, których przebieg naprawdę prowadzi do pojawiania się charakterystycznych zmian na oku. Kile pierwotnej towarzyszą czasem czerwonawe plamki na tęczówce, a postęp choroby może wiązać się z pojawianiem na niej charakterystycznych grudek. Na tęczówce mogą przejawiać się również: półpasiec, gruźlica, cukrzyca czy wrzodziejące zapalenie jelit. Rzecz w tym, że zmiany te nie pojawiają się w miejscach przewidywanych przez irydologów. Innymi słowy, fałszywe jest nie samo przekonanie, że stan zdrowia „odbija się w oczach”, tylko raczej idea „mapy irydologicznej” i wiara w to, że zmiany tęczówki towarzyszące chorobom są regularne, powtarzalne i nieuniknione. Nic na to nie wskazuje: tęczówka nie jest magicznym narzędziem diagnostycznym, a już na pewno nie sprawdza się lepiej od standardowych metod rozpoznawania chorób. Nie wiesz, co ci jest – idź do lekarza. Zbadanie poziomu kreatyniny – co zajmuje parę godzin i albo jest za darmo, albo kosztuje tyle, co małe cappuccino – dostarcza znacznie lepszej wiedzy o stanie nerek niż dowolnie umiejętne wpatrywanie się w tęczówkę.

***

Więcej można znaleźć w książce Łukasza Lamży „Światy równoległe. Czego uczą nas płaskoziemcy, homeopaci i różdżkarze”, Czarne, Wołowiec 2020.

Wiedza i Życie 2/2020 (1022) z dnia 01.02.2020; Medycyna; s. 64

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną