Smartfon pomocny w walce z wirusem
Wirus Zika został po raz pierwszy wyizolowany w 1947 r., ale w tamtym czasie jego występowanie było ograniczone do obszaru Afryki. Przypomniał o sobie w bieżącym stuleciu. W większości wypadków przebieg zakażenia jest bezobjawowy, ale w 2015 r. w Brazylii zaobserwowano, że kobiety ciężarne zarażone wirusem Zika często rodzą dzieci z małogłowiem wrodzonym (mikrocefalią).
Ponieważ nie opracowano dotychczas specyficznego leczenia przeciwwirusowego ani szczepionki, bardzo ważna jest szybka diagnostyka. Dotychczas sprawdzano we krwi poziom odpowiednich przeciwciał, jednak podobne mogą powstać także przy innych schorzeniach wirusowych, np. dendze. Problemem tym zajęła się grupa lekarzy oraz naukowców z Brigham and Women’s Hospital z Bostonu (USA). Stworzono specjalne platynowe nanosilniki, które celują w wirusa Zika, oraz wiążące go mikroperełki. Gdy oba składniki zostaną dodane do próbki z wirusem, tworzy się trójwymiarowy kompleks poruszający się w obecności nadtlenku wodoru. Ten ruch można wykryć przy użyciu bardzo taniej (koszt ok. 5 dol.) przystawki optycznej mocowanej do smartfona. Metoda ta wykazuje się wysoką specyficznością – działa nawet wtedy, gdy na mikrolitr materiału przypada zaledwie jedna cząstka wirusa. Po dopracowaniu może być zastosowana w zasadzie w dowolnym miejscu na świecie.