Pulsar - najciekawsze informacje naukowe. Pulsar - najciekawsze informacje naukowe. Shutterstock
Zdrowie

Wirus Zika unicestwia raka

Wirusa Zika użyto w terapii rzadkich nowotworów dziecięcych. Może to utorować drogę do skutecznego leczenia niektórych guzów niereagujących na klasyczne metody terapii.

Wirus Zika skupia na sobie uwagę, ponieważ przenoszące go komary Aedes aegypti i Aedes albopictus można spotkać w coraz dalej położonych od równika regionach świata. Pierwszy przypadek zakażenia tym wirusem opisano w Ugandzie: u małp w 1947 r., a u ludzi w 1952 r. Potem z Afryki zawędrował przez Azję do Brazylii, a następnie do Ameryki Środkowej i jest już od kilku lat w południowych stanach USA. Do Europy docierają zakażeni nim turyści, ale komar Aedes aegypti występuje też na wschodnim wybrzeżu Morza Czarnego, a gatunek albopictus trafił do Włoch, na południe Francji i Hiszpanii, zaś pojedyncze osobniki nawet do Belgii, Holandii oraz Czech.

U większości ludzi zakażenie Ziką przebiega dość łagodnie: z gorączką, niewielkimi bólami głowy i stawów, a niekiedy z wysypką. W najgorszym położeniu są kobiety w ciąży, dla których jest ono niebezpieczne z uwagi na ryzyko poronień lub wad wrodzonych u płodu (najczęstszą jest małogłowie). Zarazek może też wywoływać zespół Guillain-Barré – chorobę, w której zaatakowany organizm niszczy swoje własne nerwy, prowadząc do osłabienia mięśni i paraliżu.

I choć powyższa wiedza o wirusie Zika zdaje się wykluczać, by mógł być z niego jakiś pożytek, zaskakująco pozytywnie wypadły próby użycia go w eksperymentalnych terapiach przeciwnowotworowych. Na razie były to doświadczenia na modelach mysich z rzadkim rakiem występującym we współczulnym układzie nerwowym lub nadnerczach u dzieci, zwanym nerwiakiem zarodkowym. Ostrzykiwanie guzów wirusem Zika zmniejszyło je lub całkowicie wyeliminowało, co sugeruje, że pewnego dnia może posłużyć jako skuteczna terapia u ludzi. Wyniki pracy naukowców z Nemours Children's Health w Orlando zostały opublikowane w „Cancer Research Communications”.

Badacze wyszli z założenia, że skoro zakażenie wirusem Zika przebiega w następstwie jego ataku na białko rozwojowe CD24 (właśnie przez takie białko przenoszone jest z ciężarnych na płód), warto sprawdzić, jak zachowa się ono w komórkach nowotworowych, które wykazują jego ekspresję. Zgodnie z przewidywaniami okazało się, że są one również podatne na wirusa, co otwiera drzwi do zastosowania go w leczeniu.

Połowie myszy z guzami nerwiaka zarodkowego, które wykazywały wysoki poziom CD24, wstrzyknięto roztwór soli fizjologicznej, a drugiej połowie wirusa Zika. Następnie rozmiary guzów monitorowano trzy razy w tygodniu. Najwyższa testowana dawka wirusa spowodowała całkowite wyeliminowanie guza, co zostało potwierdzone przez niezależnego patologa. W ciągu czterech tygodni obserwacji nie doszło do nawrotu, u myszy nie wystąpiły żadne objawy zakażenia wirusem Zika ani żadne skutki uboczne. 28 dni po zabiegu wszystkie guzy, które otrzymały roztwór soli fizjologicznej, urosły aż o 800 proc. Z kolei modele nowotworów, które otrzymały wirusa – skurczyły się do ok. 12 proc. pierwotnej masy. Po kolejnych 4 tygodniach nie wykryto dalszego wzrostu guza, co sugeruje, że pacjenci leczeni wirusem mogą mieć większe szanse na przeżycie.

Zanim jednak badania rozpoczną się z udziałem ludzi, trwać będą testy leczenia innych nowotworów, również na modelach mysich. Wirus Zika był już sprawdzany jako potencjalna metoda leczenia glejaka, innego śmiertelnego raka mózgu.