Ilustracja Cat O’Neil
Strona główna

Zminimalizować ryzyko epidemii

Trzeba pilnie stworzyć fundusz szybkiego reagowania

Działania chroniące zdrowie ludności w sytuacjach kryzysowych są nieodzowne w świecie tak otwartym, jak dzisiejszy. W ostatnich pięciu latach byliśmy świadkami wybuchu groźnych infekcji: Ebola, chikungunya, żółtej febry i Zika. Każda z nich rozprzestrzeniła się daleko poza historyczny zasięg swojego występowania. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, jakie będzie następne nagłe zagrożenie zdrowotne, gdzie i kiedy się pojawi, ale wiemy, że jest to nieuniknione. Tymczasem USA są kompletnie nieprzygotowane do stawienia czoła takiemu zagrożeniu, ponieważ nie mają odłożonych funduszy, dzięki którym można by zatrzymać epidemię, zanim ta się rozszerzy.

Stany Zjednoczone miały kiedyś sensowny fundusz szybkiego reagowania w przypadku zagrożenia epidemią, po raz pierwszy utworzony przez Kongres w latach 80., ale jego rozmiary skurczyły się do zaledwie 57 000 dolarów, co wystarczyłoby do zakupu paru tysięcy zestawów pierwszej pomocy i niczego ponadto. Dziś potrzebujemy kwot rzędu od setek milionów dolarów do jednego miliarda, przy czym fundusz ten powinien być dostępny od ręki i natychmiast uzupełniany, gdy zostanie wykorzystany.

Podobne rozwiązanie działa już w przypadku katastrof naturalnych, takich jak trzęsienia ziemi i powodzie. Federal Emergency Management Agency może uruchomić fundusze rzędu setek milionów dolarów, gdy kosztów walki ze skutkami kataklizmu nie mogą udźwignąć budżety stanowe i lokalne. Stworzenie takiego funduszu na czarną godzinę – i pozwolenie, aby Centers for Disease Control and Prevention (CDC) mogło w razie potrzeby skorzystać z tej rezerwy – mogłoby uratować wiele istnień ludzkich i oszczędzić wiele wydatków, zarówno w kraju, jak i na świecie. Ostatnio wykonano pewne kroki w tym kierunku. W propozycji budżetu na 2018 rok przedstawionej przez prezydenta Donalda Trumpa znalazł się taki fundusz. Tyle że nie ma tam żadnych konkretnych liczb, a tymczasem przegłosowana w maju w Izbie Reprezentantów ustawa o opiece zdrowotnej obcięła o miliard dolarów roczne wydatki na ten cel.

Koncepcja stworzenia funduszu nie oznacza rozpraszania wysiłków na rzecz pokonania groźnych infekcji, lecz odwrotnie – ich przejściowe zwiększenie w sytuacjach kryzysowych. Teraz jest tak, że gdy wybucha epidemia, CDC może ściągnąć na bezpłatne dyżury lekarzy i pielęgniarki, ale wciąż musi pokryć rachunki za transport, sprzęt medyczny i ochronny. Pojawienie się fali zachorowań oznacza, że trzeba błyskawicznie przeprowadzać duże ilości testów laboratoryjnych oraz monitorować rozprzestrzenianie się owadów, gryzoni i innych nosicieli infekcji – tym nadzwyczajnym wyzwaniom można sprostać, podpisując krótkoterminowe kontrakty z komercyjnymi firmami.

Thomas Frieden, były dyrektor CDC, szacuje, że 90% zgonów spowodowanych przez wirus Ebola w latach 2014–2015 w Afryce Zachodniej byłoby do uniknięcia, gdyby podległa mu instytucja mogła od razu przystąpić do zmasowanego kontrataku. Jego zdaniem, w lipcu 2014 roku wystarczyłoby 300 dodatkowych łóżek dla osób zarażonych wirusem, by zatrzymać rozprzestrzenianie się infekcji. Tyle że lipiec wypada w końcówce roku budżetowego w USA, kiedy budżet CDC był napięty i instytucja nie mogła sobie pozwolić na dodatkowe wydatki. Dopiero w listopadzie Kongres uwolnił większe fundusze na ten cel. Ale wtedy potrzebnych już było 3000 łóżek.

Kiedy w 2016 roku na południu USA i w Puerto Rico pojawił się wirus Zika, urzędnicy odpowiedzialni za zdrowie publiczne musieli poprosić Kongres, by dał fundusze na walkę z zagrożeniem. Przez wiele miesięcy nie podejmowano żadnych działań, ponieważ niektórym politykom nie podobał się, na przykład, udział organizacji Planned Parenthood w planowanych działaniach kryzysowych. Lokalni urzędnicy musieli wtedy odłożyć na bok inne kluczowe programy ochrony zdrowia, by zająć się nowym zagrożeniem.

Zarówno demokraci, jak i republikanie w końcu zdali sobie sprawę z problemu i próbują coś z tym zrobić. Senator Bill Cassidy z Luizjany, republikanin, przedłożył, po raz pierwszy w zeszłym roku i ponownie w styczniu 2017 roku, projekt ustawy Public Health Emergency Response and Accountability Act, której celem jest stworzenie solidnego funduszu szybkiego reagowania pozostającego w gestii urzędów federalnych odpowiedzialnych za zdrowie publiczne. W 2016 roku demokratyczna kongresmenka Rosa DeLauro z Connecticut zaapelowała o jednorazowe przekazanie 5 mld dolarów na ochronę zdrowia w nagłych sytuacjach i w tym roku zamierza ponownie złożyć taki wniosek. Samo składanie propozycji legislacyjnych (i obietnic w budżecie prezydenckim) nie pomoże, jeśli Kongres ich nie przyjmie. Trzeba więc, aby większość członków Kongresu zaaprobowała jeden lub oba opisane wyżej pomysły, a prezydent je podpisał. Wtedy będziemy mieli pewność, że w razie nagłego zagrożenia zdrowia publicznego pieniądze na działania antykryzysowe znajdą się natychmiast.

Świat Nauki 8.2017 (300312) z dnia 01.08.2017; Wokół nauki; s. 6