Tabibito
Tabibito” po japońsku oznacza „będący w podróży”. Pod takim tytułem wydał swoje wspomnienia znany japoński fizyk Hideki Yukawa, wyróżniony Nagrodą Nobla z fizyki za hipotezę mezonu, cząstki o masie pośredniej między masami elektronu i protonu, która miała tłumaczyć siły wiążące jądra atomowe. Jego nazwisko zna każdy, kto zetknął się z fizyką współczesną. W książce „Tabibito” znajdujemy bardzo ciekawy obraz Japonii, która porzuciwszy długi okres izolacji od świata, zaczęła przechodzić modernizację, by przyłączyć się do grona nowoczesnych państw.
Nasz bohater urodził się 23 stycznia 1907 roku w Tokio jako Hideki Ogawa. Jego ojciec Takuji Ogawa był geologiem w tamtejszym centrum geologicznym. Otrzymał wkrótce stanowisko profesora na Uniwersytecie w Kioto i tam przeniósł się z rodziną. Hideki wychował się w tym mieście, ukończył szkołę i studia. Od ojca przejął zamiłowanie do ścisłych dziedzin wiedzy. Początkowo niezbyt interesował się fizyką, natomiast urzekła go geometria. Był raczej samotnikiem pogrążonym w myślach i rzadko nawiązywał przyjaźnie z innymi studentami. Był szczupły i niewysoki, toteż nie brał udziału w rozmaitych zawodach sportowych, którymi pasjonowali się jego rówieśnicy.
Po ukończeniu studiów w 1929 roku Hideki został zatrudniony jako wykładowca fizyki na Uniwersytecie w Kioto. Przeżywał trudny okres, martwiąc się, że nie potrafi uzyskać żadnego ważnego wyniku w fizyce. Cierpiał wtedy na bezsenność. Pewnego dnia w 1932 roku przyjął niespodziewanego gościa. Był to Kosho Kishi, sekretarz Uniwersytetu w Kioto. Przyniósł propozycję małżeństwa z Sumiko Yukawą, córką Genya Yukawy, właściciela szpitala. Hideki był oczywiście zaskoczony ofertą, gdyż nigdy przedtem nie widział tej panny. Pokazano mu jej fotografię w kobiecym czasopiśmie. Stwierdził, że jest ładna i wygląda inteligentnie. Teraz on przesłał przyszłej żonie swoje zdjęcie. Oceniła go jako zbyt spokojnego, ale bardzo inteligentnego. Uznała, że może mu powierzyć swoje życie. Formalności ślubne załatwiono szybko.
Genyo Yukawa nie miał męskiego potomka; ówczesnym zwyczajem w Japonii w takim wypadku adoptowano męża córki. W ten sposób Hideki Ogawa uzyskał nazwisko Yukawa, pod którym go znamy. Warto dodać, że Genyo Yukawa też został adoptowany, a przedtem nazywał się Sakabe. Ojciec Hideki, Takuji Asai, również został adoptowany i przyjął nazwisko Ogawa.
W 1932 roku James Chadwick odkrył neutron, cząstkę bez ładunku elektrycznego, która miała obok protonu wchodzić w skład jąder atomowych. Nie wiedziano jednak, jakie siły utrzymują te cząstki. Oddziaływanie elektromagnetyczne nie wchodziło w grę ze względu na brak ładunku neutronu. Yukawa zaczął rozważać hipotezę, że może proton i neutron utrzymują się razem dzięki nieustannej wymianie trzeciej cząstki, elektronu – gdyż więcej cząstek wtedy nie znano. Nie mogąc zbudować sensownego teoretycznego opisu takiej sytuacji, postanowił rozważyć wymianę cząstki o masie około 200 razy większej. Takiej cząstki wtedy nie znano, mimo to Yukawa w 1935 roku zdecydował się opublikować swój pomysł w japońskim czasopiśmie, dodając, że to tylko hipoteza, ponieważ rozważanej przez niego cząstki w przyrodzie nie stwierdzono.
Tymczasem niedługo potem taką ciężką cząstkę znaleziono w promieniowaniu kosmicznym. To zwróciło uwagę na hipotezę Yukawy. Trzeba było jeszcze dalszych badań – wydatnie spowolnionych przez II wojnę światową – żeby udowodnić, że Yukawa miał rację. W 1949 roku wyróżniono go Nagrodą Nobla z fizyki. Yukawa był pierwszym japońskim noblistą, został również członkiem kilku akademii nauk, w tym londyńskiego Royal Society. Swe życie opisywał jako nieustanną podróż w poszukiwaniu prawdy. Był profesorem fizyki teoretycznej w Kioto i tam zmarł 8 września 1981 roku.
***
Obecny felieton jest ostatnim odcinkiem „Uczonych w anegdocie”. Zacząłem pisać te krótkie teksty w 1991 roku za zachętą ówczesnej redaktor naczelnej „Wiedzy i Życia” Joanny Zimakowskiej, byłej studentki fizyki i słuchaczki moich wykładów na Uniwersytecie Warszawskim. Jestem jej bardzo wdzięczny za tę propozycję, gdyż wyszukiwanie mało znanych szczegółów z życia wybitnych ludzi i przedstawianie ich czytelnikom sprawiało mi sporą satysfakcję mimo wysiłków przy zbieraniu materiałów.
Pierwszy mój tekst ukazał się w numerze lutowym 1991 roku. Od tego czasu przez 33 lata i 4 miesiące nieprzerwanie dostarczałem te comiesięczne felietony. Nazbierało się ich już dokładnie 400. Żegnając się z czytelnikami, dziękuję za opinie, które do mnie dochodziły. Dziękuję także za miłą współpracę wszystkim osobom, które w tym okresie pełniły funkcje redaktora naczelnego i sekretarza redakcji „WiŻ”.