Planety szaleją, a człowiek powstaje
Najbardziej intrygujące informacje przychodzą niekiedy pod postacią publikacji opatrzonych mało zachęcającymi tytułami. Najnowszy przykład to „Wpływ klimatu na archaiczne ludzkie siedliska i sukcesje gatunków”, pod którym kryje się opublikowany właśnie w „Nature” raport z fascynujących symulacji przeprowadzonych przez zespół Axela Timmermanna, fizyka z południowokoreańskiego Pusan National University. Chodzi w nim o to, jak zjawiska astronomiczne wpływały na ziemski klimat, a ziemski klimat – na wyłonienie się naszego gatunku (co zdarzyło się mniej więcej 300 tys. lat temu).
Timmermann wziął pod uwagę, że odległe, a na niebie maleńkie, planety Układu Słonecznego mają realne znaczenie dla ziemskiego klimatu. Wpływają bowiem na kształt naszej orbity i jej położenie, a także na kąt, pod którym planeta jest pochylona w stosunku do Słońca. Efekty – zmiany w intensywności pór roku, ilości opadów atmosferycznych i wysokości temperatur – zauważalne są dopiero z dalszej perspektywy czasowej. Wszystko to przebiega bowiem w cyklach o okresach rzędu dziesiątków czy setek tysięcy lat.
Naukowiec wprowadził dane astronomiczne do Community Earth System Model – symulatora ziemskiego klimatu uwzględniającego stan atmosfery, oceanów, pokryw lodowych i lądów oraz procesów takich, jak obieg węgla w przyrodzie. Przez pół roku procesory mieliły dane, odtwarzając przypuszczalne warunki ostatnich paru milionów lat – czyli to, jak klimat sprzyjał ewolucji naszego gatunku, bądź w niej przeszkadzał. Fizyk wprowadził też informacje o datowaniach i lokalizacjach 3 tys. skamieniałości oraz prymitywnych narzędzi – materialnych dowodów obecności sześciu gatunków człowieka, w tym wczesnego Homo erectus i współczesnego Homo sapiens. I zauważył kilka dających do myślenia prawidłowości.
Wiadomo, że mniej więcej 700 tys. lat temu swoje terytorium zaczął powiększać Homo heidelbergensis dysponujący stosunkowo dużym mózgiem, ale niezdolnym do podejmowania trudu myślenia w naszym rozumieniu tego słowa. Podobnie jak wielu innych badaczy, tak i Tiemermann uważa, że człowiek heidelberski był „siewcą” innych gatunków – takich jak Homo neanderthalensis w Eurazji czy Homo sapiens w Afryce. Zaczął wędrować prawdopodobnie dlatego, że sprzyjał temu wilgotniejszy klimat ówczesnej epoki, rezultat wydłużenia się jednej z osi orbity Ziemi.
Tiemmermann zauważył, że rejony uznane przez symulację za najbardziej przyjazne Homo heidelbergensis pokrywają się z tymi, na których rzeczywiście odnajdywano artefakty i fragmenty kości różnych gatunków jego przypuszczalnych sukcesorów. Ta sama zgodnośc dotyczyła kolejnych przestrzeni, które Homo dla siebie wybierał. „Globalna kolekcja czaszek i narzędzi nie jest rozrzucona przypadkowo w czasie i przestrzeni – mówił Timmermann magazynowi „Nature”. – To dla mnie niezwykłe: oto prawidłowość, której nikt do tej pory nie dostrzegł”.
Dyskusje o tym, w jakim stopniu to właśnie zmiana klimatu w Afryce i związane z nią powiększenie się powierzchni sawanny skłoniła wczesnych ludzi do wstania na dwie nogi i doprowadziła do pojawienia się Homo sapiens, trwają od wieku. Tiemmermann dostarcza interesujących – choć oczywiście nie ostatecznych, bo to „tylko” symulacje – dowodów na słuszność tej hipotezy. Ale reakcje na jego artykuł są skrajne są także negatywne.
„Gdyby z tajemnicą zmiany klimatu i ludzkiej ewolucji można się było rozprawić w jednej tylko publikacji, zrobiono by to 40 lat temu” – mówi cytowany przez „Nature” Tyler Faith, paleobiolog z University of Utah w Salt Lake City. Brakuje skamielin z kluczowych okresów, brakuje pozostałości DNA. To właśnie dlatego Tiemmermann zamierza wkrótce uwzględnić – choćby i niepełne – dostępne dziś dane genetyczne i zapuścić symulacje na jeszcze większą skalę.