The Vindolanda Trust / pulsar
Człowiek

Jak obesrańcem zostać na wieki. Sztuka rzymskiego graffiti

Tabliczkę z rysunkiem wielkiego penisa i niewybrednym wyzwiskiem pod adresem pewnego żołnierza znaleźli archeolodzy w forcie Vindolanda. Rzecz to dziś wyjątkowa, ale dla starożytnych Greków i Rzymian zwyczajna.

Vindolanda to rzymski fort zbudowany w I w. tuż przy północnej granicy Imperium, wyznaczonej przez Mur Hadriana. Brytyjscy archeolodzy prowadzą tam badania od lat i znajdują mnóstwo zabytków. Wśród tych najbardziej wzruszających – i wiele mówiących o ciężkim życiu na dalekiej północy – są listy pisane na drewnianych deseczkach do rodzin w słonecznej Italii, m.in. z prośbami o przesłanie ciepłych skarpetek. Teraz udało się znaleźć dowód na to, że stosunki między żołnierzami nie zawsze układały się dobrze.

19 maja pomagający archeologom w badaniach wolontariusz znalazł w centrum fortu kamień o szerokości 40 cm i wysokości 15 cm. Umieszczone jest na nim graffiti przedstawiające potężnego penisa oraz inskrypcja „SECUNDINUS CACOR”, co stanowi skrót od „cacator” – obesraniec. Głębokość wyrytych linii sugeruje, że osoba, która wykonała napis i rysunek musiała się napracować – najwyraźniej niejaki Secundinus musiał jej poważnie nadepnąć na odcisk, skoro postanowiła go publicznie trwale upokorzyć. Znajdujący się obok napisu penis tylko wzmacnia negatywne przesłanie, ponieważ całość można czytać jak szaradę „Kutas Secundinus jest obesrańcem”.

Rzymianie lubili wulgaryzmy – od podobnych graffiti aż roi się w Pompejach. Ale przedstawienia penisów, których w antyku jest całe mnóstwo (w samej Vindolandzie znaleziono ich już 13), miały różne znaczenie. Z jednej strony wzwiedzione członki mieli bogowie płodności i obfitości jak Priap czy satyry. Umieszczano je na framugach domów (np. w Pompejach) czy hermach granicznych, by przynosiły szczęcie i dobrobyt. Kształt fallusów nadawano lampkom, by rozświetlały mrok, w którym czai się zło. A małe peniski noszono jako amulety apotropaiczne.

Z drugiej strony wielki fallus – inaczej niż dziś – nie był w antyku mile widziany, bo uważano go za brzydki i nieelegancki. Greckie rzeźby przedstawiające bogów i atletów mają wręcz nieproporcjonalnie małe penisy, bo duże i obwisłe były atrybutem prostaków i barbarzyńców. Stąd odgrywający ich w teatrze aktorzy komediowi paradowali z wielkimi doczepianymi fallusami.

Określenie „obesraniec” znane jest doskonale znawcom łaciny chociażby z komedii antycznych, gdzie cacatores to osoby, które publicznie wypróżniają się na ulicach. Było to, oczywiście, obraźliwe wyzwisko, bo według antycznych takie zachowanie było sprzeczne z etosem obywatela rzymskiego. Stanowiło dowód braku okrzesania, barbarzyństwa lub upojenia alkoholowego.

Wytłumaczeń, skąd ta estetyka, w greckiej sztuce było wiele. Swego czasu uważano, że brało się to z popularności kontaktów homoerotycznych wśród greckich (zwłaszcza ateńskich) elit i to z bardzo młodymi chłopcami, którzy „mają małe korzonki”, jak mówi jeden z bohaterów komedii Arystofanesa, opisując idealnego kochanka. Jednak teraz naukowcy przekonują, że wśród greckich arystokratów wcale nie było przyzwolenia na taki praktyki seksualne, a ojcowie wręcz chronili swoich synów przed zakusami lubieżnych znajomych.

Mały penis w rzeźbie greckiej był po prostu kwestią estetyki i skromności – uważa grecysta i badacz antycznej erotyki prof. Włodzimierz Lengauer, który w rozmowie dla POLITYKI mówił: – Chodziło o przedstawienie doskonałości ciała, jego proporcji i muskulatury, w czym penis odgrywał najmniejszą rolę i zbyt duży po prostu zaburzyłby harmonię. W dodatku Grecy mieli silne poczucie wstydu – w końcu „członek” to „aidoion”, czyli „część wstydliwa” – a małe przyrodzenie nie przyciągało aż takiej uwagi widzów.

W Rzymie stosunek do członków męskich w sztuce był taki sam jak w Grecji. Dowodem na to jest chociażby znaleziony w Vindolandzie równo rok temu przez dwóch innych wolontariuszy kamień z przedstawieniem nagiego jeźdźca – zapewne boga Marsa lub Merkurego – z mikropenisem. Ale wykorzystanie ich w antycznym street arcie stało się znacznie bardziej popularne.

A wracając do Sekundinusa: zapewne się nie ucieszył, gdy zobaczył, że został uwieczniony w kamieniu jako kutas i obsraniec, bo nie miał jak pozbyć się tej wykutej w kamieniu na wieki obelgi. Ale zapewne nie pomyślał, że jeszcze 1700 lat później będzie to jedyna informacja, jaka po nim pozostanie.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną