Robert Oppenheimer Robert Oppenheimer J. Robert / Archiwum
Człowiek

Robert Oppenheimer: Rehabilitacja Prometeusza

USA przywracają honor najbardziej znaczącej postaci nauki XX w. Szef laboratorium, w którym stworzono bombę atomową, po 68 latach zostaje oficjalnie oczyszczony z zarzutów o szpiegostwo.

Jeśli Gandhi był cząstką, to Robert Oppenheimer był antycząstką. Jeden był wodą, drugi ogniem. A obaj przekroczyli tę niezauważalną granicę dzielącą postaci potoczne od mitycznych. Wyrośli ponad życie, wpływając na losy całej planety. Jednak w przeciwieństwie do Gandhiego, los potraktował Oppenheimera brutalnie i niesprawiedliwie. Państwo, które zawdzięczało mu najwięcej, poniżyło go i wyniszczyło. Przyspieszyło nadejście śmierci.

***

„Panie Prezydencie, mam krew na rękach” – mówił Oppenheimer w 1945 r., po zrzuceniu na Hiroszimę i Nagasaki bomb, które pomógł stworzyć. Trzy lata wcześniej powierzono mu kierowanie Los Alamos Laboratory – tajnym ośrodkiem w Nowym Meksyku, którego celem było skonstruowanie broni, jakiej nie widział świat – bezdyskusyjnego argumentu, który miał zakończyć II wojnę światową.

Ten urodzony w 1904 r. fizyk nie był wyborem oczywistym. Introwertyczny i kostyczny. Genialny, ale w sposób niemanifestujący się tzw. wielkimi odkryciami czy wiekopomnymi publikacjami. Istniała jednak jakaś niemierzalna chemia między nim a generałem Lesliem Grovesem, szefem programu Manhattan, w ramach którego budowano laboratoria Los Alamos.

Ilustracja stworzona przez SI.DALL-E/ArchiwumIlustracja stworzona przez SI.

Oppenheimer utrzymał w spójności wiązkę skrajnie różnych charakterologicznie uczonych biorących udział w tym przedsięwzięciu i zgodnie z obietnicą 16 lipca 1945 roku rozpalił Słońce na Ziemi.

Mówiono o nim Prometeusz. Może słusznie, ale był to heros wewnętrznie pęknięty. Wiedział, że projekt, w którym bierze udział ma charakter bardziej polityczny niż militarny. Bomba stała się narzędziem nie II, a III wojny światowej – tej zimnej. Po skonstruowaniu broni wykorzystującej reakcję rozszczepienia, kolejnym krokiem miało być stworzenie tej termojądrowej, opartej na reakcji syntezy. Oppenheimer był temu przeciwny. Z przyczyn, które w szczegółach są subtelnie złożone.

Daleki od prostolinijnego, szlachetnego pacyfizmu, był jednocześnie Oppenheimer przeciwieństwem opętanego ideą bomby wodorowej Edwarda Tellera – fizyka, który skutecznie forsował ją w kręgach rządowych. A że w latach 30. miał wśród swoich przyjaciół i bliskich (brat, żona) osoby o poglądach lewicujących, stał się łatwym komisji Josepha McCarthy’ego, senatora maniakalnie poszukującego tropów komunistycznych spisków – zwłaszcza tam, gdzie ich nie było.

***

Po upokarzającym, urągającym normom prawnym i moralnym, procesie w 1954 r. Komisja Energii Atomowej odebrała Oppenheimerowi certyfikat bezpieczeństwa. Nigdy już się po tym nie podniósł. Zmarł w1967 r. A formalny stan dyskwalifikacji – mimo wysiłków środowiska naukowego, mimo iż odtajnione w 2014 roku materiały z przesłuchań dowodziły pełnej lojalności Oppenheimera wobec państwa – trwał 68 lat.

Zmieniło się to 16 grudnia 2022 roku. Jennifer M. Granholm, szefowa Departamentu Energii, opublikowała oświadczenie, z którego pochodzi ten fragment: „Dr Robert Oppenheimer odgrywa centralną rolę w historii naszego państwa wiodącego prym w wysiłkach atomowych podczas II wojny światowej – i tworzeniu zalążków narodowych laboratoriów Departamentu Energii – klejnotów koronnych amerykańskiego ekosystemu badań i innowacji”. Słysząc ten nowomowę, Oppenheimer głębiej zaciągnąłby się dymem z papierosa i nasunął kapelusz na oczy.

Rok 2023 będzie jego rokiem. W lipcu do kin trafi jego biografia, którą Christopher Nolan zrealizował na podstawie książki „American Prometheus” napisanej przez Kaia Birda i Martina J. Sherwina. Mit rośnie.