Leszek Zych / Polityka
Człowiek

Podkast 44. Ewa Bartnik: Rosalind Franklin nie potrzebowała Nobla

Jak James Watson i Francis Crick oraz Maurice Wilkins traktowali badaczkę, dzięki której mogli się cieszyć najważniejszą nagrodą w naukowym świecie? Czy Franklin miała powody, by uznać się za ofiarę? Podkast z prof. Ewą Bartnik, genetyczką z Uniwersytetu Warszawskiego, członkinią Komitetu Genetyki Człowieka i Patologii Molekularnej PAN.

Była pierwszą kobietą w swojej zamożnej żydowsko-brytyjskiej rodzinie, która nie została – jak mówi prof. Bartnik – „paprotką”. Była zbyt uzdolniona i zbyt żądna wiedzy, żeby zostać żoną, matką, i zajmować dobroczynnością.

Była perfekcjonistką. Wymagała bardzo wiele od swoich współpracowników, ale przede wszystkim od siebie. Niektórym wystarczało podejrzenie, że to, co zrobili, jest naukowym odkryciem, ona musiała być tego pewna.

Miała do siebie dystans. „Może jest praca dla kogoś, kto wie dość mało o chemii fizycznej, za to sporo o dziurkach w węglu” – pisała w 1947 r. do swojej przyjaciółki, kiedy chciała przenieść się do Francji. Wtedy była już uznaną badaczką – jej prace dotyczące porowatości tego pierwiastka przyniosły jej tytuł doktora (miała wtedy 26 lat) i przyczyniły się m.in. do ulepszenia masek gazowych.

Przez ostatnie pięć lat krótkiego życia prowadziła pionierskie prace nad strukturami molekularnymi wirusów mozaiki tytoniowej i polio. Jej publikacje na ten temat były znane, szeroko je cytowano. – Była wybitna – mówi krótko prof. Bartnik.

A jednak dziś o Rosalind Franklin mówi się najczęściej jedynie w kontekście jednego zdjęcia. Opatrzonego numerem 51.

W 1951 r. Rosalind wróciła z Francji jako znakomita krystalografka rentgenowska i rozpoczęła pracę w King’s College. – Okazały się to najgorsze dwa lata w jej życiu – mówi gościni pulsara. – Dyrektor placówki John Randall zapowiedział, że nad DNA będzie pracowała tylko ona. Omieszkał poinformować ją, że oczekuje jej współpracy z Mauricem Wilkinsem, a jemu nie wspomniał, że Rosalind nie będzie jego podwładną. To był ogromny błąd. W efekcie dwoje naukowców nie umiało ze sobą współpracować. Nie pasowali do siebie charakterologicznie. Może gdyby dać im rękawice bokserski umieścić na ringu, może by to się lepiej rozwiązało.

Rozwiązało się źle.

W tym samym laboratorium DNA zajmowali się także James Watson i Francis Crick. – Nie mieli żadnej teorii – mówi prof. Bartnik – Mieli jedynie ideę, że chcą wiedzieć, jak jest zbudowane.

I dowiedzieli się. Głównie dzięki temu, że Wilkins, bez wiedzy i zgody Franklin, przekazał im zrobione przez nią zdjęcie odbijania się promieni rentgenowskich na krystalicznej strukturze DNA. Opatrzone numerem 51.

Watson, Crick i Wilkins 9 lat później dostali Nagrodę Nobla. O wkładzie Rosalind Franklin w swoich podziękowaniach nie powiedzieli ani słowa. – Nie neguję geniuszu tych panów – mówi prof. Bartnik – Byli bardzo genialni i zdeterminowani, żeby coś osiągnąć. Natomiast to, że nie wspominają, skąd wzięli dane, to już jest przywłaszczenie. Dużo później przyznali, że „we właściwy sposób wykorzystali jej badania”. I że „ich stosunek do Rosalind był protekcjonalny”. Usprawiedliwili się jednak od razu, stwierdzając: odzwierciedlało to ówczesny stosunek środowiska naukowego do kobiet.

Franklin – co podkreśla jej siostra – nigdy nie narzekała na to, że traktowano ją źle jako kobietę zdominowanym przez mężczyzn naukowym świecie. – Gdyby chciała to robić, miała zresztą jeszcze przynajmniej dwa powody: była Żydówką i była bogata, co nie wszędzie było mile widziane.

To, że nie dostała Nobla, także nie mogło jej sprawić przykrości. W 1962 r. już nie żyła.

Czy zatem można powiedzieć, że Rosalind Franklin była ofiarą swoich „kolegów” i czasów? – Myślę, że byłaby oburzona, gdyby coś takiego usłyszała.

Znała swoją wartość. Nie tylko jako autorki zdjęcia nr 51.

Prof. Ewa Bartnik jest genetyczką z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Uniwersytetu Warszawskiego. To członikini Rady Naukowej Instytutu Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk, Komitetu Genetyki Człowieka i Patologii Molekularnej PAN oraz komisji WHO zajmującej się problemem modyfikacji ludzkiego DNA. Zasiada w Kapitule Profesorskiej Nagród Naukowych POLITYKI.Leszek Zych/PolitykaProf. Ewa Bartnik jest genetyczką z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Uniwersytetu Warszawskiego. To członikini Rady Naukowej Instytutu Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk, Komitetu Genetyki Człowieka i Patologii Molekularnej PAN oraz komisji WHO zajmującej się problemem modyfikacji ludzkiego DNA. Zasiada w Kapitule Profesorskiej Nagród Naukowych POLITYKI.

Cieszymy się, że słuchacie naszych podcastów. Powstają one także dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów.
Aby do nich dołączyć – i skorzystać w pełni z oferty pulsara, „Scientific American” oraz „Wiedzy i Życia” – zajrzyjcie tutaj.

WSZYSTKIE SYGNAŁY PULSARA ZNAJDZIECIE TUTAJ