Anna Amarowicz / pulsar
Człowiek

Podkast 53. Dagmara Bożek: Lodołamaczki nie pękają

Jak przyjmowano w stacjach polarnych pierwsze kobiety? Ile czasu zajęło im udowodnienie, że radzą sobie w spartańskich warunkach równie dobrze, jak mężczyźni? Czy ich pozycja jest już ugruntowana? Rozmowa z Dagmarą Bożek z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk, polarniczką i autorką książek.

„Dziewczyna była już w drodze spłoszona. Gdy się chłopaki zorientowały, nuż sadzić jej opowieści o niedźwiedziach, no i zarośniętych, wygłodniałych i złaknionych kobiecego ciała polarnikach. Siedziała przez cały czas z grupą Różyckiego w fiordzie Van Keulen, ale choć nie było tam zimowników, a możliwość spotkania z niedźwiedziem była praktycznie równa zeru, zasznurowywała się w namiocie i chyba sypiała z bronią”.

Ryszard Wiktor Schramm, polarnik, taternik i alpinista, świadek przybycia pierwszej uczestniczki wyprawy na Spitsbergen, był – jak widać – rozbawiony. I nieco protekcjonalny. Oddał swoimi słowami klimat towarzyszący wejściu kobiet w całkowicie do tej pory męski świat.

Był rok 1958. Dziewczyna z jego opowieści to geografka z Uniwersytetu Warszawskiego Zofia Michalska.

Wszystko, co jest nowe, wymaga oswojenia – mówi Dagmara Bożek. – Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, nie wiemy, jak to oceniać. I mam wrażenie, że zazwyczaj krytykujemy, zanim wyrobimy sobie jakieś zdanie i zauważymy w tym wartość.

Truizm? Może i tak, ale w przypadku polarniczek, wyjątkowo godny podkreślania. Bo owo „przyzwyczajanie się” trwało lata.

„Przełom w postaci objęcia kierownictwa wyprawy antarktycznej w latach 1991–1992 przez Marię Agatę Olech był wydarzeniem, które pokazało, że kobiety też mogą kierować ekspedycjami polarnymi. Mimo to w jednym z wydań czasopisma »Polish Polar Research«, które zadedykowano polarniczce w związku z siedemdziesięcioleciem jej urodzin, na próżno szukać tej informacji. Tekst życzeń jest uprzejmy i liczy 127 wyrazów. Rażąco mało w stosunku do innych publikacji na łamach wspomnianego tytułu poświęconych jubileuszom wybitnych polarników”.

Czasopismo ukazało się w 2011 r.

A prof. Olech to pierwsza w Polsce lichenolog – specjalizująca się w porostach stref polarnych. Jedna z pierwszych Polek, które jako samodzielne badaczki prowadziły badania w Arktyce i Antarktyce. I pierwsza kierownik całorocznej polskiej wyprawy polarnej. Stanisław Siedlecki, założyciel stacji nad fiordem Hornsund, pisał do niej uprzejme wierszowane listy: „taki na skale ornament/przyprawił mnie trochę o zamęt/muszę spytać się Agatki, czy to może porost rzadki?”. Od innych często jednak słyszała „kobieta nie będzie nami rządzić”.

„Lodołamaczki” – jak nazywa je Bożek – nie narzekają. Opory do przełamania, problemy do pokonania, uszczypliwe uwagi – a czasami i złośliwości – wszystko to w ich opowieściach ma już formę anegdoty. Nie ma już znaczenia. Ważne – choć mówią o tym z daleko posuniętą skromnością – jest to, czego dokonały naukowo i to, że przetarły szlaki na bieguny innym kobietom. Choćby samej Dagmarze Bożek.

Nie jestem ani naukowczynią, ani osobą techniczną czy inżynierką, a jednak pojechałam na stację polarną – mówi gościni pulsara. – Jako administratorka stacji i specjalistka w projekcie edukacyjnym EDUSCIENCE („Podnoszenie kompetencji uczniowskich w dziedzinie nauk matematyczno-przyrodniczych i technicznych z wykorzystaniem innowacyjnych metod i technologii” – przyp. red.). Z moim humanistycznym wykształceniem udało mi się znaleźć dla siebie miejsce.

Uczestniczyła w 35. Wyprawie Polarnej IGF PAN do Polskiej Stacji Polarnej Hornsund na Spitsbergenie (2012–2013) i 40. Wyprawie Antarktycznej do Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego na Wyspie Króla Jerzego (2015–2016).

Teraz zajmuje się promocją polskich badań w obszarach polarnych. Wydała książki „Dom pod biegunem. Gorączka (ant)arktyczna”, „Ryszard Czajkowski. Podróżnik od zawsze” oraz „Polarniczki. Zdobywczynie podbiegunowego świata”, z której pochodzą umieszczone wyżej cytaty. Niedługo ukaże się zaś film Kuby Witka, którego jest narratorką i konsultantką merytoryczną.

Dokument opowiada o pionierkach. Ich następczyń jest coraz więcej. – W tej chwili w 10-osobowych grupach zimujących są zazwyczaj minimum 3–4 kobiety, w grupach letnich zaś stanowią one połowę zespołów – mówi nasza gościni. – Jest bardzo dużo specjalistek w różnych dziedzinach naukowych i technicznych. Z powodzeniem odnajdują się w warunkach polarnych.

Na liście polskich polarniczek jest już sporo ponad 400 nazwisk. „Ich historie ciągle trwają. Tak jak eksploracja ziemi wokół biegunów” – pisze w książce Bożek. A u nas dodaje: – I mam nadzieję, że trwać będą.

Dagmara Bożek.Anna Amarowicz/pulsarDagmara Bożek.

Cieszymy się, że słuchacie naszych podkastów. Powstają one także dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów.
Aby do nich dołączyć – i skorzystać w pełni z oferty pulsara, „Scientific American” oraz „Wiedzy i Życia” – zajrzyjcie tutaj.

WSZYSTKIE SYGNAŁY PULSARA ZNAJDZIECIE TUTAJ