Ludzka skóra jako surowiec. Badacze potwierdzili słowa Herodota
Dwa kawałki wyprawionej skóry wydobyte z 14 ukraińskich stanowisk scytyjskich z różnych okresów (od 700 do 300 r. p.n.e.), należały do ludzi – czytamy w PLOS ONE. Antropolodzy zbadali 45 próbek, bo chcieli potwierdzić przekaz Herodota o tym, że wojownicy zamieszkujący stepy nadczarnomorskie wykorzystywali skórę zdjętą z prawych rąk wrogów do szycia kołczanów. Z badań wynika, że służyła ona jako dekoracja górnej części futerałów na strzały należących do władców lub osób o wysokiej randze, które zmarły ok. 2,4 tys. lat temu w czasach świetności Scytów.
Nie byli oni jedynym ludem, który wykorzystywał ludzką skórę do tworzenia ważnych symbolicznie przedmiotów. To samo robili rdzenni mieszkańcy Ameryk, a zapewne również wiele ludów zamieszkujących tereny Euroazji. Najbardziej znanym zwyczajem wiązanym zwłaszcza z ludami słynącymi z wojowniczości było zdejmowanie skalpów z głów wrogów. Dowodem są czaszki ze śladami nacięć. Skalp wroga był oczywiście znakiem odwagi tego, kto go zdobył, ale też amuletem chroniącym przed strzałami lub wabiącym kolejnych nieprzyjaciół, których można było zabić. Całą ludzką skórę zdejmowali z zamordowanych ofiar Aztekowie, by ją założyć na siebie podczas rytuałów. W wielu kulturach tworzono z niej amulety, pochwy mieczy czy szamańskie bębny.
Sięgnij do źródeł
Badania naukowe: Human and animal skin identified by palaeoproteomics in Scythian leather objects from Ukraine
Przedstawiciele zaawansowanych cywilizacji także nie stronili od produkowania przedmiotów z ludzkiej skóry – również tych codziennego użytku jak buty czy rękawiczki. Nie wiadomo jednak, ile prawdy jest w tych opowieściach. A mówią one, że jeden z wodzów armii napoleońskiej miał takie spodnie, bo wierzył, że są kuloodporne. Albo, że czasie rewolucji francuskiej pewien szewc w Meudon robił buty ze skóry zgilotynowanych arystokratów. Oraz że noszenie płaszczy z ludzkiej skóry modne było we Francji wśród przestępców jeszcze w początkach XIX w. Według najnowszej książki Tomasza Boneka „Ludzie na mydło. Mit, w który uwierzyliśmy” legendą jest też przekonanie, że z wypreparowanej ludzkiej skóry Niemcy w obozach zagłady wytwarzali masowo rękawiczki i abażury. Choć prawdą jest, że z ciał zamordowanych produkowali anatomiczne preparaty.
Od starożytności do końca XIX w. w ludzką skórę oprawiano niektóre wyjątkowe księgi, np. „Des Destinées de L'Ame” z 1880 r. Arsene'a Houssaye'a poświęconą medytacji nad duszą i życiem po śmierci. Ludovic Bouland, lekarz i bibliofil, wykorzystał skórę zdjętą z pleców swojej zmarłej w wyniku udaru, umysłowo chorej pacjentki, bo „dzieło o ludzkiej duszy na to zasługiwało”. Można powiedzieć, że było to symboliczne, ale jakoś zdecydowanie trudniej zrozumiałe niż działania Scytów 2500 lat temu.