Kepler-1658 b ukazuje nam przyszłe losy Ziemi
Dzieli ją od nas ok. 2600 lat świetlnych, jednak losy tej planety, okrążającej nieco cięższą od Słońca i bardziej zaawansowaną ewolucyjnie gwiazdę z konstelacji Łabędzia, zaciekawiły szerokie grono badaczy. Kepler-1658 b to typowy gorący Jowisz: jego masa niemal sześciokrotnie przekracza masę najcięższej planety Układu Słonecznego, a odległość dzieląca go od macierzystej gwiazdy jest ok. 20 razy mniejsza niż odległość Ziemi od Słońca. Wskutek tego powierzchnia planety silnie się rozgrzewa, co w pełni uzasadnia określenie „gorący”. Ten niewielki dystans sprawia też, że rok na planecie – jedno okrążenie gwiazdy – trwa zaledwie 3,85 dnia. Ale nie jest to wielkość stała. Wieloletnie obserwacje Kepler-1658 wykazały, że długość roku stopniowo maleje. Jak udało się to ustalić?
Kepler-1658 b to pierwsza planeta wykryta przez Kosmiczny Teleskop Keplera po jego wystrzeleniu w 2009 r. Urządzenie zaobserwowało ją, analizując zmiany blasku setek tysięcy gwiazd w poszukiwaniu regularnych przyćmień. Mogły być one wywoływane przez planety, które okrążając gwiazdę, regularnie przysłaniają jej tarczę. Tak właśnie było w przypadku Kepler-1658 b. Obserwacje planety prowadzone już od 13 lat pozwoliły na bardzo dokładne pomiary odstępu między zaćmieniami, czyli właśnie długości planetarnego roku. Skraca się on w niewielkim tempie o 131 ms (milisekunda to tysięczna część sekundy) rocznie. Co to oznacza? Planeta traci energię i stopniowo zbliża się do swojej gwiazdy. Przyczyną tego hamowania są prawdopodobnie potężne siły przypływowe ze strony masywnej gwiazdy. W zależności od odległości między dwoma ciałami, ich rozmiarów i tempa rotacji takie oddziaływania pływowe mogą powodować, że obiekty odsuwają się od siebie – tak jak w przypadku Ziemi i powoli poruszającego się na zewnątrz Księżyca – lub zmierzają ku sobie, jak w przypadku Kepler-1658 b. Prócz nieuchronnego popychania planety ku gwieździe pływy prawdopodobnie dodatkowo ją ogrzewają – podobny efekt widzimy na rozpalonym przez Jowisza, najaktywniejszym wulkanicznie ciele Układu Słonecznego – Io.
Tak czy siak, kluczowe jest jedno: planeta stopniowo przybliża się ku Kepler-1658 i za jakiś czas zanurzy się w gorącej atmosferze tej gwiazdy. Jej los jest więc przesądzony. Obserwując stopniową zagładę planety, pomyślmy, że mamy okazję do spojrzenia i w naszą przyszłość. Choć Kepler-1658 b bardzo różni się od Ziemi, ich ostateczny los prawdopodobnie będzie ten sam. Gdy starzejące się Słońce rozedmie zewnętrzne warstwy, Ziemia znajdzie się z czasem pod jego powierzchnią. Od tej chwili dzielą nas jednak jeszcze długie miliardy lat.