||| ||| Shutterstock
Kosmos

Aparatura do poszukiwania życia na Marsie nie potrafi wykryć go na Ziemi

Naukowcy testowali ją na pustyni Atakama. Wyniki okazały się mocno rozczarowujące.

Prawie pół wieku temu (1976 r.) dwie amerykańskie sondy – Viking 1 i Viking 2 – wylądowały na Marsie. Pod wieloma względami była to przełomowa misja. Vikingi jako pierwsze bezawaryjnie osiadły na powierzchni Czerwonej Planety i rozpoczęły jej badania. To także jeden z najdroższych programów w historii NASA – kosztował (wraz z orbiterami krążącymi wokół Marsa) prawie 5 mld dolarów (według dzisiejszych cen) – i najgoręcej dyskutowanym. Vikingi poszukiwały bowiem organizmów żywych, a uzyskane przez nie wyniki do dziś wywołują spory.

Początek bez sukcesu

Sondy przeprowadziły na próbkach marsjańskiego gruntu trzy eksperymenty. Uważa się, że tylko jeden – i to w niejednoznaczny sposób – wskazał na obecność życia na Marsie. W dużym skrócie polegał on na umieszczeniu w próbce gruntu pożywki oznaczonej radioaktywnym izotopem węgla i sprawdzeniu, czy została ona „skonsumowana” przez jakieś mikroorganizmy. Aczkolwiek większość badaczy sądzi, że uzyskane wyniki da się wyjaśnić procesami niebiologicznymi. Można zatem uznać, że w żadnym z dwóch oddalonych od siebie i różniących się pod względem geologicznym miejsc lądowania Vikingów nie odkryto śladów życia.

W 2004 r. naukowcy powtórzyli badania Vikingów, tyle że w Atakama w Chile – na jednej z najstarszych pustyń i jednocześnie najsuchszych miejsc na Ziemi. Im również nie udało się wykazać w próbkach obecności mikroorganizmów. Dopiero podwyższenie czułości instrumentów analitycznych i pobranie gruntu z głębokości kilkanaście centymetrów większej niż w marsjańskim eksperymencie przyniosło pozytywny wynik.

Powrót z problemami

W 2019–2021 r. badacze wrócili do na pustynię Atakama, a dokładnie do miejsca zwanego Red Stone, gdzie ponad 100 mln lat temu znajdowała się delta rzeki (wyniki swoich badań publikują w najnowszym „Nature Communications”). To teren podobny do marsjańskiego krateru Jezero, kiedyś wypełnionego wodą dostarczaną przez rzekę, a obecnie eksplorowanego przez łazik Perseverance.

Tym razem w próbkach z Red Stone udało się znaleźć DNA mikroorganizmów (nie zostały one jeszcze sklasyfikowane i opisane). Jednocześnie przeprowadzono analizy za pomocą aparatury podobnej do tej, w którą są lub będą wyposażone marsjańskie pojazdy badawcze. Naukowcy posłużyli się m.in. instrumentem dziesięciokrotnie bardziej czułym niż SAM (Sample Analysis on Mars) znajdujący się w pojeździe Curiosity (od 2012 r. pracuje na Marsie). Związki chemiczne pochodzenia biologicznego udało mu się wykryć, ale z wielkim trudem – łazik mógł je więc przeoczyć.

Próbki zostały również przeanalizowane w urządzeniu MOMA (Mars Organic Molecular Analysis), które ma się znaleźć na wyposażeniu planowanego europejskiego łazika ExoMars. Ono również miało problemy z wykryciem związków organicznych (w jednym eksperymencie ich nie znalazło, w drugim wskazało ilości śladowe).

Lepiej poradził sobie LDChip (Life Detector Chip) – aparat specjalnie zaprojektowany do poszukiwań życia na Marsie, choć jeszcze nie wiadomo, w takcie której misji zostanie użyty. Udało mu się wykryć pozostałości cyjanobakterii (sinic), czyli organizmów występujących w tym regionie Atakamy przed ok. 100 mln lat.

Kontynuacja być może na Ziemi

Publikacja w „Nature Communications” dowodzi, jak ważne jest wstępne testowanie aparatury badawczej w tych regionach Ziemi, które przypominają Marsa. Jeśli nie będzie ona potrafiła wykryć śladów życia, to tym bardziej nie poradzi sobie na Czerwonej Planecie.

Autorzy artykułu piszą również, że najlepszym rozwiązaniem byłoby sprowadzenie próbek marsjańskiego gruntu na Ziemię, co pozwoli na zastosowanie całego wachlarza metod analitycznych. Pierwszy krok w tym kierunku został zresztą wykonany – próbki zebrał i pozostawił na powierzchni planety (zabezpieczone w specjalnych tubach) łazik Perseverance. Nie wiadomo jednak kiedy wylądują na Marsie pojazdy zdolne wysłać je na Ziemię.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną