Shutterstock
Kosmos

Egzoplanety to ciastka z dwóch foremek

Mamy mnóstwo „super-Ziemi”, czyli skalistych kul o średnicy około 1,4 razy większej niż Ziemia. Jest też wiele „mini-Neptunów”, które są mniej więcej 2,4 razy szersze od Ziemi. Bardzo niewiele planet mieści się pomiędzy.

Jeszcze 30 lat temu naukowcy nie byli pewni, czy poza naszym Układem Słonecznym istnieją jakiekolwiek planety. Obecnie znamy ich już ponad 5 tys. Jednak gdy astronomowie wyznaczyli rozmiary tych egzoplanet, pojawiła się dziwna luka. Mamy mnóstwo „super-Ziemi”, czyli skalistych kul o średnicy około 1,4 razy większej niż Ziemia. Jest też wiele „mini-Neptunów”, które są mniej więcej 2,4 razy szersze od Ziemi. Bardzo niewiele planet mieści się pomiędzy – to prawie tak, jakby większość globów została skrojona z użyciem jednej z dwóch foremek do wycinania ciastek. Nowy model opublikowany w czasopiśmie „Astrophysical Journal Letters” oferuje świeżą odpowiedź na pytanie, dlaczego tak jest: wynika to ze zderzeń.

Poprzednie hipotezy dotyczące planetarnej „luki w promieniach” wskazywały, że wysokie temperatury powodują kurczenie się niektórych planet, mówi główny autor nowego badania, astrofizyk z Rice University André Izidoro. Wraz z upływem czasu planety zbliżają się do swoich gwiazd. Sprawia to, że stosunkowo lekkie planety szybciej się odchudzają, ponieważ zwiększające się ciepło pozbawia je otoczki z zewnętrznych gazów, podczas gdy cięższe mają wystarczająco silną grawitację, aby utrzymać te gazy i zachować swój rozmiar.

Izidoro podważa to oparte na cieple wyjaśnienie, sugerując, że luka wynika z kolizji planetarnych. Jego zespół przeprowadził symulacje komputerowe wykorzystujące najbardziej prawdopodobne teorie powstawania układów planetarnych. Izidoro tłumaczy, że większość planet z obu kategorii zaczyna swe życie z większymi masami – w przedziale mini-Neptunów – ale te, które tworzą się blisko gwiazd, są zazwyczaj skaliste, podczas gdy dalej położone obiekty zawierają zwykle bardzo dużo wody lub lodu.

Gdy układy planetarne ewoluują, młode planety dryfują w kierunku swoich gwiazd, ich orbity stają się niestabilne i często dochodzi do zderzeń. Izidoro wyjaśnia, że kiedy skaliste planety zderzają się ze sobą, mają większą masę łączną, ale tracą również warstwy gazu, więc ich końcowy promień ulega zmniejszeniu: dwie planety tworzą jeden, gęstszy obiekt. Izidoro dodaje, że kiedy zderzają się dwie bogate w wodę planety, „ich rozmiar nie zmienia się aż tak bardzo, ponieważ woda ma mniejszą gęstość, więc ich promień nadal znajduje się powyżej przerwy w rozkładzie promieni”, nawet wtedy, gdy zewnętrzne warstwy gazów uciekną. Z kolei zderzenie skalistej planety z planetą bogatą w wodę zwykle prowadzi do powstania większej, bogatej w wodę planety – ponownie powyżej przerwy w promieniach.

Po tym, jak dzięki misji NASA Kepler zidentyfikowano setki nowych egzoplanet, astronom Benjamin J. Fulton opracował dane i zidentyfikował dwa wyraźne piki w rozkładzie ich promieni rozdzielone „luką”, w której jest znacznie mniej planet. Dane te są nadal wykorzystywane w nowych badaniach. (Ze względu na niską jakość danych, na diagramie pominięto planety o promieniach mniejszych niż 1,2 promienia Ziemi).Grafika Amanda MontañezPo tym, jak dzięki misji NASA Kepler zidentyfikowano setki nowych egzoplanet, astronom Benjamin J. Fulton opracował dane i zidentyfikował dwa wyraźne piki w rozkładzie ich promieni rozdzielone „luką”, w której jest znacznie mniej planet. Dane te są nadal wykorzystywane w nowych badaniach. (Ze względu na niską jakość danych, na diagramie pominięto planety o promieniach mniejszych niż 1,2 promienia Ziemi).

James Owen, astrofizyk z Imperial College London, który nie brał udziału w tych badaniach, twierdzi, że aby model zderzenia był prawdziwy, planety nie mogą tracić tak dużo masy w wyniku działania ciepła, jak wcześniej sądzono. Ale z drugiej strony, zauważa Owen, „jeśli wierzyć modelom z utratą masy, to trzeba by przyjąć, że kolizje między obiektami planetarnymi […] są znacznie rzadsze, niż myślimy”. Owen twierdzi, że aby sprawdzić obie hipotezy, należałoby zbadać skład chemiczny mini-Neptunów za pomocą przyszłych teleskopów kosmicznych wysokiej rozdzielczości. Jeśli egzoplanety w tym przedziale wielkości zawierają dużo wodoru i helu, faworyzowałoby to model z utratą masy; wysoki udział wody i lodu wspierałby wyjaśnienie zderzeniowe.

Jednak „nie ma sposobu, aby odpowiedź na nasze pytania uzyskać wyłącznie za pomocą obserwacji” – uważa współautorka badania Hilke Schlichting, astrofizyczka z University of California w Los Angeles. Trwający miliony lat proces powstawania planet nie może być zaobserwowany w czasie rzeczywistym. „Myślę, że potrzebne są badania modelowe, aby zrozumieć, co tak naprawdę mówią nam dane”, mówi Schlichting, a wyniki symulacji „mogą zrewolucjonizować sposób myślenia o kształtowaniu się naszego własnego Układu Słonecznego”.

Świat Nauki 4.2023 (300380) z dnia 01.04.2023; Skaner; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Kosmiczny wykrawacz ciasteczek"

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną