materiały prasowe
Opinie

Ziewanie i drapanie się

Często nie zdajemy sobie sprawy, jak na nasze zachowanie wpływa obecność innych osób. Możemy np. zarazić się od nich ziewaniem. Wiadomo, że taka cecha jest przejawem empatii, czyli naszej zdolności do identyfikowania się z uczuciami i działaniami innych osób. Zresztą nie jesteśmy jedynymi istotami, które zarażają się ziewaniem. Małpy też tak mają. Szympansy robią to nawet na widok narysowanych ziewających osobników własnego gatunku. Okazuje się też, że zaraźliwość ziewnięcia zależy od tego, na którą część twarzy patrzymy. Badania nad ludźmi i zwierzętami wykazały, że kluczowe jest tu nawiązanie kontaktu wzrokowego z obserwowanym, a przynajmniej zerknięcie na jego oczy. Osoby bardziej skłonne do towarzyskiego ziewania wykazują wyższe wyniki w innych testach na empatię.

Reagujemy też, gdy grupa ludzi się śmieje (zwłaszcza gdy ich lubimy). Jesteśmy wtedy sami bardziej skłonni do śmiechu. Na dodatek będziemy się śmiać, gdy ktoś nas połaskocze. Sami tego sobie zrobić nie możemy, bo nasz mózg ignoruje bodźce, z których świetnie zdajemy sobie sprawę. Musi to robić, bo przecież cały dzień bombardują nas wrażenia dochodzące z zewnątrz, np. nacisk stóp na podłogę, dotyk własnych rąk opartych na kolanach, ruch języka, gdy coś mówimy. Samodzielne łaskotanie się wywołuje niewielką aktywność w obszarze mózgu związanym z układem somatosensorycznym, który jednak ulega silnemu pobudzeniu, gdy łaskocze nas ktoś inny. Móżdżek przewiduje bowiem konsekwencje samodzielnego połaskotania się, wysyłając sygnał nakazujący usunięcie reakcji na łaskotki, gdy źródłem łaskotania jesteśmy my sami. Reakcja na połaskotanie staje się silniejsza, jeśli między ruchem ręki a odczuwaniem bodźca następuje odpowiednio długa przerwa. Żeby to wykazać, naukowcy skonstruowali specjalne ramię robota z miękką końcówką do łaskotania. Uczestnicy eksperymentu mieli sami się łaskotać. Kiedy robot odpowiadał od razu na komendy wysyłane przez użytkowników, to zupełnie nie odczuwali oni łaskotek. Ale gdy następowało to po opóźnieniu trwającym 100–300 ms, badani twierdzili, że pojawiają się u nich łaskotki. Nie sprawdzało się to jednak u schizofreników – tych, którzy byli przeświadczeni, że ktoś inny sprawuje władzę nad ich kończynami.

Zaraźliwość czynności dotyczy również drapania się. Bardziej nas swędzi, gdy widzimy, jak drapią się inni. Silniej zareagują tu osoby zmagające się z przewlekłym swędzeniem, będącym np. skutkiem alergii. Co ciekawe, efektywniejsze jest własnoręczne podrapanie się. Naukowcy uważają, że zaraźliwe drapanie się jest cechą bardziej społeczną niż ziewanie i wyewoluowało, byśmy szybciej strącali z siebie pasożyty.

***

Więcej informacji na ten temat można znaleźć w książce Kathy Wollard „Jak to możliwe? Odpowiedzi na pytania ciekawskich dzieci”, wydanej przez Prószyński Media.

Wiedza i Życie 2/2017 (986) z dnia 01.02.2017; Słowo od redakcji; s. 2